2022.07.03__KLESZCZÓW_”MAGDALENKA”_RUDY__28km

Zimą ubiegłego roku, wraz z kilkunastoma pielgrzymami z różnych miast Śląska, przeszliśmy całą ŚLĄSKO-MORAWSKĄ DROGĘ ŚW. JAKUBA. Był to nasz własny projekt, który będziemy zawsze wspominać z wielką radością i mamy z tego przejścia mnóstwo pozytywnych wspomnień. Minęło prawie półtora roku i zbieg okoliczności chciał, że wybraliśmy się ponownie na wędrówkę do raciborskiego lasu. Precyzyjniej ujmując, do leśnej kaplicy św. Marii Magdaleny, do miejsca, znanego i zwanego potocznie „Magdalenką”.

Lipcowe, niedzielne wędrowanie rozpoczęliśmy w Kleszczowie, w czteroosobowym składzie. Barbarę i Jarka (również z Bytomia) poznaliście 4 grudnia 2021 roku, przy barbórkowym pielgrzymowaniu do Zbrosławic. Tegoroczne – majowe, gospodarskie, malowanie znaków jakubowych w cysterskim lesie, na szlaku w kierunku Nędzy, to także była przyjemna czynność w Ich towarzystwie.

Nasza dzisiejsza przygoda na szlaku świętego Jakuba podzieliła się sama, na trzy – prawie, że – równiutkie odcinki.

KLESZCZÓW – SOŚNICOWICE – 9,7 km

Zaletą dzisiejszej pielgrzymki były lasy. Na tym odcinku to dystans siedmiu kilometrów. O godzinie ósmej rano na termometrach było około 17°C więc w lesie było chłodno i bardzo przyjemnie. Naszymi towarzyszami były żuczki, setki skaczących żabek i niezliczona ilość ptaków, które witały nas swoimi odgłosami co kawałek. W czasie pierwszego, leśnego śniadania towarzyszyły nam ich piękne śpiewy.

Mimo, że przemierzamy ŚLĄSKO-MORAWSKĄ DROGĘ już po raz któryś, nie omieszkaliśmy włączyć sobie w telefonie ślad gps, pobrany z oficjalnej, stowarzyszeniowej strony [camino.net.pl] I dzisiaj pełne zaskoczenie !
Dzięki tej aplikacji, okazało się, że po wyjściu z kleszczowskiego lasu zamiast lewoskrętu w pole, czasami przekopane i po deszczach, bardzo błotniste, poszliśmy prosto, nie wiedząc, co po drodze dane nam będzie zobaczyć. Musimy zasięgnąć informacji u opiekunów tego odcinka, czy zmieniła się trasa tego przejścia (co znaczyło by, że Małgosia i Józef powinni zlikwidować kierunkowe oznakowanie) czy być może na stronie z mapką jest jakieś przekłamanie trasy i należy je tam poprawnie nanieść.

Po przejściu kilkuset metrów natrafiliśmy na stawy hodowlane (tak nam się wydaje), bo wodne akweny skutecznie zakryte są płotem betonowym, w którym na całe szczęście są delikatne szczeliny.
Przez jedną z nich spróbowaliśmy zajrzeć.

Efekt naszego podglądania był taki :

SOŚNICOWICE – KAPLICA ŚW. MARII MAGDALENY – 10,0 km

Doszliśmy do Sośnicowic planowo, czyli z zapasem półgodzinnym na odpoczynek i spotkanie z naszym Patronem. Najpierw jednak spotkaliśmy się z księdzem proboszczem, który przybił do naszych paszportów pieczątki i zaprosił nas do kościoła, informując o nowej figurce św. Jakuba witającej wszystkich w wejściu głównym.

Po nabożeństwie, udaliśmy się do Cukierni „Hania” na przepyszne lody i gorącą kawę, którą wypiliśmy w małym, na zielono, zaaranżowanym ogródku, bardzo przyjemnym o tej porze roku. Zapraszamy Was bardzo serdecznie w to miejsce, którego dewiza znajduje się w tym krótkim, prostym podtytule : PASJA DO SŁODKOŚCI – OD 1972 ROKU”
[www. https://cukiernia-hania.pl]

Przez Tworóg Mały, drogą asfaltową doszliśmy do goszyckiego lasu, który również, mimo już popołudniowej pory, obdarował nas wiaterkiem i cieniem swoich pięknych, wielkich drzew.
Kolejny przystanek zaplanowaliśmy przy miejscu ważnym dla miejscowych i ciekawym, historycznie, dla turystów, pielgrzymów czy też rowerzystów, których setki przejeżdżają dziennie koło tego pięknego miejsca.

„… Aż nastała wiosna 1992 r. i obraz skradli nieznani złodzieje. Wówczas po okolicy przeszła wieść, że za karę spłonie las. Gdyby rzeczywiście można było przewidzieć późniejszy pożar… Mieszkańcy pobliskiego Tworoga Małego złożyli się na nowy wizerunek Marii Magdaleny, który wykonał zaprzyjaźniony mistrz z Łabęd. Akcję zorganizował Andrzej Musioł, komendant gminnej Ochotniczej Straży Pożarnej w Sośnicowicach.
W ciągu dwóch tygodni nowy obraz zawisnął w kaplicy.
W przepowiedni coś jednak musiało być, bo miesiąc po odpuście – 26 sierpnia – w lasach pojawił się ogień, który przerodził się w największy pożar w Europie. Wojciech Czech, ówczesny wojewoda śląski poleci bronić kapliczki za wszelką cenę. Strażacy musieli jednak walczyć z rozprzestrzeniającym się ogniem na znacznej powierzchni. Jedyne, co mogli zrobić dla kapliczki, to polewać ją pianą gaśniczą. Kiedy ogień zbliżał się do uświęconego miejsca, strażacy na prośbę mieszkańców kilkakrotnie jeździli do „Magdalenki”, aby zabrać stamtąd obraz patronki. Coś im jednak podpowiadało, żeby tego nie robić. I rzeczywiście – wszystko dookoła wypaliło się doszczętnie, a kapliczka pozostała nietknięta. Na pamiątkę tego wydarzenia w każdą pierwszą niedzielę września odprawiana jest w „Magdalence” msza święta ślubowana w intencji poległych strażaków i wszystkich tych, którzy walczyli z żywiołem oraz w podzięce za ocalenie kapliczki.”

