2022.10.04__TORUŃ_CIERPICE__18km

Znacie to powiedzenie, że „wszędzie dobrze ale w domu najlepiej”, prawda?
Gdy wróciliśmy w niedzielę z obrad Parlamentu Jakubowego do Torunia, poczuliśmy się właśnie tak, jak byśmy wrócili do domu. Do toruńskiego domu. Takiego odczucia nie mieliśmy oboje od wielu lat.

W tym pięknym mieście, jednym z najstarszych miast Polski (prawa miejskie uzyskał w 1232 roku), my, urodziliśmy się ponad pół wieku temu. Tu oboje spędziliśmy swoje dzieciństwo i przeszliśmy przez szczeble podstawowej edukacji. Tu też się poznaliśmy, zakochaliśmy i wzięliśmy ślub w kościele św. Jakuba, a dzisiaj byliśmy na mszy świętej w … Sanktuarium Świętego Jakuba !

Kilka dni temu nawiedziliśmy świątynię jakubową w Lęborku a dzisiejszego rana domknęliśmy „Koronę” Polskich Sanktuariów św. Jakuba „zdobywając” jej ostatni element, czyli siódmy diament. (takie nam przyszło skojarzenie z Koroną Gór Polskich, gdzie trzeba zdobyć 28 najwyższych szczytów, wszystkich pasm górskich Polski)

(w kolejności nawiedzenia przez nas 🙂

2018 wrzesień – MAŁUJOWICE
2019 czerwiec – WIĘCŁAWICE STARE
2019 wrzesień – BRZESKO
2021 czerwiec – JAKUBÓW
2021 listopad – SZCZYRK
2022 wrzesień – LĘBORK
2022 październik – TORUŃ

O fakcie podniesienia kościoła toruńskiego do rangi Sanktuarium, wspomnieliśmy Was we wpisie [https://muszlewplecaku.pl/2021-07-25__zbroslawice-toszek__22km].

Na historię naszego życia związanego z Toruniem i z naszą emigracją na Górny Śląsk, w naszym blogowym wpisie miejsca jest zdecydowanie za mało, ale jest go na tyle, by zaprosić Was na pielgrzymowanie odcinkiem CAMINO POLACO, piękną, jedną z najdłuższych Dróg św. Jakuba w Polsce.

***

Troszkę wstępu od Tomasza :
Ten dzień miał się nie udać.
Ten październikowy wtorek miał swój plan i chciał mnie skutecznie z niego wykreślić.

Zapytacie pewnie dlaczego ?

Jak już było wspomniane w poprzednim wpisie, w sobotni wieczór szwankowało mi gardło, od nadmiaru rozmów i zmian pogody w Gdańsku. Wracając pociągiem w niedzielę, dołączyła temperatura a gdy o godzinie 20:00 znalazłem się w pościeli, rozsypałem się na dobre i na drobne, bo mało miałem miejsc które mnie nie bolały.

W pamięci miałem cały czas plakat, na którym zapraszaliśmy Toruń i cały świat na caminowanie. Cały poniedziałek małżonka dwoiła się i troiła aby zbić temperaturę, zadbać o nawadnianie, nakarmić mnie kiedy trzeba i podać odpowiednie lekarstwa. Nie wiem, czy kiedykolwiek byłem tak posłusznym pacjentem, by przeleżeć całą dobę pod ciepłą kołdrą i oddać się w pełni, w ręce mojej żony.

W wieczorny poniedziałek, małżonka poczytała mi trochę newsów ze świata facebookowego i stamtąd nadpłynęła pozytywna i radosna nowina…

Wspomnieliśmy Wam kilka miesięcy temu, że poznani w Mechnicy pielgrzymi, Michaela i Piotr wybrali się do Santiago de Compostela. Wczoraj, 3 października, jednym okiem zobaczyłem i jednym uchem słyszałem, jak wchodzą na dziedziniec przed tym najważniejszym dla caminowiczów, Sanktuarium z Grobem św.Jakuba.

Ten filmik był jak kolejny medykament.

Wielkie BRAWA dla Nich !

Pomyślałem sobie wtedy, że zostało mi kilka godzin na to, aby pozbyć się (choćby części) dolegliwości które dopadły mnie przez kilka ostatnich dni. W nocy miałem wrażenie że schodzi ból tu i ówdzie a i głowa robiła się lżejsza i jakby wchodziła na codzienne obroty swego funkcjonowania.

Dzisiaj, dokładnie o godzinie 6:00 – czyli dokładnie licząc po 34 godzinach (!) wstałem z łóżka i oznajmiłem mojej najdroższej małżonce, że jestem gotowy na realizację naszego pielgrzymkowego planu. Sam oceniłem, że wróciłem w 75% i pozwalało mi to pozytywnie spojrzeć na pięknie zapowiadający się dzień.

Dziękuję Kochanie za to że byłaś cały czas przy mnie i że to właśnie dzięki Tobie, to o czym zaraz razem napiszemy, doszło w ogóle do skutku.
KOCHAM CIĘ !

***

Dokładnie dwie godziny później, punkt ósma, staliśmy na Nowym Rynku w Toruniu, chłonąc pierwsze od dwóch dni promienie słoneczne i chcąc posprzątać nasze plakaty, ze słupów ogłoszeniowych. Z czterech plakatów, które rozwieliśmy tydzień temu, zostały do dzisiejszego poranka, dwa.

