2022.04.03__PŁAWNIOWICE-KLESZCZÓW__7km

REKONEANS ORGANIZACYJNY
Dziesięć stopni Celsjusza na minusie? Gdy zerkniemy na poprzednie wpisy to pomyślimy, że wiosna zdecydowanie się pogubiła, zsyłając na nas duże płatki śniegu i to mroźne powietrze [dopiero co mieliśmy odczuwalne TRZYDZIEŚCI stopni więcej !]. Ale to przecież „kwiecień-plecień” więc nie narzekamy, tylko ubieramy się warstwowo, zakłady cieplejsze buty, skarpety i … w Drogę.

Tak przygotowani (i wyposażeni inaczej niż zwykle) wysiedliśmy na stacji PKP – Rudziniec Gliwicki. Ta gmina wiejska, powstała po II wojnie światowej, już nie pierwszy raz, jest dla nas miejscem startowym w drodze do Pławniowic. Do gminy Rudziniec należą również Taciszów jak i Kleszczów, czyli wszystkie sołectwa, które dzisiaj odwiedziliśmy.

Powodem naszej wizyty w tej części powiatu gliwickiego, było zadanie polegające na rozwieszaniu plakatów. Właśnie w plakaty – oprócz nożyczek i taśmy klejącej –  byliśmy dzisiaj wyposażeni, zamiast spakowanych, pielgrzymich plecaków.

Wymyśliliśmy i wydrukowaliśmy plakaty, oznajmiające że wkrótce odbędzie się przejście Drogą Śląsko-Morawską św. Jakuba z okazji okrągłej, PIĄTEJ rocznicy otwarcia – lub jak wolą niektórzy, przejścia pierwszego odcinka – tej jakubowej, jakże ważnej nitki pątniczej, w kierunku Santiago de Compostela.

Górnośląski Klub Przyjaciół Camino z siedzibą w Zabrzu wyraził zgodę na wspólną inicjatywę i dzięki tej decyzji staliśmy się współorganizatorami tego przedsięwzięcia. Cieszymy się ogromnie. To dla nas zaszczyt ale i obowiązek, dlatego więc, postanowiliśmy wziąć na swoje barki czynności związane z rozwieszeniem plakatów – zaproszeń – o tym wydarzeniu. Przyjaciół jakubowych z Toszka poprosiliśmy o rozwieszenie informacji w Ich mieście i okolicach, a część z Pławniowic do Kleszczowa sami postanowiliśmy przejść i przy okazji rozwiesić kilka plakatów.

Puste sołectwo, puste ulice więc i więcej miejsca do rozklejenia plakatów. Oprócz tablicy z ogłoszeniami, wybraliśmy skrzynkę metalową przy przystanku autobusowym i z drugiej strony, na słupie drewnianym pełnym pinezek, zszywek i gwoździ – miejsce to, chyba od zawsze, skazane jest na wieszanie plakatów.

Gdy doszliśmy do taciszowskiego lasu, jak za każdym razem, czekaliśmy aż dojdziemy do miejsca, gdzie jest zbiornik przeciwpożarowy, drewniana wiata z ławkami a przede wszystkim, gdzie od czterech lat – jak to gdzieś nazwaliśmy – „mieszka” święty Jakub w kapliczce. Cisza i mrozik w lesie dodawały niespotykanego uroku temu miejscu i o tej porze dnia. Była dokładnie godzina dziewiąta, więc śniadanie było jakby z góry w tym miejscu „zaplanowane”.

Kilkadziesiąt minut później, siedzieliśmy przy drugim śniadaniu i gorącej, pysznej kawie. Tak się dzieje wtedy, gdy na Twojej Drodze, święty Jakub doprowadzi do spotkania innych caminowiczów. Około pół roku temu, mieliśmy zaszczyt i przyjemność wręczyć certyfikaty po przejściu odcinka VIA REGIA, Rodzinie z Kleszczowa a spotkanie to miało miejsce w Zabrzu. Przesympatyczne, śniadaniowe spotkanie na pewno na długo pozostanie w naszych sercach. Obiecaliśmy sobie wtedy, że nasz kontakt nie będzie jednorazowy i że, spotkamy się na szlaku.

Tak się dzisiaj (częściowo) stało. Szlak śląsko-morawskiej Drogi przechodzi przez Kleszczów, więc – po części – spotkaliśmy się na jakubowym szlaku. Resztę, czyli wspólne przejście, dopełnimy za trzy tygodnie. Jesteśmy wstępnie umówieni. To będzie dla nas wielka przyjemność.
Serdecznie dziękujemy IM za wspaniałą niedzielę, którą także dzięki nim, dzisiaj spędziliśmy.

Mimo, że w Kleszczowie przechodziliśmy już parokrotnie, po raz pierwszy mieliśmy możliwość zajrzenia do wnętrza kościoła. W 1982 roku przy XIX-wiecznej kaplicy w Kleszczowie wybudowano kościół, który 20 listopada 1986 roku poświęcono Matce Boskiej Różańcowej. Na zajrzeniu się nie skończyło, bowiem w południe odprawiana jest msza święta, w której wraz z mieszkańcami Kleszczowa postanowiliśmy uczestniczyć.

Po mszy, spotkaliśmy się z Ojcem Rafałem (Zakon Kamilianów), proboszczem parafii w Taciszowie, której filią jest kleszczowska świątynia. Ku naszemu zaskoczeniu znaleźliśmy się i w Taciszowie, w kościele pw. św. Józefa Robotnika, gdyż ksiądz zabrał nas do swojej kancelarii, celem wbicia nam do paszportów pielgrzymkowych, okrągłej pieczątki. Tego kościoła też nigdy nie dane nam było nawiedzić, aż do dzisiaj. Po kilku minutach, przez las, powędrowaliśmy na taciszowski dworzec kolejowy, skąd w fantastycznych humorach, wróciliśmy do domu.

Już nie możemy się doczekać grupowego, jubileuszowego przejścia Drogą św. Jakuba, na który WSZYSTKICH serdecznie i gorąco zapraszamy. Pogody z Matką Naturą uzgodnić raczej się nie da, ale pogodę w sercach, gwarantujemy gorącą.

BUEN CAMINO !

***

Dzięki dzisiejszej wędrówce i pobycie – zarówno w Kleszczowie jak i w Taciszowie – mieliśmy okazję poznać trochę historii o tych sołectwach. Gdy zapytaliśmy o „betonowy krzyż, stojący w lesie nieopodal stacji kolejowej w Taciszowie”, Mariusz, caminowicz i organista z kościoła Matki Bożej Różańcowej, przeczytał nam fragment opracowania, kroniki o. Alfreda Karcha :
„Według relacji mieszkańców i ze starych map, tamtędy prowadziła bita droga w kierunku Częstochowy i Ujazdu. Drogę tę zwano: „Herrenstrasse” – droga pańska, lub królewska. Pod krzyżem w lesie mają spoczywać żełnierze wojska szwedzkiego, podążającego pod Częstochowę i wracającego po klęsce do Szwecji.” [pisownia oryginalna]

Jeśli macie ochotę, tak jak my, poznać historię sołectwa TACISZÓW, zapraszamy Was tu : http://www.taciszow.pl/historia-taciszowa/.

2 komentarze

Dodaj komentarz