„Droga św. Jakuba służy poznawaniu ludzi, narodów, kultur, języków i tradycji – podkreśla Helmut Starosta, prezes Stowarzyszenia Pielgrzymi Opolscy i organizator wydarzenia. – Przyczynia się też do szerzenia łączących pielgrzymów uniwersalnych wartości, takich jak solidarność i tolerancja z poszanowaniem swojej różnorodności.”
Powyższy tekst pochodzi z informacji o wydarzeniu, [z opolskiego portalu <opowiecie.info>] które miało dzisiaj miejsce w województwie opolskim, w dwóch miejscach, na szlaku Królewskiej Drogi św. Jakuba – w SKOROGOSZCZY i w opolskich BORKACH.
Poszukiwania w sieci doprowadziły nas również do poniższej informacji :
„Opolski odcinek Drogi św. Jakuba otwarto 15 września 2008r. w miejscowości Mikolin (powiat brzeski). Szlak „Via Regia”, prowadzący przez Województwo Opolskie biegnie obecnie z miejscowości Ujazd przez Gminę Leśnica – Zalesie Śląskie, Lichinię, Leśnicę, Górę św. Anny, Wysoką, Kamień Śląski, Opole, Skorogoszcz, aż do Brzegu, i ma 102 km długości. ” [lesnica.pl]
„GOŚCIE, GOŚCIE … IDĄ !”
Skoro jest jubileusz (prawie jak urodziny) to wypada zrobić imprezę. Jeśli zorganizowało się imprezę z przemówieniami i biesiadą, to znaczy, że organizatorzy oczekują GOŚCI. Oprócz uczestników miejscowych będą również przyjezdni a także – tu mowa o naszej bytomskiej czwórce – będą GOŚCIE z Górnego Śląska, którzy jak na pielgrzymów przystało, przyjdą na własnych nogach.
Znacie już powód naszego przejścia, więc zapraszamy Was do wspólnego z nami pielgrzymowania. Szczególnie zapraszają bytomskie Łaziki, bo to Oni zaproponowali tę sobotnią wędrówkę.
BORKI to część miasta Opola, włączona w 2017 roku.
„Nazwa pochodzi od polskiej nazwy borek, zdrobnienia od staropolskiej nazwy lasu iglastego – boru. Heinrich Adamy w swoim dziele o nazwach miejscowości na Śląsku wydanym w 1888 roku we Wrocławiu wymienia jako najstarszą zanotowaną nazwę miejscowości Borki podając jej znaczenie „Waldchen” czyli po polsku „Gaik, lasek, borek”. Pierwotna polska nazwa została później przez Niemców zgermanizowana na Borrek tracąc swoje pierwotne znaczenie.”
To stąd, 30 minut przed godziną ósmą rano, wyruszyliśmy na sobotnie pielgrzymowanie. Kierunek i miejsce docelowe naszego CAMINO już poznaliście, więc ULTREIA! i do przodu, po pięknych, opolskich ścieżkach.
Pierwsze i ostatnie kilometry naszego wędrowania to ścieżki rowerowe, które powstają chyba w każdym zakątku naszych regionów i całego kraju. Dobrze, gdy tak jak na tych opolskich fragmentach, są one przypisane rowerzystom i pieszym, do wspólnego z nich korzystania.
DOBRZEŃ WIELKI przywitał nas kościołem – a nawet dwoma, pod tym samym wyzwaniem. Pierwszy, stojący na łuku drogi krajowej, zarośnięty w jednej strony wysokimi krzakami, od razu przemówił do nas, że jest nieużywany. I rzeczywiście :
„1 listopada 1832 r. po nieszporach został tutejszy kościół parafialny przez pożar zupełnie zniszczony. Odbudowany obecnie kościół został poświęcony 16 października 1842 r. Ponieważ jednak liczba ludności ciągle wzrastała, a w roku 1913 przyłączono jeszcze do tutejszej parafii Dobrzeń Mały, okazał się z czasem kościół parafialny niewystarczającym.
Wobec tego już w roku 1914 rozpoczął zarząd kościelny z rządem jako patronem kościoła rokowania o rozbudowę. Z powodu wybuchu wojny światowej rokowania niestety przerwano, a podjęto je znowu w roku 1927. Nie doprowadziły one jednak do żadnego pomyślnego wyniku, bo ciasnota miejsca i szczególna budowa samego kościoła nie pozwalały na rozbudowę.” [http://www.parafia-dobrzen.pl]
Jak czytamy w dokumencie zawartym w kamieniu węgielnym, „… Pick, konserwator prowincjonalny zwrócił się pisemnie do prezesa rejencji opolskiej z prośbą o zachowanie tego kościółka, podając następujące powody : usunięcie świątyni spowodowałoby dotkliwą lukę w krajobrazie miejscowości a sama budowla jest interesującym pomnikiem historii budownictwa.” Ten dokument został spisany 22 października 1933 roku.
Kościół ten służy obecnie Caritasowi, który wykorzystuje jego wnętrza na potrzeby miejscowej ludzkości. A my, widząc wieżę drugiego kościoła, postanowiliśmy tam się niespiesznie udać, bo i chęć posilenia się narastała w nas już od jakiegoś czasu.
