2024.06.19__BYDGOSZCZ WSCHÓD-BRZOZA__20km

Zanim wysiedliśmy na stacji kolejowej BYDGOSZCZ WSCHÓD zastanawialiśmy się, Komu przyszedł do głowy pomysł, aby pielgrzym szykujący się na wędrówkę jakubowym szlakiem znalazł się dokładnie w tym miejscu.
Pewnikiem jest fakt, że przez znajdujące się obok rondo inż. Józefa Nowkuńskiego przebiega Nadwiślańska Droga św. Jakuba. I pewne też jest, że Bydgoska Droga stanowi łącznik do Camino Polaco w Mogilnie. I przyszła taka myśl Twórcom szlaku, aby właśnie to miejsce wybrać i stworzyć taką konfigurację szlakową, by w pobliżu stacji kolejowej, pielgrzym zadecydował, czy kieruje się na Kruszwicę czy też może na Mogilno.

„Prawdopodobnie od 1861 roku istniał przystanek osobowy, położony w rozejściu torów do Bydgoszczy Fordon i Solca Kujawskiego. Zlikwidowany po uruchomieniu stacji we wrześniu 1903 roku” – czytamy na stronie bazakolejowa.pl. Stąd także zaczerpnęliśmy wiedzę, że pierwotnie stacja na której dziś stanęliśmy miała nazwy Karlsdorf, Kapuścisko Małe i do 1945 roku – Bromberg Ost, czyli właśnie dzisiejsza Bydgoszcz Wschód.

Naszym miejscem docelowym będzie MOGILNO, więc nasze kroki skierowaliśmy na świeżutką, pachnącą nowością BYDGOSKĄ DROGĘ ŚW. JAKUBA. Nowa Droga w naszym pielgrzymim kalendarium i kujawskie, bliskie naszym sercom klimaty zadecydowały o tym wyborze.

Pierwsze kilometry to wędrówka równolegle wzdłuż torów kolejowych, wnet do następnej stacji kolejowej – Bydgoszcz Bielawy. Rozgrzewkowo potraktowaliśmy ten odcinek a gdy zobaczyliśmy pierwszą świątynię na naszej Drodze, to pomimo lekkiego oddalenia od szlaku, postanowiliśmy się tam przejść.

Kościół Matki Bożej Zwycięskiej okazał się ze wszech stron zamknięty, więc wróciliśmy na jakubowy szlak i podążyliśmy do miejsca o którym już troszkę poczytaliśmy przed wyjściem. W Śródmieściu stoi bowiem ogromny budynek, w środku którego znajduje się bydgoska bazylika pw. św. Wincentego a Paulo.

Rok 1923 to szczególny rok w kalendarium bydgoskiej parafii i tej świątyni. „Księża Misjonarze św. Wincentego a Paulo zostali zaproszeni do Bydgoszczy przez księdza kardynała Edmunda Dalbora, arcybiskupa gnieźnieńskiego i poznańskiego, aby – ze względu na szczególny brak kościołów prowadzonych przez polskich księży – otworzyli nową placówkę duszpasterską i Małe Seminarium …” – czytamy na stronie bydgoskiej parafii.

O patronie tej świątyni, również można przeczytać na stronie internetowej [bydgoskabazylika.pl] :

„Wincenty a Paulo urodził się w Poyu we Francji 24 kwietnia 1581 roku w rodzinie ubogich rolników. W 1600 roku otrzymał święcenia kapłańskie. 25 stycznia 1617 roku stał się dla Niego wyjątkowym dniem, dniem przemiany Jego życia. Jako gorliwy kapłan zatroskany o powierzoną sobie owczarnię wygłosił kazanie na temat spowiedzi generalnej z całego życia. Pod wpływem wygłoszonego słowa miały miejsce liczne nawrócenia. Od tego momentu Wincenty zaczął głosić liczne konferencje i nauki nazwane później misjami w wiejskich parafiach…
Zmarł 27 września 1660 roku w Paryżu.”

Spędziliśmy tam zapewne kilkanaście minut, bo jej ogrom nie pozwała nawiedzić jej w krótszym czasie. Po wyjściu – jak się zapewne domyślacie – nasze kroki skierowały się do biura parafialnego, by w naszych pielgrzymich paszportach, znalazła się pierwsza pieczątka z bydgoskiej Drogi. Zdziwienie nasze było ogromne, że akurat dzisiaj – we środę, kancelaria nie pracowała.
Westchnęliśmy tylko i poszliśmy dalej.

