
Od sześciu dni mamy astronomiczne LATO a dwa dni temu, rozpoczęły się w Polsce, szeroko rozumiane – WAKACJE. I również przedwczoraj, świętowaliśmy urodziny. Nie były to zwykłe, czyjeś urodziny, bo pewnie byśmy o nich tutaj nie wspomnieli.
Górnośląski Klub Przyjaciół Camino w Zabrzu obchodził ÓSME urodziny swojego funkcjonowania na Górnym Śląsku i na mapie jakubowych organizacji, których nadrzędnym celem jest opiekowanie się wytyczonymi szlakami świętego Jakuba. Przy wieczornej kawie, z salce parafialnej, spotkaliśmy się w kilkanaście osób, by uczcić tą kolejną, rocznicę. Były wspomnienia o początkach funkcjonowania Klubu, o pierwszych nieśmiałych wycieczkach rowerowych i pieszych, oraz – jakby inaczej – bieżące świadectwa pielgrzymów i teraźniejsze opowieści.
Ze strony caminosilesia.pl :
„Od pewnego czasu nosiliśmy się z zamiarem „zaadoptowania” wizerunku św. Jakuba Apostoła, który to mógłby patronować Górnośląskiemu Klubowi Przyjaciół Camino. Swym niebywałym pięknem ujął nas wizerunek św. Jakuba namalowany przez włoskiego mistrza Guido Reni (1575-1642). Reprodukcję obrazu zamówił i ufundował nasz opiekun duchowy – ks. Grzegorz Lepiorz. Obraz został poświęcony 28 stycznia 2015 podczas spotkania członków Klubu i zawisł na ścianie salki parafialnej kościoła p.w. NMP Matki Kościoła w Zabrzu-Helence.”
Wśród najczęściej pojawiających się pytań, było to jedno, najważniejsze :
JAKIE PLANY NA LATO I NA WAKACJE 2022 ?
My odpowiadamy niezmiennie, że planów i pomysłów nam nie brakuje – w dwóch głowach się mieszczą, ale żeby móc je realizować tak jak byśmy sobie zażyczyli, trzeba mieć dwie podstawowe rzeczy : CZAS i PIENIĄDZE.
Gdy masz CZAS a nie masz pieniędzy, to nawet gdybyś chciał, nie przejedziesz w inne miejsce a o noclegu możesz sobie tylko pomarzyć. Buty też się zużywają a nowych za darmo nie rozdają.
Gdy masz PIENIĄDZE a nie masz czasu, to na co Ci one, skoro za te pierwsze – drugiego nie kupisz. Możesz co najwyżej pomarzyć o wędrowaniu i otworzyć mapkę na komputerze, ściskając w garści portfel.
Przez pięć lat pielgrzymowania po polskich Drogach, życie nas nauczyło, że trzeba mieć wspomniane rzeczy CZAS i PIENIĄDZE – w komplecie.
Dlatego w tym miejscu, szeptem i delikatnie napomkniemy, że gdyby Ktoś miał nadmiar czasu lub pieniędzy i nie wiedział co z nimi zrobić – my je okazjonalnie przygarniemy.
Tak jak dzisiaj, gdy skorzystaliśmy z okazji i przygarnęliśmy samochód, który kolega z pracy zaoferował nam pożyczyć, za opłatą przy dystrybutorze, czyli że nasz koszt, to tylko opłata za zatankowane paliwo do samochodu, skalkulowane z ilości przejechanych dzisiaj kilometrów. Prawdą jest, że ceny paliwa szaleją w naszym kraju ale stwierdziliśmy, że damy radę i podołamy tym kosztom. Ale przy okazji zaoszczędzimy CZAS który – owszem – mamy a który w każdą niedzielę, jest dla nas bardzo… drogocenny.
Skoro wiecie już, że jesteśmy dzisiaj mobilni, to moglibyście od razu pomyśleć, że dłużej z tej okazji dzisiaj pospaliśmy. Nic z tego – wstaliśmy jak zwykle, sporo przed świtem i po godzinie szóstej rano wysiedliśmy w miejscowości POLSKA CEREKIEW.
Ta historyczna wieś Górnego Śląska, była dzisiaj dla nas zarówno przystankiem wyjściowym jak i powrotnym, tak więc pozwólcie, że opowiemy o niej na koniec dzisiejszej opowieści wędrówkowej… A miejscowość, najpierw nas pożegnała, żeby później, przy naszym powrocie, nas powitać.
