Pielgrzymowanie Drogami świętego Jakuba w październiku, to częstochowskie i krakowskie klimaty. Rozpoczęliśmy wizytą w Krakowie pod oknem papieskim przy (jak wiadomo) ulicy Franciszkańskiej 3 a zakończymy przy Schronisku Młodzieżowym „Pawełek” w miejscowości Pawełki.
Przypomnieniowo, we wrześniu na rozpoczęcie JESIENNEJ pory roku, przeszliśmy z Częstochowy do Puszczewa. Jak pamiętacie, zakończyliśmy ten etap – całkiem przypadkowo – na festynie, pod nazwą „I Gminna Spartakiada Kół Gospodyń Wiejskich Gminy Wręczyca Wielka”. Do dziś smak pysznego smalcu i świetnie ukiszonych ogóreczków niejeden z nas ma jeszcze gdzieś na kubkach smakowych.
I dzisiaj właśnie wróciliśmy do Puszczewa – ale najpierw, udaliśmy się kawałek w bok, do wsi Bór Zapilski na mszę świętą w kościele św. Jacka. Prawie jesteśmy pewni, że żaden pielgrzym jakubowy nigdy tam nie zajrzał, bo to przecież wieś i kościół oddalone o 3 kilometry od szlaku.
Pierwsza wzmianka o wsi Bór Zapilski pochodzi z 1748 roku.
„W czasie I wojny światowej na terenie wsi miała miejsce tzw. „bitwa ziemniaczana”. Plac, na miejscu którego stoi obecnie kościół parafialny był punktem zbornym – okoliczni mieszkańcy mieli obowiązek w to miejsce dostarczać Niemcom płody rolne. W listopadzie 1917 roku rolnicy zebrali się na placu uzbrojeni w kosy i widły, aby stawić opór okupantom. Doszło do potyczki, w trakcie której Niemcy użyli karabinów maszynowych. W wyniku strzelaniny zginęło 8 Polaków a 30 zostało rannych. W miejscu tego zdarzenia, na drzewie, znajduje się tablica pamiątkowa” [LINK]
Zabytkowy kościół św. Jacka dokładnie 1 października obchodził stulecie swojej konsekracji… i pomyśleć, że „spóźniliśmy” się o całe 23 dni. Ale najważniejsze, że zobaczyliśmy tą świątynię i znaleźliśmy się w tej wsi. To był dobry poranek i czas wyruszyć na szlak…
A skoro o wyjściu mowa : dokładnie przy krzyżu, datowanym (zapis na nim) na 1935 rok rozpoczęliśmy nasz czwarty etap wędrowania Częstochowską Drogą. W ośmioosobowym składzie, wyruszyliśmy w drogę, Rezerwatem Przyrody „Cisy nad Liswartą” – do wsi Łebki.
W tej wsi liczyliśmy, na kawusię do śniadania, bo dotarliśmy do miejsca pod nazwą „Bajkowa Zagroda” – miejsca, gdzie można zarówno coś zjeść i wypić, kupić miejscowe rarytasy i robione przez gospodarzy przysmaki (np. różne twarogi) a także skorzystać z opcji noclegu. Dla nas to miejsce było osiągalne w zakresie skorzystania z toalety, bo byliśmy w tym miejscu przed godziną jedenastą, a miejsce to, zaczyna funkcjonować w niedziele, dopiero od południa. Szkoda, ale i tak przecież bywa.
Przyjemność dla oka mieliśmy w postaci obecnych tam zwierząt : czekał osiołek, alpaki, konie, kury, kaczki i dumna para przepięknych indyków (Leon i Klementynka)…
Kilkaset metrów dalej, kolejne miejsce, do którego z niecierpliwością dzisiaj zmierzaliśmy. Znana nam już kapliczka (pamiętaliśmy o niej przez ostatnie trzy lata), która została postawiona przez miejscowych w 2006 roku, jako pamiątka ukazania się Matki Boskiej jednej z mieszkanek. Gdy byliśmy w czerwcu w Jakubowie, w Sanktuarium św. Jakuba, przed mszą świętą otrzymaliśmy – od miejscowych przedstawicieli Bractwa Jakubowego – piękne różańce, z czerwonymi koralami, muszlą jakubową i jakubowym krzyżem. Gdy tylko wróciliśmy do domu, zerknęliśmy w nasz napięty kalendarz wyjść i schowaliśmy go do czasu, gdy pójdziemy do Pawełek.