Kościół pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej był otwarty i z radością weszliśmy do niego na kilka chwil.
„W kościele mamy 5 ołtarzy. W głównym, pięknym gotyckim ołtarzu znajdował się od samego początku obraz olejny, przedstawiający św. Katarzynę, dziewicę i męczenniczkę, dość kiepska kopia ogólnie znanego obrazu włoskiego mistrza Rafaela. W okresie urzędowania księdza proboszcza Kittelmanna kopia ta została zastąpiona śliczną, artystycznie wykonaną statuą św. Katarzyny. Dwa większe boczne ołtarze są poświęcone św. Walentemu, męczennikowi i św. Norbertowi, arcybiskupowi Magdeburga, który założył zakon premonstratensów w 1121 roku.
Dwa mniejsze ołtarzyki poświęcone są ukrzyżowanemu Zbawicielowi po stronie prawej, a Najświętszej Maryi Pannie Różańcowej po stronie Ewangelii. Ksiądz proboszcz Kittelmann sprowadził na miejsce starych, nie bardzo ładnych obrazów drogi krzyżowej, nowe z Monachium za cenę 1800 marek. Dnia 15 maja 1917 r. tak w parafialnym kościele, jak w kościółku św. Rocha zostały wyjęte z organów cynowe wielkie przednie piszczałki (Orgelprospektpfeifen) wykorzystane do celów wojennych. Ważyły 50 kg. Na wynagrodzenie straty dano kościołowi dobrzeńskiemu z kasy państwowej 375 marek. Także dzwony kościelne wzięto dnia 26 czerwca 1917 r. na cele wojenne.
Na prośbę księdza proboszcza Knosały zostawiono najmniejszy dzwon poświęcony św. Katarzynie.” [http://www.parafia-dobrzen.pl]
Po wyjściu z kościoła poprosiliśmy św.Katarzynę o ławeczkę, najlepiej w cieniu, gdzie moglibyśmy chwilę odpocząć i zjeść pierwsze, szlakowe śniadanie a potem wrócilibyśmy się kilkadziesiąt metrów dalej, by wziąć w jednym ze sklepów gorące napoje na dalszą drogę. Kilka metrów od głównej furtki, zobaczyliśmy pięknego, szarego kota a potem… dwie ławeczki, przed tutejszą szkołą podstawową.
Wyjęliśmy kanapki i słodkie rogaliki, przygotowane na tą wyprawę przez Grażynkę, gdy zza płotu odezwał się męski głos : „Czy pielgrzymi napili by się gorącej kawy?”
Chyba ze trzy sekundy ten głos do nas leciał, zanim otarł się o nasze uszy i myśli. Zgodnie odpowiedzieliśmy, że z przyjemnością skorzystamy z tej możliwości.
Pan Józef – jak się z czasem okazało – był na autokarowej pielgrzymce w Santiago de Compostela i wie, jak wygląda pielgrzym. Towarzyszył nam prawie przez całe śniadanie, opowiadając nam o dobrzeńskich kościołach i tradycjach pielgrzymowania (trzydniowe uroczystości) z orkiestrą do drewnianego kościoła św. Rocha, oddalonego o około dwa kilometry, idąc po szlaku jakubowym.
Można było by słuchać tych opowieści jeszcze przy następnym kubku kawy, ale czas nieubłaganie płynąć a nam zostało jeszcze sporo dystansu do przebycia. PODZIĘKOWALIŚMY pięknie i udaliśmy się w kierunku wspomnianego dobrzeńskiego, drewnianego kościoła św. Rocha. Troszkę byliśmy zawiedzeni faktem, że kościół był zamknięty i niedostępny dla pielgrzymów, co dla naszych przyjaciół Łazików, było jedynym przykrym momentem tego dnia, bo byli w tym pięknym miejscu po raz pierwszy i sporo już o tym miejscu wcześniej usłyszeli.
Cóż, chyba święty Roch chce Ich tu jeszcze raz widzieć…
Po kilkunastu minutach dalszej wędrówki, znaleźliśmy miejsce, gdzie znajduje się kapliczka i studzienka św. Rocha. Nie mogliśmy przejść obok niej ot tak – to miejsce jest bardzo dobrze oznakowane i zaprasza każdego pielgrzyma by tu zajrzał. Wyciągnęliśmy specjalnie przygotowanym dzbanem wodę ze studni i nalaliśmy do kubeczków. Kto chciał to się napił a kto nie chciał pić, to umył sobie tą wodą ręce.
Śmialiśmy się, że woda od świętego Rocha odmładza, więc z jeszcze większym animuszem udaliśmy się w Drogę, by przejść kolejnych kilka kilometrów i dotrzeć do miejscowości CHRÓŚCICE, w którym stoi kościół św. Jadwigi.
