Maseczka. Ten element „odzieży” na-twarzowej dominował dzisiejszego dnia. Dokładnie od dzisiaj Polska stała się żółtą strefą covid-ową, a konsekwencją tego jest zasłanianie ust i nosa nawet na świeżym powietrzu. No cóż, trzeba i nie ma co tego rozgryzać. Grupka z Brzeska – ośmioro pielgrzymów – rozpoczęła swoją wędrówkę 2 km wcześniej, bo tam zakończyli swój poprzedni etap. Gdy dotarli do kościoła św. Apostołów Piotra i Pawła w Sosnowcu-Maczkach, my już tam na nich czekaliśmy i po przywitaniu zrobiliśmy kilka pamiątkowych fotek. Przed wyjściem, z racji absencji młodzieży brzeskiej, na ręce Prezesa Bractwa złożyliśmy dwa pamiątkowe certyfikaty dla siedmiolatki Karoliny i jedenastolatka Szymka, którzy nie dotarli do Sosnowca z powodu kwarantanny. Temat Certyfikatu Familijnego (my dołożyliśmy Certyfikat Junior) narodził się w kuluarowych rozmowach na Parlamencie Jakubowym. Co było tematem do przemyśleń stało się faktem i z niecierpliwością będziemy czekali na reakcję tych młodych wędrowców, kiedy wrócą do codziennego życia i otrzymają te skromne upominki.
A pielgrzymowanie – bez większych problemów i zaskoczeń. Kolejny raz w tym roku przemierzamy ten sosnowiecko-dąbrowski odcinek i sami w kółko powtarzaliśmy, że albo krzaki albo chaszcze będą na nas czekały. Niestety, te październikowe krzaki były o wiele wyższe niż wtedy, kiedy w czerwcu z kolegą z Woźnik tamtędy pielgrzymowaliśmy. Trochę rozmów, przyjemności i mnóstwo uśmiechu – to składniki sobotniego, jakubowego ciasta, którego połowę skonsumowaliśmy.
Po około 4 godzinach i przejściu 16 kilometrów dotarliśmy do Franciszkanów, a dokładniej do Sanktuarium św. Antoniego z Padwy. Tam, sprawdziwszy rozkład jazdy pociągów, postanowiliśmy się ze wszystkimi pożegnać i zakończyć w tym miejscu wspólne wędrowanie z grupą brzeskich pątników. Taki był plan – przejść połowę i wrócić do domu.
Kolano Grażyny, stłuczone podczas urlopu, jeszcze trochę wołało o nieprzesilanie i nienadwyrężanie go zbytnio długą wędrówką. Życzyliśmy Im dobrej dalszej drogi (docelowym miejscem był Będzin) i wierzyliśmy, że niedługo się znowu spotkamy.