
Dokładnie 16 stycznia bieżącego roku, rozpoczęliśmy własny „PROJEKT 2022”, w którym to projekcie, postanowiliśmy nawiedzić wszystkie kościoły województwa opolskiego oraz jeden, brakujący kościół jakubowy w naszym województwie.
Minęło pół roku i tydzień… i docieramy do jego zakończenia. Mnóstwo czasu upłynęło, w którym na świecie wydarzyło się sporo zła – trwająca wojna w Ukrainie – i względnie uspokoiła się covidowa pandemia, przez co rzesze pielgrzymów wyruszyły na polskie i europejskie szlaki.
Od 29 maja, obserwujemy za pośrednictwem portalu społecznościowego FB, wyprawę naszych jakubowych Znajomych z Mechnicy, którzy we troje (Piotr, Michaela i Ich Znajoma), bez względu na stan pogody, bez względu na mniejsze lub większe zmęczenie – zmierzają do Santiago de Compostela, świętując w ten bardzo piękny i wyjątkowy sposób swoją ślubną, 25-tą rocznicę, czyli SREBRNE GODY. Jesteśmy z nimi każdego dnia, kibicując Im i ściskając mocno wszystkie dostępne kciuki, aby zrealizowali zamierzony i wytyczony – swój własny, plan pielgrzymkowy. Wierzymy, że święty Jakub ma podzielność uwagi i wśród Wszystkich pielgrzymów, wypatrzy również i Ich i weźmie całą trójkę pod swe opiekuńcze, patronackie skrzydła.
ULTREIA dla Mechniczan !
Nasz plan, w ten lipcowy weekend, to pielgrzymowanie w przeciwną stronę, niż inni pątnicy. W tych miesiącach, ludność podąża z każdego, możliwego miejsca w Polsce do Czarnej Madonny, do Pani Jasnogórskiej, do Częstochowy a my – wybraliśmy się na dwudniówkę w przeciwnym kierunku.
I właśnie poniższym wpisem, chcielibyśmy Was zaprosić na naszą, odpustowo-jakubową pielgrzymkę … z Jasnej Góry do kościoła pw. św. Jakuba Apostoła w Dąbrowie Zielonej.
Dacie się zaprosić?
Każda wędrówka ma swój początek, więc i my rozpoczynamy ją na Dworcu Głównym w Częstochowie.
CZĘSTOCHOWA. BAZYLIKA ARCHIKATEDRALNA ŚWIĘTEJ RODZINY (0,8 km)
Kilka minut wędrówki i zatrzymujemy się przy Bazylice pw. Świętej Rodziny. Historia tego miejsca nie jest zbyt długa …
(…) „W roku 1900 Konstanty Wojciechowski, architekt warszawski, zaprojektował budowlę imponującą, o monumentalnych rozmiarach, w stylu neogotyckim, jedną z największych w ówczesnej Polsce. Zbudowana na planie krzyża łacińskiego miała posiadać trzy nawy (główną i dwie boczne), transept (nawa poprzeczna) oraz wydłużone prezbiterium. Jej długość miała wynosić 100m, wysokość nawy głównej 27m, szerokość transeptu 46m, szerokość korpusu nawowego 32m, wysokość dwóch wież od frontu kościoła około 80m, każda. Kościół ten miał nosić tytuł św. Józefa … ”
Dla tych, kogo zaciekawił powyższy fragment, pełny opis historyczny tej częstochowskiej archikatedry znajduje się na stronie [www.archikatedra.pl/historia].
CZĘSTOCHOWA MIRÓW – KOŚCIÓŁ NIEPOKALANEGO SERCA NMP (6 km)
Po drodze dane nam było zajrzeć do kościoła św.Jana z Dukli a gdy doszliśmy do miejscowości Mirów, dla odmiany mogliśmy obejrzeć – dość nietypowy figuralnie kościół – tylko przez szyby. A szkoda, bo w środku jest bardzo pięknie. Z zewnątrz, sześcian w surowym stanie, jakby jeszcze nieskończony. A może taki po prostu był zamysł architekta? Tego nie wiemy.

