2022.02.06__MECHNICA

Drugi etap naszego wędrowania i zwiedzania kościołów pw. świętego Jakuba, rozpoczęliśmy w Kędzierzynie Koźlu a dokładniej w jego zachodniej części, w dzielnicy Koźle. Piesze wędrowanie przez kolejną dzielnicę czyli Koźle-Rogi doprowadziło nas do przysiółka Wygon, co oznaczało, że po przejściu około kilometra DK45, dotarliśmy do wsi MECHNICA. Wieś ta, położona jest w województwie opolskim, nad niewielką rzeką Stradunią.
Jej historia sięga roku 1243 (dokładnie 25 marca), od kiedy w łacińskim dokumencie Mieszka II Otyłego, jest ona wymieniona pod nazwą villa Mechniz. Należała ona do majątku Winklerów. Historia kościoła pw. św.Jakuba, do którego dzisiaj pielgrzymowaliśmy, datuje się na rok 1418.

Kościół parafialny [KOŚCIÓŁ NR 31] w Mechnicy, w obecnej architekturze, został zbudowany w roku 1794. Na stronie internetowej parafii możemy przeczytać :

„(…) Późno barokowy. Murowany z cegły, otynkowany. Prezbiterium prostokątne, przy nim od wschodu kwadratowa zakrystia, od północy nowszy składzik. Szersza nawa na rzucie prostokąta, przy niej od zachodu kwadratowa wieża z przybudówkami po bokach, od północy mieszcząca klatkę schodową, od południa kwadratowe pomieszczenie z lożą na piętrze, otwarte od nawy arkadami zamknięte odcinkowo”[parafia.mechnica.pl]

Dodajmy do tego dwa zdania z parafialnego folderu :
„W 1809 roku kościół otoczony został murem kamienno ceglanym, który przed wejściem do kościoła zwieńczony został półkolistą bramą z figurą św. Floriana.”
„W 2008 roku, z lewej strony bramy głównej, wykonana została z kamieni granitowych `MUSZLA ŚW. JAKUBA`. 26 lipca 2015 roku, w dniu odpustu patrona kościoła parafialnego, otwarte zostały dwie `DROGI JAKUBOWE` krzyżujące się w Mechnicy a prowadzące do Santiago de Compostela w Hiszpanii. Jedna prowadzi przez Opole, Mechnicę do Pawłowiczek w kierunku Czech, a druga przez Górę św. Anny, Mechnicę i Nysę, również w kierunku Czech”

Ksiądz Rudolf Golec, proboszcz parafii jakubowej w Mechnicy od 1990 roku, uprzedzony telefonicznie o naszym przybyciu, przystawił w naszych paszportach piękne pieczątki, przekazał gazetkę parafialną i folder o kościele a co najważniejsze, dobre słowo i pewną „instrukcję”:

„W przedsionku kościoła stoi figura świętego Jakuba. Gdy wejdziecie, przywitajcie się z nim – ale bez obejmowania Go. Pogłaskajcie go po nogach i powiedzcie Mu, z czym przyszliście i się pomódlcie.”
Te same słowa powtórzył wszystkim wiernym, na zakończenie mszy świętej, którą rozpoczął… od przeczytania intencji i powitania nas, „bytomskich pielgrzymów”. Zrobiło nam się na sercach bardzo ciepło.

Mechnicę będziemy wspominali także za sprawą dwojga mieszkańców, których mieliśmy zaszczyt i przyjemność poznać.

***

Ale zanim Ich poznacie, kilka naszych przemyśleń z dzisiejszej Drogi…

Gdy wybieramy się na bliższe – jednodniowe, lub dalsze dwu lub kilkudniowe wyprawy, zawsze lub prawie zawsze staramy się mieć główny plan A, ale i awaryjne plany B, C. Dzisiejszy plan A brzmiał : dojechać do Kędzierzyna-Koźla, zawędrować pieszo do kościoła św. Jakuba w Mechnicy, spotkać się z księdzem proboszczem, wziąć udział w niedzielnej mszy świętej i …mając około 90 minut, dotrzeć do najbliżej położonej stacji kolejowej – POKRZYWNICY – na pociąg i z przesiadką dotrzeć do Gliwic.

Prosty plan, który zakładał jednak częściowe, ekstremalne przejście drogą krajową DK45 na odcinku około 5 kilometrów. Brak poboczy, mokra nawierzchnia i opady nie napawały nas radością ale zdawaliśmy sobie sprawę, że innego wyjścia praktycznie nie mamy. Gdybyśmy wrócili tą samą drogą którą przyszliśmy, musielibyśmy czekać w Kędzierzynie-Koźlu kilka godzin, na transport kolejowy w kierunku domu. Gdy na horyzoncie widzieliśmy wieżę kościoła i zdawaliśmy sobie sprawę, że niedługo dotrzemy do celu, w naszych głowach zaczęły krążyć marzenia.

