2024.04.14__SĄCZÓW__MAŁŻEŃSKA NIEDZIELA

„Miłość sama w sobie jest nie do pojęcia, ale dzięki miłości możemy pojąć wszystko.”
ks. Józef Tischner

Kolejna nasza wizyta w jakubowym Sączowie ale w dwóch aspektach, zupełnie wyjątkowa i inna od innych. Pierwszy to fakt, że nie będzie dzisiaj żadnych kilometrów na jakubowym liczniku – więc mapy na koniec wpisu również nie będzie. Powiemy krótko – nie zaplanowaliśmy na dziś żadnego przejścia szlakowego. Przyznacie, że to u nas rzadkość – ale przecież raz na jakiś czas można sobie na to pozwolić.

Druga wyjątkowość to już dłuższa opowieść.
Ale żeby ją dobrze zacząć, musimy wrócić pamięcią do ogródka Caminowych Łosi, czyli do spotkania, które spędziliśmy na pieczeniu kociołka i w czasie którego, więcej o sobie się dowiedzieliśmy. W sierpniu ubiegłego roku z rana wybraliśmy się we czworo (bytomska czwórka) do pod-tarnogórskiej Bibieli, w rejon zalanej kopalni rud żelaza, by po tej wyprawie skorzystać z łosiowego zaproszenia i udać się „za granicę”, czyli do zagłębiowskiego Sosnowca.

W czasie zapoznawczego posiedzenia ogródkowego, weszliśmy na tematy małżeńskie, czyli kto-kiedy i jak się poznał i jaki-która para ma małżeński staż.
I co się wtedy okazało?
Wyszło nam – z matematycznego punktu widzenia – że w roku 2024 nasze trzy małżeństwa w sumie będą mieli jubileusz – okrągły – 100 lat wspólnego pożycia małżeńskiego.
I wtedy też, stworzyła się koncepcja, iż nie można przejść nad tym do porządku dziennego, tylko trzeba to godnie poświętować. Już pół roku temu wiedzieliśmy, że będziemy chcieli świętować w Sączowie i wtedy też wspomnieliśmy księdzu proboszczowi z kościoła św. Jakuba Apostoła w Sączowie o naszym pomyśle. Akceptacja ze strony księdza Marka była natychmiastowa – mieliśmy tylko określić termin i intencję a mszę świętą mieliśmy już jakby „z urzędu” zarezerwowaną.

Termin kwietniowy został zapisany w księdze parafialnej i tydzień temu ukazał się także w wersji pisanej w intencjach na ten, mszalny tydzień.
A nam taki oto plakat się stworzył :

PERŁOWA ROCZNICA ŚLUBU – czyli ta dziś najważniejsza, TRZYDZIESTA rocznica ślubu, to jubileusz naszych Przyjaciół – Caminowych Łosi.
Wielkie GRATULACJE oraz mnóstwo małżeńskich – i nie tylko – życzeń !!!

A kwietniowe małżeństwa dziś były dwa.
Nam, dokładnie wczoraj – stuknęły dwie trójki na małżeńskim liczniku. Cieszymy się z każdego dnia przeżytego razem. 12055 dni temu, w toruńskim kościele (obecnie Sanktuarium św. Jakuba Apostoła) powiedzieliśmy sobie to sakramentalne „TAK” i dzisiaj, ponownie przychodzi nam świętować pod czujnym okiem i płaszczem naszego Patrona w sączowskim kościele i w pielgrzymiej alberdze.

Skoro dwie liczby zostały odkryte, to zdradzimy, że najstarsi stażem są bytomscy Przyjaciele z Sójczego Wzgórza, którzy prawie-że „pod przysięgą” przy Wszystkich obecnych obiecali, że przez najbliższe cztery miesiące (świętują rocznicę w sierpniu) będą chuchać i dmuchać na swój małżeński związek.
A nas zobowiązali do tego, byśmy Ich bacznie pilnowali.
My, znając Ich już trochę, mamy tą pewność, że swoją, trzydziestą siódmą rocznicę ślubu spędzą razem w małżeństwie a może tak jak rok temu, będziemy mieli zaszczyt i przyjemność świętowania razem z Nimi.

Jeśli powiemy, że czuliśmy się jak nowożeńcy to chyba niewiele przesadzimy. Była uroczysta msza święta z dobrym słowem od księdza proboszcza, byli Goście i było jedno wielkie popołudniowe spotkanie, które można by podciągnąć pod caminowe „wesele”. Tylko na noc poślubną każda z par udała się do swojego, małżeńskiego królestwa.

Gości w jakubowej alberdze było sporo – Wszystkim razem i każdemu z osobna składamy wielkie PODZIĘKOWANIA.

***

A teraz troszkę informacji ze świata, czyli o rekordzie zapisanym w Księdze Guinnessa a związanym – jakby dzisiaj inaczej – z najdłuższym małżeństwem.

„Prawie 87 lat przetrwało małżeństwo Zelmyry i Herberta Fisherów z Karoliny Północnej – to najdłuższy udokumentowany w Księdze Rekordów Guinnessa związek małżeński.

Dorastali razem, jako najlepsi przyjaciele, w amerykańskiej Karolinie Północnej, pobrali się 13 maja 1924 roku. On był wtedy osiemnastolatkiem, ona miała 16 lat. Wspólnie przetrwali wielki kryzys gospodarczy z przełomu lat 20. i 30. oraz drugą wojnę światową.

Herbert i Zelmyra Fisher w Księdze Rekordów Guinnessa figurują jako najdłużej trwające udokumentowane małżeństwo w historii. W momencie śmierci 105-letniego wówczas mężczyzny w 2011 roku ich staż małżeński wynosił dokładnie 86 lat i 290 dni.

– Nie ma żadnego sekretu długotrwałości naszego małżeństwa. Po prostu robiliśmy to, co było potrzebne nam oraz naszej rodzinie – powiedzieli cytowani na stronie Księgi Rekordów Guinnessa małżonkowie. Jak zaznaczyli, rozwodu nigdy nie brali pod uwagę. Zapytani o najlepszą radę dotyczącą szczęścia w małżeństwie, jaką kiedykolwiek usłyszeli, wskazali: „Szacunek, wsparcie i wzajemna komunikacja. Bądźcie pełni wiary, uczciwi i prawdziwi. Kochajcie się z całego serca”. Owocem ponad 86-letniego małżeństwa Fisherów jest pięcioro ich dzieci, dziesięcioro wnuków, dziewięcioro prawnuków oraz jeden praprawnuk.” [tvn24.pl]

Oczywiście w małżeństwie nie o rekordy chodzi a o codzienną MIŁOŚĆ, która często pozwala zmierzyć się z troskami i problemami dnia codziennego i skutecznie spaja a w dniach radości podwaja się i sprawia, że świat staje się bardziej kolorowszy, niż jest w rzeczywistości – czego Wszystkim dziś świętującym i Gościom tego świętowania – życzymy z całego, pielgrzymiego i małżeńskiego serca.

zdjęcie : Aga i Vincenzo

BUEN CAMINO !

6 komentarzy

  1. Grażynko, Tomku
    Gratulacje i na kolejne lata dużo miłości , szczęścia i zdrowia Wam życzę .

Dodaj komentarz