2022.01.16__BUKOWA ŚLĄSKA

Gdy w ubiegłym roku planowaliśmy wyjścia jakubowe z przyjaciółmi, postanowiliśmy zrobić konkretny PROJEKT, którego trzymaliśmy się mocno i który, wraz z kolejną porą roku dodawał nam coraz więcej ochoty i organizatorskich skrzydeł. W letnie miesiące wędrowaliśmy nawet we dwoje, żeby nasz debiutancki projekt <<CZTERY PORY ROKU – CZTERY DROGI ŚW. JAKUBA>> udało się zrealizować.

Gdy pod koniec listopada doszliśmy na Górę Świętej Anny, wraz z uczestnikami naszych pielgrzymek byliśmy bardzo dumni. Dumni z Nich, że doszli do mety i z siebie – że zrobiliśmy co w naszej mocy, aby się udało wszystko pospinać i aby każda pora roku miała swój „własny” szlak. Żałowaliśmy tylko jednego – że, rok 2021 „się skończył” i że trzeba wymyśleć coś innego.

Plany na 2022 rok to, zapisane już w kalendarzu wydarzenia :
WALNE ZGROMADZENIE CZŁONKÓW STOWARZYSZENIA „PRZYJACIELE DRÓG ŚW. JAKUBA W POLSCE” [ŁÓDŹ – marzec 2022]
PARLAMENT JAKUBOWY [GDAŃSK – wrzesień 2022]

Gdzie powędrujemy, jakie Drogi jakubowe poznamy – to pozostaje sprawą otwartą. Oprócz naszych pomysłów liczymy również na „konstruktywne” propozycje naszych przyjaciół, bo przecież też mogą chcieć gdzieś się przejść, a pojedynczo niekoniecznie zechcą wyruszyć. Szlaki i kolejne etapy jakubowego pielgrzymowania będą się pojawiać na bieżąco.

Ale nie byli byśmy sobą, gdybyśmy jednak nie stworzyli sobie „zadania”, czyli PROJEKTU dedykowanego do zrealizowania w tym roku. Wymyśliliśmy sobie, że nawiedzimy WSZYSTKIE kościoły pod wezwaniem naszego Patrona, znajdujące się w sąsiednim, czyli OPOLSKIM WOJEWÓDZTWIE. Nie wiemy jeszcze czy podołamy bez własnego transportu wszędzie się dostać, ale spróbujemy, podejmiemy się tego. Liczymy, że nasz pielgrzymowy Patron, św. Jakub będzie nas wspierał w realizacji tego niełatwego projektu. A na dokładkę, dołożyliśmy jeszcze jeden jakubowy kościół w naszym, śląskim województwie, którego nie mamy jeszcze w naszej blogowej zakładce „NASZE KOŚCIOŁY JAKUBOWE”.

WOJEWÓDZTWO OPOLSKIE
WOJEWÓDZTWO ŚLĄSKIE

I właśnie dzisiaj podjęliśmy się zrobić pierwszy krok, czyli chcieliśmy nawiedzić kościół w miejscowości BUKOWA ŚLĄSKA. Najpierw pojechaliśmy pociągami do miejscowości Namysłów (z przesiadką w Lublińcu).  Gdy szliśmy przez miasto, prawie nie mijaliśmy ludzi a mgła opadła bardzo nisko iż wydawało nam się, że Namysłów pogrążony jest jeszcze we śnie a w dodatku przykryty jest delikatną, białą kołderką. Taki widok zabraliśmy ze sobą i przez wsie Kamienna (zobaczyliśmy budowlę kościoła św. Jadwigi Śląskiej) oraz Michalice – po przejściu 11 kilometrów – dotarliśmy przez odrestaurowany już prawie w całości, kościół św. Jakuba [KOŚCIÓŁ NR 30].

Wiemy z lektury internetowej, że pierwsze informacje pochodzą z roku 1400 a obecny jego stan datuje się na lata 1786-1787. Spróbujemy gdzieś poszukać więcej informacji na temat tego kościoła, który nadal zostanie dla nas tajemnicą – gdyż jego wnętrza też poszukamy i obejrzymy w Internecie.

Nie pierwszy raz się z tym spotykamy, ale dzisiaj i w tym miejscu było nam przykro, bo kościół Patrona, którego Rok Święty obchodzimy przez okres dwóch lat, okazał się zamknięty, na przysłowiowe „cztery spusty”. Nie znaleźliśmy żadnej osoby, która opiekuje się tym kościołem i która mogła by nas – chociaż na parę minut – wpuścić do wnętrza.