Przez rzekę Brdę przeszliśmy po „Moście Esperanto”, następnie minęliśmy piękny i stary cmentarz Bohaterów Bydgoszczy by dojść do kolejnej bydgoskiej świątyni, czyli kościoła św. Jadwigi Królowej, której historia parafialna jest o wiele krótsza niż bydgoskiej bazyliki. W kalendarium parafialnym czytamy, że w roku 1981 :
Dnia 1 września została powołana do życia parafia a pierwsza msza została odprawiona pod gołym niebem, na Cmentarzu Bohaterów II wojny światowej”. W październiku zakupiono 16 ton cementu na ławy fundamentowe kaplicy i rozpoczęto wykopy pod jej fundamenty. Pod koniec listopada zalano betonem fundamenty i w tej scenerii odprawiono pierwszą mszę świętą w nowym miejscu – dla mieszkańców, w niedokończonej kaplicy. (…) Wmurowanie kamienia węgielnego pod nowy kościół miało miejsce w 1985 roku.[jadwiga.bydgoszcz.pl]”

Zanim opuściliśmy na dobre miejskie zabudowania tego pięknego miasta, zjedliśmy posiłek i chwilę odpoczęliśmy na przystanku komunikacji miejskiej, mimo, że nie dawał ani grama cienia. Czasami i taka ławeczka musi wystarczyć, by pielgrzym mógł złapać chwilę na oddech.

Wydawało nam się, że skoro wchodzimy w zamiejską, zieloną część dzisiejszego etapu, to czeka nas tylko i wyłącznie przyjemne wędrowanie z możliwością rozkoszowania się zielenią, śpiewającymi ptakami i ogólnie mówiąc – kontaktu z leśną przyrodą.

Jakoś nie przyszło nam do głowy sprawdzić, jak pofałdowany jest ten leśny, jakubowy trakt. Rollercoster wędrówkowy to delikatny opis tego, co przeszliśmy. Po kilku wejściach i zejściach po mniej lub bardziej stromych pagórkach, wyobraziliśmy sobie, że za którymś ukaże nam się schronisko na Błatniej, bo beskidzka Droga św. Jakuba tylko trochę ustępowała temu bydgoskiemu szlakowi. Fragmentami, mając fantazję i wyobraźnię, mieliśmy wrażenie, iż znaleźliśmy się na beskidzkiej „Zebrzydce”.

Nieco zmęczeni dotarliśmy do miejscowości BRZOZA, gdzie z oddali widzieliśmy kościół i poczuliśmy końcówkę dzisiejszego – krótkiego mimo wszystko – odcinka. Na plebanii kościoła Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski mieliśmy zarezerwowany pierwszy, pielgrzymowy nocleg. Zanim doszliśmy do bram plebanii, zagadnęła nas Pani która na rowerze zmierzała w tym samym kierunku co my.
Pani Danuta, gospodyni plebanii, została poproszona przez księdza proboszcza (nieobecnego w czasie naszej wizyty) o zaopiekowanie się nami. Bez zbędnej zwłoki posadziła nas w kuchni przy stole i nalała gorącej zupy. Rozmawialiśmy i opowiadaliśmy o wszystkim co związane z naszym CAMINO natomiast od Pani Danuty dostaliśmy w zamian opowieści związane z miejscowością w której byliśmy i okolicach.

Parafia w Brzozie, w kwietniu świętowała 100-lecie swojego istnienia acz konsekracja kościoła miała miejsce kilkanaście lat później, bo w roku 1938, której dokonał kardynał August Hlond. „Podczas uroczystości, we wnętrzu umieszczono figurę św. Wojciecha a jedna z bocznych kaplic otrzymała wezwanie Matki Bożej Królowej Korony Polski. W latach 1936-38 wzniesiono przy kościele plebanię, według projektu bydgoskiego architekta Jana Kossowskiego w stylu tzw. dworkowym, popularnym w okresie międzywojennym.” [pl.wikipedia.org]

Ponownie, spotkaliśmy się z gospodynią, Panią Danutą, przy kolacji, na którą zostaliśmy zaproszeni i którą spożyliśmy także w towarzystwie kapłana, przebywającego na brzozowej plebanii w zastępstwie księdza proboszcza. Opowieści caminowe przy kolacji snuły by się bez końca, gdyby nie fakt, że pragnęliśmy już nocnego odpoczynku.

Zmęczeni ale szczęśliwi położyliśmy się spać, wiedząc, że nad tym miejscem „czuwa” również drewniany Anioł, spoglądający z kościelnego ogródka.

BUEN CAMINO !

2 komentarze

Dodaj komentarz