
Ostatni dzień lutego 2021 roku a my … w miejscu, w którym 12 grudnia 2020 roku rozpoczęliśmy przygodę pod nazwą „grupowe ZIMOWE PRZEJŚCIE śląsko-morawską Drogą św. Jakuba”. Dokładnie po siedemdziesięciu siedmiu dniach spotykamy się na toszeckim Rynku, by wspólnie spędzić niedzielę na jakubowym szlaku, Z czego wynika to dzisiejsze przejście BIS ? Są dwa powody :
Otóż, przesympatyczni wędrowcy z Mikołowa, Tereska z Grzegorzem dołączyli do naszego zimowego wyzwania na drugim etapie, czyli w Pławniowicach. Od razu ustaliliśmy, że znajdą Oni wolny dzień na to, aby przed dojściem do granicy polsko-czeskiej, „zaliczyć” ten toszkowy odcinek. Wierzyliśmy w nich bez grama zwątpienia i dzisiaj właśnie tego dokonali. Brawo dla nich za chęci, za motywację i za to, że nie zamierzali ani przez chwilę zapomnieć o tym odcinku.
A ten drugi ? Najzwyczajniej w świecie są ludzie – tak jak wędrowcy z Toszka – którzy są skrupulatni, pedantyczni i bardzo dokładni. Uświadomili nam w czasie ostatniego wędrowania w rezerwacie Łężczok, że 12 grudzień 2020 przypadał … jesienią, czyli nijak nie można go podciągnąć pod przejście, które ma być w pełni zimowe. I trudno się było z nimi nie zgodzić. Nie musieli nas długo przekonywać do powtórnego przejścia, gdyż jak tylko pątnicy z Mikołowa zgłosili chęć cofnięcia się do Toszka – już potwierdziliśmy współudział w tym wydarzeniu. Jak się dzisiaj w Toszku okazało, nie tylko my postanowiliśmy zrobić etap BIS.
Do naszego stałego kompletu pielgrzymów, zabrakło trojga – Kariny z Bytomia (leczy kontuzję nogi ale i pielęgnuje ją na przejście za dwa tygodnie), Romana z Woźnik (dzisiaj świętujemy z nim wirtualnie chrzciny jego wnuczki Hani) oraz Eugeniusza z Chorzowa, naszego fotografa (rekolekcje wyjazdowe). Ale na trasę tego odcinka wyszła jedenastka wędrowców. W niedzielę skład powiększył nam się o mieszkankę Toszka, która – jak się z czasem okazało – wędrowała już z nami z okazji Święta Niepodległości w roku 2018 z bliźniakami, które miały po 2 miesiące. Ucieszyła nas bardzo obecność nowej, acz znanej osoby. Gizela promieniała uśmiechem całą drogę – mogłaby z powodzeniem rywalizować z uśmiechniętym i świecącym słońcem nad naszymi głowami. W ten właśnie sposób i dzięki takim osobom możemy szerzej reklamować nasze szlaki, znakowane muszlami i strzałkami.

Należy w tym miejscu uzupełnić listę obecności o małego czworonoga o dumnym imieniu Mecenas, którego wzięła na wędrówkę Beata z Chorzowa.
Z Toszka do Boguszyc poszliśmy bocznymi ścieżkami omijając asfaltowe drogi – pomysł toszeckich wędrowców przypadł Wszystkim do gustu. Leśne drogi były dla nas przyjazne i niezbyt mokre co sprawiło, że wędrowało się bardzo przyjemnie. Do gminy Słupsko doszliśmy nawet szybko, więc zrobiliśmy pięciominutową przerwę na herbatę i … ciasto, które przyjechało z Lublińca. Danusia wie czym podjudzić pielgrzymie serca. Po prostu pychotka. W Poniszowicach, przy kościele który trochę opisaliśmy w grudniu, po raz kolejny postanowiliśmy zrobić pauzę na posiłek i odpoczynek.

Tradycyjnie, przez pola i łąki doszliśmy do DK40, która przecina nasz szlak w gminie Niewiesze, w drodze do Pławniowic. Po jej minięciu przeszliśmy kawałek asfaltową drogą i tak jak na początku ominęliśmy asfaltowe ulice w Toszku, tak tym razem wędrowaliśmy skarpą nad jeziorem pławniowickim, w części jeszcze w zimowym stroju – zamarznięte. Nazwa zbiornika pochodzi od wsi Pławniowice i wraz z przyległymi terenami jest ogólnodostępnym miejscem rekreacyjnym. Powierzchnia jeziora wynosi 250 hektarów i dzieli się na zbiornik duży i mały. Zbiornik jest zasilany przez Potok Toszecki. W jego pobliżu przepływa Kanał Gliwicki. Przejście przez ten Kanał to charakterystyczny, fioletowy most, zarówno drogowo-pieszy.
Dojście do Pałacu pławniowickiego to nie był wcale ostatni akord tej niedzieli. Przyjaciele jakubowi Jola i Bernard zaprosili nas na gorącą kawę i posiłek. Zjedliśmy rwaniec drożdżowy z suszonymi pomidorami oraz przepyszny bigos, gotowany kilka dni z dodatkiem sosnowych szyszek. Palce lizać. Ale i to nie zakończyło naszego, niedzielnego spotkania. Na deser udaliśmy się toszecki Zamek, który dla części pielgrzymów był do dzisiaj nieodkryty i o istnieniu którego do dziś wiedzieli tylko z map i książek.
Takich dni jak nasza lutowa niedziela życzymy każdemu. Towarzystwa, pogody ducha i słonecznej pogody oraz pięknych miejsc do zwiedzania. A na drogę, jaka by nie była powiemy każdemu BUEN CAMINO !
Dziękujemy WAM pięknie ! 🙂 🙂
Pozdrowienia dla dzisiejszych pielgrzymów Buen Camino
Pozdrawiam serdecznie i bardzo się cieszę, że dzisiejszą niedzielę spędziłam w tak znakomitym towarzystwie, ze św. Jakubem na czele:)
Pozdrawiam Wszystkich 👍👌🌹