Nie wiemy, czy list do biskupa czy innego włodarza opolskiego kościoła pomoże, ale może będzie trzeba i takiego wysiłku się podjąć, by pokazać Komuś, że są pielgrzymi, którzy chcieli by poznawać polskie kościoły, również i te, które na żadnym szlaku nie leżą i o których wiemy mało lub bardzo mało.

Ale, że zawsze się z tym liczymy, obejrzeliśmy do z każdej strony i po zjedzeniu posiłku oraz chwili odpoczynku wyszliśmy w drogę powrotną. W miejscowości Michalice zaplanowaliśmy po drodze, obejrzenie innego, drewnianego kościoła Michała Archanioła, który w kilka lat temu obchodził swoje 400-lecie. Historia parafii sięga XIII wieku i podobno pierwsze wzmianki o niej pochodzą z roku 1288, ale nowy, drewniany kościół który stoi do dziś dnia datowany jest na rok 1614 „a budowniczym jego był cieśla Miller ze Starego Miasta, o czym świadczy podpis na belce stropowej w nawie”.
I tu się zatrzymamy z opisem tegoż kościoła, bo powiedzieć, że nie weszliśmy do wnętrza kościoła, to jakby nic w tym momencie nie powiedzieć. Nie umieliśmy znaleźć furtki, wejścia w okalającym świątynię, drewnianym płocie. Dopiero za którymś razem, podeszliśmy pod dom parafialny i tam dopiero naszym oczom ukazała się wymurowana ścieżka do kościoła i na przykościelny cmentarz.

Limitu zaskoczeń tego dnia jeszcze nie wyczerpaliśmy. Po dojściu na Rynek w Namysłowie udaliśmy się do kościoła świętych Piotra i Pawła, który zwiedziliśmy bez problemu, bo przyszliśmy do niego na sam koniec nabożeństwa mszalnego. Ale gdy odeszliśmy kilkaset metrów dalej i chcieliśmy wejść do kościoła św. Franciszka z Asyżu, „pocałowaliśmy” w nim klamkę, mimo, że obok przeogromnej świątyni stało i rozmawiało ze sobą dwóch duchownych, którzy – naszym zdaniem – starali się nas nie widzieć. Pora była wnet obiadowa, więc lepiej sobie dwojgiem ludzi przed kościołem głowy nie zawracać.

Jednak, żeby nie było tylko negatywnych informacji z Namysłowa, to na gorącą kawusię umówiliśmy się na Rynku z przemiłą i przesympatyczną osobą, jaką jest Marta Orzeszyna. Mamy to szczęście i zaszczyt znać osobiście pisarkę, autorkę m.in. wydanej w 2019 roku powieści „GRA O MIŁOŚĆ”.
W sieci czytamy :

„Burzliwa miłość Polki i Francuza. Co wybierze Martyna: karierę piłkarska Léo czy niezależność, własne marzenia i ukochany Paryż. Ewolucja życiowych wartości i walka o siebie. Sława, pożądanie, zemsta i tęsknota za prawdziwym uczuciem. Jaki będzie finał tej gry?” [lubimyczytac.pl]

Jeśli znajdziecie ochotę i sięgniecie po tę ciekawą pozycję namysłowianki z dziada-pradziada, to będziemy bardzo wdzięczni, jeśli podzielicie się z nami swoimi przemyśleniami po jej przeczytaniu. My zachęcamy i polecamy z całego serca.
Z dwóch naszych pielgrzymich serc.

Marto, WIELKIE DZIĘKI za to spotkanie i wspólnie spędzony czas !

A my – wróciliśmy do domu, oglądając za oknami pociągu zachód słońca, którego wschód również był nam dany obejrzeć i które przyświecało nam często w trakcie naszej niedzielnej wędrówki. To są rzeczy bezcenne – siedząc w domu, byśmy tego nie doznali. Fakty takie jak pobudka o 3:30, kilka godzin spędzonych w pociągach i przeogromne zmęczenie odchodzą na dalszy plan, bo najważniejsze, że byliśmy razem i spędziliśmy kolejną, wspólną, pielgrzymkową niedzielę.

A to przecież dopiero początek naszego projektu …
Bądźcie zdrowi.

BUEN CAMINO !

2 komentarze

Dodaj komentarz