SANKTUARIUM ŚW. OJCA PIO NA PRZEPROŚNEJ GÓRCE (9 km)
Przed nami, po kilkunastu minutach, ukazało się wzgórze o wysokości 296 m.p.n.m., na wyżynie Mirowsko-Olsztyńskiej, będącej częścią Wyżyny Częstochowskiej, zwanej Przeprośną Górką (lub inaczej Gąszczykiem). Lekka „wspinaczka” Szlakiem Pielgrzymkowym Maryjnym i zobaczyliśmy wyjątkowy, piękny budynek, będący świątynią Ośmiu Błogosławieństw.
„Świątynię otacza pięknie wkomponowana w krajobraz tego miejsca, Droga Krzyżowa, wykonana przez artystę rzeźbiarza Szymona Wypycha. Tłem, które łączy wszystkie stacje jest otwarta księga Pisma Świętego, na których są przedstawione kolejne etapy męki Chrystusa w trakcie Jego drogi na Kalwarię. Każdej stacji towarzyszy figura św. Ojca Pio z jego przesłaniem zbawczym dla ludzkości.” [www.pio.opw.pl]

Prawdą jest, że czasu mamy dzisiaj „całe mnóstwo” a przed nami jeszcze bardzo długa droga. Dlatego słuchamy z uwagą spotkanego tu księdza rektora. Pytamy a On opowiada o dziewiętnastu (!) stacjach, tutejszej Drogi Krzyżowej. Ale wszystkiego nie dało się posłuchać. Mimo wszystko. Zarzucamy plecaki tam gdzie ich miejsce, trzymamy się za ręce i podążamy dalej…
A o tym miejscu poczytamy sobie dokładniej z otrzymanego od księdza, kolorowego przewodnika.
Prawie sześć godzin wędrowaliśmy w hiszpańskim upale i co chwilę łapaliśmy cień z każdego, rosnącego przy drodze, drzewa. Mijaliśmy po kolei : Siedlec, Mstów, Zawadę, Krasice i doszliśmy do Woli Mokrzeskiej. Tu skorzystaliśmy z wiatki obok sklepu i z zasobów samego sklepu. Wykupiliśmy chyba „pół sklepu” wody, bo naliczyliśmy jej w różnych butelkach około 11 litrów. Do kompletu pomidorka, nektarynkę i pyszno-zimne lody śmietankowe Big Milk. Zanim zrobiliśmy te ogromne zakupy, to miła Pani ekspedientka poratowała nas wrzątkiem i zalała nam kubki z nasypaną kawą. Chwilę później w Jej sklepie było tylu klientów, że Pani dziękowała nam za ogromny, sobotni utarg. A przecież byliśmy tam tylko niecałe pół godzinki.
Dalej była droga asfaltowa, częściowo idąca przez las. Minęliśmy Smyków i Knieje.
SANKTUARIUM ŚWIĘTEJ ANNY. ŚWIĘTA ANNA (ALEKSANDRÓWKA) (32 km)
Przed godziną szesnastą weszliśmy na piękny dziedziniec Sanktuarium. Najpierw weszliśmy do kościelnego chłodnego wnętrza a potem odnaleźliśmy furtę, gdzie bez pomocy dzwonka, czekała dyżurna siostra.
Święta Anna, to nazwa która – nie może być inaczej – kojarzy nam się z miejscem, które poznaliśmy dzięki pielgrzymowaniu z Górnośląskim Klubem Przyjaciół Camino, czyli z Górą Świętej Anny, często nazywany i pisany jako Annaberg. Skojarzenia są właściwe, bo w obu miejscach jest kult św. Anny. W Aleksandrówce (lub jak kto woli pod Przyrowem) znajduje się najstarsze Sanktuarium świętej Anny Samotrzeciej, a na Annabergu – największe.
„W 1499 roku z polecenia proboszcza z Przyrowa, ks. Węgierskiego, w miejscu objawień ustawiono figurę ukrzyżowanego Chrystusa. Wkrótce zaczęli pielgrzymować do niej ludzie, a różnego rodzaju cudowne wydarzenia nie ustawały. Na początku XVI w. staraniem starosty olsztyńskiego Pawła ze Szczekocin, w miejsce Ukrzyżowanego wzniesiono drewnianą kaplicę, poświeconą św. Annie, umieszczając w niej figurę Świętej – drewniany, zachowany po dzień dzisiejszy, późnogotycki wizerunek.”

