Jakimś przypadkiem, przeglądając rozkłady kolejowe i autobusowe znaleźliśmy coś, co bardzo rozjaśniło nasze uśmiechy. Otóż z Blachowni, miejsca gdzie możemy dojechać pociągiem z Bytomia do Puszczewa odjeżdża rano autobus komunikacji PKS. Super układ !
Gdy wysiedliśmy, zobaczyliśmy krzyż, który stoi tam od roku 1935. To był znak, żeby właśnie tu poprosić św. Jakuba o pomoc i dobrą drogę – dzisiejszy etap nie miał należeć do najłatwiejszych. Choćby ze względu na łączną odległość dzisiejszego chodzenia. Dystansu 36 kilometrów nie chodzi się każdego dnia a co dopiero z plecakami wypchanymi kanapkami i napojami.
Pierwszym postojem była kapliczka w małym lasku za wioską Łebki. Miejsce święte dla miejscowych, bo dawni świadkowie mówią, że tu, małej dziewczynce ukazała się na drzewie Matka Boska. Miało to miejsce w roku 1976. Na pamiątkę tego wydarzenia powstała kamienna kapliczka. I my zostawiliśmy tam różaniec. Na pamiątkę naszego pobytu i z myślą o bliskich, o których myśleliśmy żegnając się z tym miejscem.
Dziewięć kilometrów dalej, lekko wchodząc w las, znajduje się rezerwat rododendronów. Stanowisko Różanecznika Katawbijskiego (tak się profesjonalnie nazywa) to powierzchnia około pół hektara, która zakwita na początku czerwca. Piękne miejsce na relaks i odpoczynek, zwłaszcza, że jest tu do obejrzenia także kapliczka św. Huberta. To znane i charakterystyczne miejsce przed miejscowością Pawełki.
W miejscowości tej, znajduje się zabytkowy, drewniany kościółek pw. Matki Boskiej Fatimskiej. Kościół najpierw wybudowany jako kaplica, przy rezydencji hrabiego Ballestrema w miejscowości Brzoza. W 1956 roku miejscowa ludność wykupiła tą kaplicę (rzekomo, na drewno opałowe) i przewiozła ją do Pawełek, gdzie postawiona na prywatnej posesji stoi do dzisiaj. Od 1982 roku jest kościołem filialnym parafii w Kochcicach. W miejscowości tej znajduje się schronisko młodzieżowe, ale z niego nie skorzystaliśmy, bo do celu, do Lubecka pozostało nam około 8 kilometrów.
Minąwszy Glinicę, kościół św. Józefa i ruiny młyna z czerwonej cegły, dotarliśmy właśnie do Lubecka. Sanktuarium Matki Boskiej Lubeckiej a zarazem parafia Wniebowzięcia NMP to był cel naszej wędrówki drogą jakubową. Znaliśmy to miejsce. Byliśmy tu zrobić „rozeznanie terenu” czyli ogląd terenu 15 sierpnia na lubeckim odpuście, gdzie mieliśmy przyjemność uczestniczyć w nabożeństwie na świeżym powietrzu.
Kościół ten, wzmiankowany jest już w roku 1342 a jako parafialny istniał od roku 1362, gdzie należały do niej także miejscowości Ciasna i Zborowskie. Parafię tę wymieniono w spisie świętopietrza archidiakona opolskiego Mikołaja Wolffa. Miało to miejsce w roku 1447. Pod koniec XVIII wieku, w roku 1742 kościół został odnowiony i rozbudowywany przez kolejnych kilkadziesiąt lat.
„Ze względu na ponad dwustuletnią tradycję pielgrzymowania do tego kościoła mieszkańców Górnego Śląska, biskup Jan Wieczorek, w roku 1994, ustanowił ten kościół – sanktuarium”
Dlaczego to miał być ciężki etap? Otóż, po zakończonej wędrówce szlakiem, czekała nas jeszcze godzina wysiłku. Należało, chcąc wrócić do domu, dojść do gminy Lubliniec, skąd często kursują pociągi w kierunku Katowic.
BUEN CAMINO