Przez miejscowości Ligota Mała (nie mylić z Ligotą Dolną między Annabergiem i Kamieniem Śląskim) oraz Chrósty (tu dla odmiany nie ma powiązania z ogłoszoną niedawno akcją „chrust plus”) doszliśmy do miejscowości PAWŁOWICZKI, która to miejscowość, zdecydowanie była dzisiaj najważniejszym miejscem w naszym opolskim, jakubowym pielgrzymowaniu.
Kościół św. Andrzeja i św. Jakuba w Pawłowiczkach [KOŚCIÓŁ NR 40] świętuje w tym roku swoje 800-lecie. Informację o tym znajdziemy w wielu miejscach, zarówno na bramie powitalnej przed wejściem do świątyni jak i na okazjonalnych świecach, które parafianie dzisiaj odbierali po mszach świętych. Przebudowywany pod koniec XVIII wieku, odnowiony i powiększony w roku 1936, odnowiony po wojnie, w 1946 roku. Sama parafia utworzona została w roku 1415.
Święty Jakub, jak zwykle wszystko zaplanował. Najpierw puścił w ruch kościelne dzwony ogłaszając nasze nadejście a następnie chciał abyśmy dochodząc do kościoła natknęli się na jeden, jedyny wyjeżdżający samochód z kościelnego parkingu. Za kierownicą siedział ksiądz proboszcz Tadeusz Oślizło, który na nasz widok szeroko się uśmiechnął, opuścił szybę samochodu i od razu zrobił z nami „wywiad” : skąd, dokąd i w ogóle, co tu robimy. Gdy tak chwilę rozmawialiśmy i okazało się, że jesteśmy pielgrzymami z Bytomia a ksiądz… pracował w bytomskim kościele w sąsiedniej parafii, w dzielnicy Karb, zapowiadała by się prze-długa pogawędka. Nie wypadało tak z księdzem, na skrzyżowaniu długo dyskutować. Umówiliśmy się, że po mszy się spotkamy a ksiądz wracając z plebanii na którą właśnie musiał podjechać, zabierze i przywiezie dla nas jakubową pieczątkę.
My wierzymy w to, że nie spotkaliśmy się przypadkowo.
Taki był plan naszego Patrona.
Na samej mszy świętej czuliśmy się wyjątkowo, jak goście. Na wstępie ksiądz proboszcz przypomniał parafianom o przedłużonym przez papieża Franciszka – Roku Świętym Jakubowym i nas – pielgrzymów z Bytomia – uroczyście przywitał. W czasie modlitwy wiernych, w wezwaniach z intencjami, również zostaliśmy przywołani jak i przed końcowym błogosławieństwem, które otrzymaliśmy na Drogę. Nie wiemy czy kiedykolwiek ksiądz proboszcz tu zajrzy (nie jest za pan-brat z internetem), ale może zostanie jakimiś kanałami przekazane, że jesteśmy Jemu bardzo wdzięczni za modlitwę oraz za wyjątkowo przepiękne odprawienie nabożeństwa mszy świętej.
Jak by tego było mało, w trakcie spotkania w zakrystii (na które się umówiliśmy), oprócz pieczątek do pielgrzymich paszportów, otrzymaliśmy po dużej czekoladzie z rodzynkami (na Drogę) i tą, zaprezentowaną powyżej, przepiękną, jubileuszową świecę. Czekolady szybko rozdaliśmy przed kościołem, młodszym smakoszom, (bo nam by się bardzo szybko zamieniły w napój czekoladowy) a świecę, zabraliśmy oczywiście do naszego domu.
Słowo DZIĘKUJEMY to naprawdę za mało dla księdza Tadeusza, za przyjęcie nas w świątyni, za mnóstwo dobrego słowa i za otwartość na Wszystkich ludzi.
Dużych i małych.
Dlaczego to wyszczególniamy? Po komunii świętej, gdy ksiądz już zamierzał iść w stronę ołtarza, pojawił się obok niego mały chłopiec (miał może 4-5 lat) który się wcześniej przyglądał, jak inni otrzymują komunię świętą. Ksiądz, gdy chłopca zauważył, uśmiechnął się szeroko i bez chwili namysłu, przyklęknął przy nim, wymienił kilka słów (nie wiemy, czy chłopiec coś odpowiedział) i pobłogosławił go znakiem krzyża na czole. Chłopiec szedł przez całą długość nawy głównej kościoła z radością w tych swoich, dziecięcych oczach. To było widać.