Wnętrze tej świątyni zaskoczyło nas podwójnie. Sam fakt, że weszliśmy do ogromnego ale bardzo jasnego pomieszczenia, gdzie mogłoby się wydawać, iż zapalone są wszystkie dostępne światła. Spojrzeliśmy pod sufit ale żadna z lamp się nie świeciła. Jasność ścian i słońce zaglądające przez dużą ilość okiem robiło takie niecodzienne wrażenie. Przywitaliśmy się ze świętymi : Jadwigą, Rochem, Barbarą i świętym Jakubem, którzy „zamieszkują” tą świątynię i czuwają nad chróścickimi parafankami i parafianami.
Drugim zaskoczeniem, było przygotowanie do odpustu, lub pozostałości po nim. Darów natury było przed ołtarzem tyle, że zgodnie stwierdziliśmy, iż moglibyśmy w tym przybytku zamieszkać przez co najmniej tydzień i mieli byśmy co jeść. Było wszystko, łącznie z chlebem, w pięknym, zdobionym nasionami kielichu.
To była ta przyjemniejsza – o tej porze roku – część naszego pielgrzymowania po opolskiej ścieżce jakubowej. Od momentu opuszczenia zabudować, prawie do samego celu naszej wędrówki, naszym głównym towarzyszem (oprócz patrona oczywiście) było niechcące przestać grzać, wrześniowe słońce.
Najpierw wałami nad Odrą a po jej przekroczeniu po ścieżce pieszo-rowerowej, każde napotkane drzewo, dające choć metr kwadratowy cienia, było na wagę dzisiejszego złota. Korzystaliśmy z dłuższych i krótszych postojów, łapiąc wiaterek w nasze mokre koszulki i chłodząc chociaż trochę, nasze zagrzane głowy i ciała.
SKOROGOSZCZ, w której byliśmy już kilkukrotnie była o tyle wyczekiwanym dzisiaj miejscem, bo od dłuższego czasu, każdy już marzył o założeniu suchszej odzieży, odpoczynku na ławce przystankowej i o uzupełnieniu plecaków zimnymi napojami. Oczywiście i gorącej kawy nie umieliśmy sobie odmówić.
Zmęczenie potęgowało w kościele, w czasie uroczystego nabożeństwa. Ale to nic, przecież wiedzieliśmy, że lekko nie będzie a spotkanie dawno nie widzianych opolskich przyjaciół caminowych, dodawało większego uśmiechu na naszych twarzach i sercach.
Kościół ten już w tym roku obchodzi swój jubileusz 800-lecia, bo jak możemy się dowiedzieć „pierwsza wzmianka o kościele pochodzi z roku 1223, kiedy to miała miejsce konsekracja ówczesnej świątyni, której dokonał biskup wrocławski Wawrzyniec”, a sama miejscowość Skorogoszcz otrzymała prawa miejsce w roku 1271.
Do tego kościoła zaglądają (jeśli znajdą się otwarte drzwi) pielgrzymi wędrujący Królewską Drogą VIA REGIA a także, tak jak my niedawno, Ci, którzy zakończą wędrowanie szlakiem Nyskiej Drogi św. Jakuba. Mamy wielką nadzieję, że zarówno opiekunowie duchowi jak i świeccy tych szlaków znajdą pomysł na to, by żaden pielgrzym nie odszedł bez przywitania się ze świętym Jakubem w tej pięknej, neogotyckiej świątyni i bez pieczątki w swoim pielgrzymim paszporcie.
Po nabożeństwie skorzystaliśmy z uprzejmości przyjaciół Stowarzyszenia Pielgrzymi Opolscy i zostaliśmy dowiezieni do miejsca, skąd wyszliśmy rano, by uczestniczyć w oficjalnych uroczystościach jubileuszu 15-lecia i spędzić czas wśród opolskich i wrocławskich pielgrzymów, którzy również przybyli na te uroczystości.
Będąc w Opolu i okolicach, nie sposób nie zauważyć kominów elektrowni, które widoczne są z każdej strony i nawet z dalszych okolic, po których dzisiaj wędrowaliśmy. Dlatego podsumowaniem dzisiejszego wędrowania, niech będzie jej widok w wyjątkowych, wieczornych szatach i światłach.
Skoro są urodziny, to i życzenia są wskazane.
Opolskim Pielgrzymom życzymy, by następny okres PIĘCIU lat, do kolejnego „okrągłego” jubileuszu spożytkowali na zadbanie o swoją nitkę szlakową, uzupełnianie na bieżąco szlaku muszelkami i żółtymi strzałkami oraz o powiększenie ilości miejsc noclegowych dla następnych peregrinos, którzy będą przemierzać Królewską Drogę VIA REGIA na opolskiej ziemi.
ps. Dla czytelników BLOGA oraz dla naszej ekipy, specjalne pozdrowienia wysłali nasi Przyjaciele, bardzo miłe i sympatyczne CAMINOWE ŁOSIE – z południowej Europy, z dalekiej i gorącej hiszpańskiej Galicji, z którymi w czasie wędrowania mieliśmy live połączenie telefoniczne.
Muchas gracias !
BUEN CAMINO !
Pozdrawiamy 😃💛💙
Świetna relacja!
💛🐾💙
Bueno Camino 🙂
💙💛
👍👍👍