Troszkę więcej informacji na temat tego pięknego miejsca, jeśli zechcecie zajrzeć, znajdziecie na internetowej stronie : [http://www.magdalenka.goszyce.pl].
A na stronie [www.fotopolska.eu] znaleźliśmy taką oto widokówkę, pokazującą kaplicę św. Magdaleny w latach 1903-1905 i poniższy opis :

Jeżeli znajdziecie kiedyś czas i chęć, aby odwiedzić to miejsce – czujcie się zaproszeni. Do Sośnicowic dojeżdża komunikacja metropolitalna z centrum Gliwic (od niedawna nowa linia M100) a spacer do kaplicy, to około dziesięć kilometrów, w jedną stronę.
I jak poinformował ksiądz proboszcz – trzeba się pospieszyć aby zobaczyć ją w obecnym stanie – lada dzień zacznie się rozbiórka i remont kapliczki oraz wiaty, które to czynności zaplanowane się do początku września.
W optymistycznej wersji.

A dlaczego święty Jakub w ogóle przywołał nas, pielgrzymów do tej leśnej kaplicy?

„W ciszy leśnej zagubiona…” to tytuł koncertu muzyki klasycznej, którego byliśmy świadkami. Wysłuchaliśmy tegoż koncertu z największą przyjemnością. Muzyka F.Schuberta, W.A.Mozarta, S.Bacha i A.Dvoraka – w kobiecym wykonaniu – brzmiały w tym miejscu „nieziemsko”, choć twardo staliśmy na ziemi, leśnej, cysterskiej ziemi.

Na zamieszczenie zdjęć z koncertu, na naszym jakubowym blogu, dostaliśmy zgodę od obu Artystek – Pani Julity i Pani Joanny – z uśmiechem.

Wędrując Drogą św. Jakuba można oddać się Kulturze przez bardzo duże „K”.
A tutaj, dzisiaj, warto było być.

Na zakończenie koncertu Wszyscy, którzy zebraliśmy się przy kaplicy św.Marii Magdaleny, zaśpiewaliśmy utwór, który „powstał w Hiszpanii w roku 1974” a który „Nasz Papież Jan Paweł II, zaśpiewał w 1979 roku w Gnieźnie, podczas swojej pierwszej pielgrzymki do Polski” (jedna z czterech zwrotek …) :

2. „Jestem ubogim człowiekiem,
Moim skarbem są ręce gotowe
Do pracy z Tobą
I czyste serce.
Ref.: O Panie, to Ty na mnie spojrzałeś,
Twoje usta dziś wyrzekły me imię.
Swoją barkę pozostawiam na brzegu,
Razem z Tobą nowy zacznę dziś łów…”

„W roku 2002, po modlitwie na Anioł Pański, gdy wierni zebrani na krakowskich Błoniach zaśpiewali Papieżowi tą pieśń, rzekł :

<< Chcę powiedzieć na zakończenie, że właśnie ta oazowa pieśń wyprowadziła mnie z Ojczyzny przed dwudziestu trzema laty. Miałem ją w uszach, kiedy usłyszałem wyrok konklawe, i z nią, z tą oazową pieśnią nie rozstawałem się przez wszystkie te lata. Były jakimś ukrytym tchnieniem Ojczyzny. Była też przewodniczką na różnych drogach Kościoła. I ona przyprowadzała mnie wielokrotnie tu, na te krakowskie Błonia pod Kopiec Kościuszki >> [wikipedia.pl]

SOŚNICOWICE – RUDY – 8,5 km

Gdy w uszach brzmiała nam jeszcze papieska „BARKA” , po raz trzeci dzisiaj wrzuciliśmy „pielgrzymi bieg” i udaliśmy się w ostatni etap, zaplanowanej wędrówki, czyli do Bazyliki Matki Bożej Pokornej w Rudach. Kilka minut spaceru trzeba było, żeby minąć tabliczkę informującą nas o przebiegającej w lesie granicy opolsko-śląskiej i kawałek dalej znaleźć miejsce, które polecamy Wszystkim zakochanym. Ławka i stojący obok kamień, to miejsce stworzone do tego, by obowiązkowo się zatrzymać i uwiecznić aparatem, spędzoną tu chwilę lub dwie.

Kolejny raz tu jesteśmy i ponownie zrobiliśmy sobie pamiątkowe ujęcie.

Parę minut przed godziną dziewiętnastą weszliśmy do chłodnego wnętrza rudzkiej Bazyliki podziękować za tą cudowną, pełną przeżyć i emocji – niedzielę.
Powtarzamy się pewnie kolejny raz, ale nasze życiowe akumulatory podładowane zostały do pełna i z takimi rozpoczniemy kolejny tydzień, z którym od jutra będziemy musieli się zmagać.

Zmęczeni na maxa ale szczęśliwi, przesyłamy Wam dzisiaj
NA CZTERY GŁOSY – BUEN CAMINO !

4 komentarze

Dodaj komentarz