Do pełnego przejścia i szczęścia pielgrzymkowego, pozostał nam jeszcze piąty, a zarazem piątkowy etap. Do Sośnicy, tak jak trzy dni wcześniej do Lubszy dojechaliśmy komunikacją autobusową z Tarnowskich Gór.
Najpierw wróciliśmy 3 kilometry do Miotka. Mogliśmy już tu wysiąść z PKS-u ale wtedy mielibyśmy „dziurę” między Sośnicą a Miotkiem. Tak więc z premedytacją dołożyliśmy jeden przystanek i na nogach go pokonaliśmy w drodze powrotnej. Z Miotka, nad Zalewem w miejscowości Zielona (tak samo jak pierwszego dnia) udaliśmy się w kierunku lasu, bo nadal ostrzeżenia leśne z powodu zerwania się mostku nad rzeką były aktualne a i fakt, że niedaleko Miotka, trwała budowa autostrady A1.
Nad Zalewem można dostrzec Zespół Pałacowo-Parkowy Donnersmacków w Kaletach. Idąc pierwszego dnia wspominaliśmy o Dworku a Pałac Myśliwski wybudowano 30 lat wcześniej. W czasie II wojny światowej w Pałacu tym, zakwaterowana była ukraińska jednostka SS. Po wojnie były tam różne biura i warsztaty Ośrodka Transportu Leśnego i dlatego teren ten popadał w coraz większą dewastację. To miejsce do dzisiaj nie odzyskało swojego blasku, mimo, iż od 2006 roku przeszedł w ręce prywatne.
Wielka Szkoda.

Przez woźnickie lasy, Mieczysko i Bibielę doszliśmy do Brynicy. Coraz częstsze i coraz głośniej latające nad naszymi głowami samoloty, mówiły nam, że zbliżamy się do Tąpkowic a co za tym idzie, że jesteśmy coraz bliżej Sączowa.
Przy sączowskim kościele, usiedliśmy przy kamieniu z jakubową muszelkę i uśmiechnęliśmy się szeroko do siebie. Kolejne przejście zakończone sukcesem. Kolejny udany, przedeptany we dwoje.
I po raz pierwszy – udało nam się przejść całą wyznaczoną Drogę św. Jakuba, dokonując jednorazowo przejścia w obu kierunkach. Nigdy się ten wyczyn nie powtórzy.
Buen Camino Pielgrzymi!
Brawo – BUEN CAMINO !