Tak więc dzisiaj był ten dzień. W miejscu tak wisi kilkanaście różańców a od dzisiaj jest o jeden więcej. A przy nim postawiliśmy ceramicznego aniołka, aby tego jakubowego różańca, strzegł. Gdybyście będąc kiedykolwiek we wsi Łebki, znaleźli się przy tej kapliczce, przypomnijcie sobie nasz wpis – wierzymy, że nasze „dary” które tam zostawiliśmy, w tym miejscu zobaczycie.
Jeszcze jeden, jakby obowiązkowy punkt do obejrzenia, czekał na nas na tej dzisiejszej, jakubowej Drodze. Cztery kilometry przed celem, w przysiółku Brzoza, znajduje się pomnik przyrody, znany jako Rezerwat Rododendronów. Historia przekazuje nam, że ten matecznik różanecznika został założony w latach 1904-1906 przez hrabiego Ballestrema, jako krzewy ozdobne, które miały ozdobić ogrody pobliskiego pałacu w Kochcicach. Na szczęście nigdy tam nie trafiły, więc w tym sosnowym lesie jest okres (najczęściej w maju lub czerwcu) gdy las w tym miejscu pachnie tylko i wyłącznie różanecznikami a ich piękno i ilość można podziwiać z drewnianej, widokowej platformy.
Jeden, październikowy różanecznik specjalnie dla Was, tu prezentujemy :
Zanim doszliśmy pod Schronisko Młodzieżowe w miejscowości Pawełki, mieliśmy przyjemność spotkać naszych przyjaciół jakubowych z Lublińca, którzy – mimo, iż nie szli z nami całego etapu – postanowili niedzielne popołudnie spędzić z nami i wyszli nam naprzeciw. I w drodze powrotnej, wciągu kilkunastu minut wspólnej drogi zaproponowali nam, że skoro godzina jest jeszcze młoda, to warto by podjechać kawałek samochodami do … Pałacu Ballestremów w Kochcicach. Była to dla nas oferta z gatunku „nie do odrzucenia”. Dopiero co widzieliśmy różaneczniki a już staliśmy przed tym, dokładnie tym, Pałacem, gdzie ów rośliny trafić miały ponad wiek temu.
„Kochcice i przylegający do nich majątek ziemski zostały nabyte przez Franciszka von Ballestrema na przełomie XIX i XX wieku. Ofiarował je swojemu synowi, Karolowi Ludwikowi von Ballestremowi, na którego polecenie w latach 1903-1909 zbudowano pałac w stylu neobarokowym. Wokół pałacu założono park – od północy w typie angielskim z dwoma zarybionymi stawami i bogatym drzewostanem, a od południa w stylu francuskim. Ponadto zbudowano gorzelnię i stajnię dla 30 koni. Hrabia Ballestrem uciekł z Górnego Śląska w 1945 roku. Pałac trafia w ręce miejscowej ludności i żołnierzy radzieckich, zostaje ograbiony z dzieł sztuki i częściowo zniszczony. Do roku 1952 w pałacu mieścił się ośrodkiem kolonijnym. Do roku 1962 był ośrodkiem szkolenia Kadr Rolniczych. Od 20 marca 1963 roku w pałacu funkcjonuje Wojewódzki Ośrodek Rehabilitacji” [LINK]
To była piękna – jak każda – niedziela ze świętym Jakubem. Z kolorowymi, barwnymi i pachnącymi lasami, świeżym powietrzem i jesienną temperaturą, która przy kościele w Borze Zapilskim wynosiła „zero” stopni a kończąc wędrowanie w Kochcicach, dzięki świecącemu słońcu, dobiła do 12-15 stopni Celsjusza.
BUEN CAMINO !
Dziękujemy i pozdrawiamy 💛💙
Przepięknej pogody na dalsze,ciekawe wędrówki 🌞👍👌💪♥️