Drogę powrotną wybraliśmy troszkę inną, bo była krótsza a na niebie słońce rozkręciło się do trzydziestu stopni. Cienia szukaliśmy przy każdym, większym drzewie rosnącym przy drzewie. Tak doszliśmy do wsi OSTROŻNICA i zatrzymaliśmy się przy kościele Ducha świętego.
Zajrzyjcie do załączonego tekstu, jeśli znajdziecie chwilę, opracowanego przez uczniów Gimnazjum w Pawłowiczkach
[http://www.wodip.opole.pl/opolszczyzna/gminy/pawlowiczki/sp_g_pawlowiczki/historia_ostroznicy.htm]
„ (…) Legenda głosi iż ludzie zamieszkujący Ostrożnicę specjalizowali się w żęciu zbóż. Otóż, kiedy zboża dojrzały i nadszedł czas żniw, dawne osady rywalizowały w pracach żniwnych. Mieszkańcy naszej osady byli zawsze pierwsi, dlatego też nazwano ich Ostrożanie, że ostro i szybko potrafili żąć sierpem. Od nazwy tych ludzi wieś zaczęto zwać Ostrożnicą. Pierwszy kościół, który powstał w Ostrożnicy podlegał pod zakon „Johanniterów”. Pierwszym proboszczem zaś był ks. Berthold, który także pochodził z tego zakonu. W dawnych czasach kościół posiadał wielką władzę, to właśnie on sprawował wszelkie zapisy dotyczące parafian mieszkających we wsi. W Ostrożnicy było też 5 sióstr pochodzących z Zakonu Św. Jadwigi… „
Wróciliśmy do POLSKIEJ CEREKWI usmażeni jak dobre skwarki do jajecznicy.
I tu obiecane kilka słów o tym miejscu. Sama miejscowość [dodatkowa nazwa to Groß Neukirch] „sięga czasów rzymskich, kiedy to została założona osada na szlaku handlowym z Moraw do Polski” uzyskując już roku 1337 prawo do organizowania targów. Główną atrakcją i zabytkiem tegoż miejsca jest zamek.
„Zamek późnorenesansowy powstał na początku XVII wieku jako rezydencja Fryderyka von Oppersdorffa. Pod koniec XIX wieku został przebudowany i odnowiony przez Eberharda von Matuschkę. Efektowny trzykondygnacyjny obiekt z dwiema wieżami, składający się z trzech skrzydeł zbudowanych wokół niewielkiego dziedzińca zamkniętego z czwartej strony murem, spłonął w 1945 r. Od tego czasu był częściowo zabezpieczoną tzw. trwałą ruiną – dobrze widoczną z drogi krajowej nr 45, która łączy Opole z Raciborzem. W roku 2012 podjęto remont zamku ze środków własnych i unijnych pod nadzorem konserwatorskim. Obecnie w zamku funkcjonuje biblioteka na zaadaptowanym parterze, pałac ślubów i Stowarzyszenie Euro-Country.” [wikipedia.pl]
A wspomniany wcześniej CZAS ?
Dzisiaj wyjątkowo biegł swoim trybem, cicho, nie krzycząc i nie przypominając o czekającym autobusie lub pociągu. Cichutko szedł sobie obok nas pozwalając nam korzystać z niego w takiej ilości, w jakiej tylko mieliśmy ochotę. I zgodnie z założeniami, nawet go trochę przyoszczędziliśmy, bo o godzinie 16:44, kiedy piszemy Wam relację z dzisiejszego dnia, siedzimy w zacienionym pokoju swego mieszkania, pijemy gorącą kawę i delektujemy się smaczną galaretką z truskawkami.
***
Możemy z dumą Wszystkim się pochwalić, że część PROJEKTU 2022 w części KOŚCIOŁY JAKUBOWE W WOJEWÓDZTWIE OPOLSKIM uważamy za wykonany !
BUEN CAMINO !
❤️❤️
BUENO CAMINO 🍀🙂
BUEN CAMINO 💙💛
Kolejny wspaniały dzień za Wami. BUEN CAMINO !