Zapraszamy Was po więcej ciekawych informacji, zarówno o Zakonie jak i o samym Sanktuarium [https://swanna.mniszki.dominikanie.pl/]
Gdy zostaliśmy skierowani do pokoju w którym mieliśmy nocleg, od razu zrzuciliśmy ciężkie plecaki i poszukaliśmy ochłody korzystając z zimnej, bieżącej wody.
Kąpiel czyni cuda…
Przed wieczorem, zostało nam jeszcze „zadanie domowe” do odrobienia.
Pytanie : Czy myśleliście kiedyś ile pieniędzy zostawić za nocleg?
Otóż, przy rezerwacji noclegu u Sióstr, na pytanie o koszt usługi, usłyszeliśmy „co łaska”. To niecodzienna odpowiedź a nawet śmiało można powiedzieć, bardzo rzadka. Odebraliśmy to jednak, jako kolejne zadanie do rozwiązania, otrzymane od świętego Jakuba (pewnie w porozumieniu ze świętą Anną) i długo nad tym myśleliśmy.
Z naszego, krótkiego doświadczenia pielgrzymiego wiemy, ile kosztuje doba w hotelu, hostelu czy też innym przybytku agroturystycznym, oferującym noclegi i wcale nie ukrywamy, że wszędzie lub w bardzo zdecydowanej większości – patrząc na zawartość naszego portfela – jest dla nas za drogo. Często rezygnowaliśmy z wyjazdu właśnie z tego powodu. Nie stać nas na koszty związane z dojazdami i dodatkowo z noclegami. Jak wiecie, próbujemy ciąć koszty ile tylko możemy aby mimo wszystko spełniać swoje małe, wędrówkowe marzenia.
Pomysłów i koncepcji, kwot i kwestii ich uzasadnień, jest sporo. Mamy prawie pewność, że co pielgrzym to padła by propozycja innej kwoty. Od razu zdaliśmy sobie sprawę z trudności rozwiązania tego zadania.
Być może Siostry „od świętej Anny” uśmiechnęły by się na widok rachunku, który sami-sobie pielgrzymi, wystawili za pomoc w realizacji planu, jakim było nawiedzenie kościoła św. Jakuba w Dąbrowie Zielonej. Postanowiliśmy zostać w pamięci również jako Europejczycy bo poczuliśmy się przez ułamek sekundy jak „peregrinos”, którzy nocowali w przytulnej, hiszpańskiej lub francuskiej „albergue”. Było naprawdę przytulnie a kwiatów w ogrodzie i na parapetach okiennych było całe mnóstwo.

Do tej skromnej – mimo wszystko – zapłaty wysyłamy Siostrom wielkie BÓG ZAPŁAĆ.

***
Niedzielny poranek.
Po nocy spędzonej w Klasztorze Sióstr Dominikanek, kawa smakuje wybornie a i widok za oknem jakby piękniejszy. Wprost zapraszający na dzień pełen wrażeń.
KOŚCIÓŁ ŚW. JAKUBA APOSTOŁA. DĄBROWA ZIELONA (35 km)
Kilka chwil poranka spędziliśmy w ogródku, który cały czas widzieliśmy z naszego okna a do którego nie zeszliśmy wczoraj z powodu ulew i burz, które nadeszły po naszym przyjściu do Świętej Anny. Specjalnie dla nas, Siostry bardzo wcześnie otworzyły dzisiaj bramy klasztorne, byśmy mogli wyjść o pasującej nam porze, zgodnie z obietnicą Siostry Przełożonej, którą wczoraj o to poprosiliśmy. Normalnie życie zaczyna się tu o godzinie ósmej. Ale my, o tej godzinie byliśmy już w kościele świętego Jakuba w oddalonej o 3,3 km miejscowości Dąbrowa Zielona.
„Kościół św. Jakuba w Dąbrowie Zielonej [KOŚCIÓŁ NR 42] został wzniesiony w dwóch etapach – w XVI i XX wieku. Wnętrze starszej części kościoła nakrywają sklepieniami krzyżowo-żebrowe. Na sklepieniach oraz wewnątrz kopuły na wysokim bębnie z latarnią umieszczonej na skrzyżowaniu nawy i transeptu znajduje się polichromia wykonana w XVIII wieku. Świątynia posiada również renesansowe portale i nagrobki z około 1600 roku oraz kamienną ambonę. Wewnątrz są umieszczone dwa rokokowe ołtarze wykonane w 1776 roku, chrzcielnica powstała w 1778 roku, a nad nią relief Chrztu Chrystusa wyrzeźbiony w II połowie XVIII wieku.” [wikipedia.pl]

„W roku 1894 pielgrzymując na Jasną Górę, kościół w Dąbrowie Zielonej odwiedził Władysław Reymont. W reportażu z pielgrzymki tak pisał o dąbrowskiej świątyni :
< Prześliczna miejscowość.
Kościół ma tyle różnostylowych przystawek, że żadna nie nadaje mu charakteru specjalnego, ale wewnątrz jest bardzo ładny i niezmiernie starannie utrzymany>.„
Uroczysta msza święta odpustowa została zaplanowana na godzinę 11:30, a my o tej porze byliśmy już w połowie drogi na pociąg. Mieliśmy, co prawda jeszcze jeden pociąg za trzy godziny ale obawialiśmy się, że będziemy musieli na niego podążać, „prawie biegiem”. Stąd nasz wybór z wcześniejszym, porannym nabożeństwem.
Czasami trzeba dokonać wyboru.
Po mszy świętej otrzymaliśmy pieczątki do naszych pielgrzymich paszportów, zjedliśmy w cieniu choinek drugie śniadanie i udaliśmy się w drogę powrotną do Świętej Anny. Stamtąd udaliśmy się do miejscowości Przyrów. Gmina ta, prawa miejskie otrzymała w 1369 roku od samego króla Kazimierza III Wielkiego i Jego imieniem nazwany jest główny plac zwany Rynkiem. Tu zajrzeliśmy do kościoła św. Doroty, wypiliśmy gorącą kawę i chwilę odpoczęliśmy a gdy tą miejscowość opuszczaliśmy znaleźliśmy się koło pięknego kościoła św.Mikołaja.
Pierwsza wzmianka o tym kościele pochodzi z końca XVII wieku i informowała ona o „istnieniu za miastem murowanej kaplicy”. Jedną z polichromii znajdującej się w kościele, przedstawiającą biskupa leżącego na łożu, usunięto około roku 1960.