Marzyć wolno i nie należy w sobie ich skrywać, więc wypowiedziały się słowa o chęci napicia się gorącej kawy a także coś z gatunku bardziej niemożliwego „…a może znajdzie się Ktoś, kto nas podrzuci do Kędzierzyna-Koźla na dworzec kolejowy”? Miewacie tak czasami, prawda? To nie są tylko nasze przypadłości. Ale, że jesteśmy realistami, szybko i mocno „stanęliśmy” na ziemi, bo w góry sypało się na nas konfetti śniegowo-deszczowe. Na szczęście do kościoła w Mechnicy nie mieliśmy już daleko, więc – mając również w pamięci wczorajsze przygody – dzielnie i temu faktowi pogodowemu stawiliśmy czoła.

Dokładnie godzinę przed mszą weszliśmy do pustego kościoła (msza święta była zaplanowana godzinę później). Mogliśmy w ciszy i spokoju, acz bez zapalonych lamp i żyrandoli, obejrzeć wnętrze tej świątyni. Najważniejszą postacią oczywiście był św. Jakub na obrazie nad ołtarzem, bo tego stojącego w przedsionku, z racji panującego tam półmroku nie zauważyliśmy. Postanowiliśmy jeszcze zjeść przed mszą świętą kanapki, więc wyszliśmy z kościoła i wróciliśmy pod upatrzoną wcześniej, wiatę przystankową. Mimo braku szyby i tak dawała ona schronienie choćby przed padającym deszczem. Do kościoła wróciliśmy kwadrans przed mszą.

Spotkanie z księdzem proboszczem już wspomnieliśmy a w kościele dotarło do naszych uszu, znane pielgrzymom <<BUEN CAMINO !>>. Caminowicze z Mechnicy widzieli nas już wcześniej z okien swego domu i w kościele potwierdzili tylko swoje przypuszczenia, widząc nasze muszelki jakubowe. Po zakończonej mszy świętej zaproponowali nam dwie rzeczy : gorącą kawę oraz transport na dworzec kolejowy do … Kędzierzyna-Koźla.

Piotr i Michaela, bo Ich dzisiaj poznaliśmy w Mechnicy, okazali się małżeństwem, dla których CAMINO nie jest żadną tajemnicą a kilometry spędzone na jakubowych szlakach – zwłaszcza w Portugalii i Hiszpanii – mogły by na pewno stanowić grubą lub nawet bardzo grubą książkę.

Żeby bliżej poznać Piotra, proponujemy zajrzeć m.in. do poniższego artykułu: [http://www.portal.lapy.pl/aktualnosci/378,piotr-suchan–przezyl-wylew-i-idzie-pieszo-dookola-polski–przez-lapy-foto-ps.html]

Dwie godziny spędzone w Ich towarzystwie zleciały bardzo szybko i żal było je kończyć, ale przecież każdą rozmowę można „tylko” przerwać i kontynuować, przy kolejnych spotkaniach a takowe, bez konkretnego terminu, Im po prostu obiecaliśmy. Wierzymy, że św. Jakub coś dla nas wymyśli, żebyśmy wrócili do Mechnicy i wypili kolejną kawę w tak miłym towarzystwie.

DZIĘKUJEMY IM w tym miejscu, za spełnienie naszych wędrówkowych marzeń…

„DOBRO POWRACA !” tymi słowami się powitaliśmy przy mechnickiej świątyni i te proste dwa słowa dedykujemy Wszystkim, którzy zechcą je zabrać ze sobą i kiedykolwiek wypróbować – móc się przekonać na własnym przykładzie.

4 komentarze

  1. Na drodze świętego Jakuba zawsze czujemy jego opiekę i spotykamy dobre anioły.
    BUENO CAMINO ❤️

  2. Dokładnie Haniu. Idziemy na spotkanie z Patronem i zawsze czujemy że możemy na Niego liczyć. 💙💛 Pozdrowienia i ukłony dla Siostry Grażyny ❤️

  3. Św. Jakub w niesamowity sposób opiekuje się swoimi pielgrzymami. Czytając tę relację, czułam dreszcze. O takich niesamowitych 'przypadkach’ opowiadała mi moja siostra. Nasze spotkanie też było takim 'przypadkiem’ .

Dodaj komentarz