Skoro wędrówka miała swój początek, to gdzieś ją trzeba zakończyć. Stacja kolejowa JULIANKA (48 km) to nasz niedzielny, wędrowny cel.
Ta stacja ma w swojej historii wielką tragedię kolejową :
„3 listopada 1976 w katastrofie kolejowej zginęło tam 25 osób, a 79 było rannych. Kiedy pociąg do Wrocławia wjechał na położoną ok. 5 km od Julianki górkę, drużyna trakcyjna pociągu – będąca najpewniej pod wpływem alkoholu – zasnęła i pociąg zjechał w dół. Przez te 5 km nabrał dużej prędkości i z ogromną siłą wjechał w stojący na stacji pociąg. Ostatni wagon pociągu jadącego do Wrocławia został zmiażdżony i nikt z jego pasażerów nie przeżył. Wszyscy pasażerowie i maszyniści spali i nikt nie wiedział, że pociąg jedzie w dół.” [wikipedia.pl].
Więcej można przeczytać na stronie :[https://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_kolejowa_w_Juliance]

Trochę przydługi wpis nam dzisiaj wyszedł, ale przyznajemy się, nie często robimy dwudniowe wędrówki. I prawie pięćdziesiąt kilometrów się w nogach uzbierało …
Z wielką radością i dumą, meldujemy „WYKONANIE ZADANIA” i cieszmy się, że uzupełniliśmy listę śląskich kościołów jakubowych o ten jeden – brakujący nam na mapie – kościół, i to w przeddzień imienin naszego Patrona.
ŚWIĘTY JAKUBIE i ŚWIĘTA ANNO, miejcie w opiece Wszystkich Pielgrzymów, wędrujących po polskich i europejskich drogach CAMINO !!!

A my … teraz troszkę odpoczynku.
BUEN CAMINO !
***
Dodatkowe wyjaśnienie…
22.11.22 Dopisując ten poniższą ciekawostkę, mamy dzisiaj w kalendarzu równie ciekawą MAGIĘ LICZB, którą będzie można zapisać ponownie za 100 lat !

Moglibyśmy – kopiując pewną sejmową regułę – zastosować reasumpcję wpisu blogowego, ale jednak postanowiliśmy dopisać drugie zakończenie tego przejścia. Nie bez powodu naszym mottem jest „wyjdź z domu, wejdź na szlak i wędruj przed siebie a znaki i sam święty Jakub Cię poprowadzą, gdzie trzeba…” Gdy się wędruje przez nasz piękny kraj, nie wiesz nawet kiedy znajdziesz się na jakubowym szlaku. Tak stało się w naszym przypadku.
Dzięki naszym Przyjaciołom jakubowym z Bytomia, którzy też od czasu do czasu wybierają się na wędrówki znakowane muszlami i żółtymi strzałkami, ponownie zainteresowaliśmy się odcinkiem w okolicy Częstochowa – Święta Anna. Przeglądając mapy ze szlakami świętego Jakuba [polecamy niezmiennie stronę www.camino.net.pl] zobaczyliśmy, że w lipcu prawie ok. 38 kilometrów przemierzyliśmy WARSZAWSKĄ DROGĄ ŚW. JAKUBA.
Nieświadomie – bo idąc pod prąd, gdzie nie ma żadnych oznakowań – dotarliśmy do Świętej Anny, która leży na nitce szlakowej. Wracając z Dąbrowy Zielonej – tu już we właściwym kierunku – też nie zobaczyliśmy żadnego oznakowania, dlatego, nie przypuszczaliśmy, że zakończenie „PROJEKTU 2022” było dla nas jednocześnie zapoznaniem się z kolejnym, jakubowym szlakiem, prowadzącym ze stolicy naszego kraju a łączącego się w Częstochowie z Drogą VIA REGIA, którą to Drogę pielgrzymi przemierzają, podążając do Santiago de Compostela.
BASIA, JAREK – DZIĘKUJEMY !
💛💙
BUENO CAMINO 🍀🙂❤️
Dziękujemy ❤️❤️😘🐻🐾
Bardzo niskie ukłony. Jesteście
Wielcy. BUEN CAMINO