Gdy planowaliśmy nasz kujawsko-pomorski urlop, pamiętaliśmy aby wkomponować w niego, jakubowe wędrowanie. Pomysł urósł w naszych głowach do takiego konceptu, aby zaprosić miejscowych pasjonatów i przyjaciół Bractwa Świętego Jakuba w Toruniu. Ba, chcieliśmy tym pomysłem zwołać i zebrać na przejście jakubowe cały Toruń. Ale zdawaliśmy sobie sprawę, że w środku tygodnia nie możemy się spodziewać tłumu pielgrzymów. A jaki był efekt naszego zawołania?

Minęły kolejne cztery kwadranse, a my staliśmy ponownie przed kościołem św.Jakuba, wyposażeni w dobre słowo od członków Bractwa św.Jakuba (dwoje członków brało czynnie udział w mszy świętej), zaopatrzeni w błogosławieństwo od księdza proboszcza, gotowi do wyjścia na szlak pięknej Drogi CAMINO POLACO. I tu nasza radość była niewymierna – oprócz nas, w gotowości do wyjścia były jeszcze CZTERY pątniczki. Cztery kobiety : trzy z Torunia i jedna z Chełmży, to było nasze zacne towarzystwo na dzisiejszym, kujawskim caminowaniu.

Nawet przez chwilę nie zastanawialiśmy się, co by było, gdyby na tu dziś nie było. Nie było takiej potrzeby. Byliśmy i to było najważniejsze. I nie szliśmy sami. Czy to sprawka św.Jakuba czy patrona dnia dzisiejszego, św.Franciszka z Asyżu. A może Ich obu?

Przez nowo wyremontowany most nad Wisłą wyszliśmy z centrum Torunia i doszliśmy do Zamku Dybowskiego. Zamek ten, w średniowieczu na przeciw Torunia, na południowym, brzegu Wisły.
„Zbudowany przez Władysława Jagiełłę w latach 1424-1428. Z czasem przy Zamku powstała konkurująca z krzyżackim Toruniem osada, którą nazwano Nieszawą. W 1431 roku wojska Torunia i Krzyżaków zdobyły zamek i spaliły Nieszawę, jednakże wkrótce Krzyżacy Zamek odrestaurowali i osadzili w nim swoją załogę. (…) Podczas wojen szwedzko-polskich Zamek został spalony przez Szwedów w 1656 roku” [wikipedia.org]

Jeśli zachęciliśmy Was powyższym fragmentem do poszukania większej ilości ciekawych opisów historycznych i archeologicznych, znajdziecie je na pewno pod hasłem RUINY ZAMKU DYBÓW.

Do wsi Mała Nieszawka, Wisła prawie nas nie opuszczała i co kawałek zaglądaliśmy z brzegu, jak oddalamy się, od pięknego Torunia i jak on się oddala od nas. W którymś momencie musieliśmy pójść w poprzek przez zaorane pole, bo oddalaliśmy się od wału, który powinien nas pokierować do Wielkiej Nieszawki. Nie był to najelegantszy sposób pielgrzymowania ale w takich sytuacjach, jedyny. Obiecujemy sobie i innym pielgrzymom, że za kilka dni skontaktujemy się z Bractwem toruńskim i podamy lokalizację tego pola, aby przyjrzeli się dlaczego pobłądziliśmy i by wyznakowali czytelnie trasę, aby polem mógł cieszyć się co najwyżej rolnik, plonami które wyrosną i nie będą zadeptywane przez wędrowców.

W dalszej drodze minęliśmy drewniany kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa w Nieszawce i dotarliśmy pod kościół parafialny w Cierpicach.
Parafia NMP Królowej Polski to był nasz pośredni cel dzisiejszego wędrowania.

„Budowa kościoła którą rozpoczęto w 1938 roku postępowała bardzo szybko i po dziewięciu miesiącach, w grudniu, dekretem Prymasa Polski, księdza kardynała Augusta Hlonda, została ustanowiona w Cierpicach parafia. W latach 1939-1945 kościół zamieniono na magazyn zboża” [parafiacierpice.pl]

W naszych planach wędrownych, oprócz dojścia do celu, zawsze jest jeszcze opcja powrotu do domu i dzisiaj okazało się, że warto dołożyć niecałe 5km, by nitką szlakową dojść na pobliską stację kolejową CIERPICE KĄKOL.

Panie, które z nami pielgrzymowały, były dzisiejszą Drogą zachwycone. Do kościoła w Cierpicach, gdzie się dało zbierały czarny bez a gdy przeszliśmy „za tory” rozpostarły się przed nami piękne cierpickie lasy, w których grzybów, małych czy dużych nikomu nie zabrakło. Wszystkie twarze były uśmiechnięte, więc wywnioskowaliśmy o godzinie 15:00 że przejście było udane,ciekawe a nade wszystko bardzo owocne.
A nasz udział grzybowy był skromny ale sporych rozmiarów…

Jeśli nasze współwędrowniczki zajrzą na bloga i trafią na dzisiejszy wpis, niechaj wiedzą, że sprawiły nam przeogromną niespodziankę swoją obecnością i pokolorowały nam to przejście jeszcze bardziej, niż Wisła, zaorane pole i piękne lasy z grzybami, razem wzięte.
DZIĘKUJEMY WAM PIĘKNIE.

Z dworca Toruń Miasto, pożegnawszy po drodze nasze cztery towarzyszki, weszliśmy ponownie na szlak Drogi i ulicą św.Jakuba doszliśmy do Sanktuarium, podziękować naszemu Patronowi za tą ilość dobra, które dzisiaj otrzymaliśmy.

Na koniec dodatkowe pytanie :

Z czym Wam, Drodzy Czytelnicy kojarzy się miasto TORUŃ?
Podpowiemy szybko : z toruńskimi piernikami !
I dlatego zapraszamy Was jeszcze, do poznania toruńskiej, piernikowej legendy … [domlegend.pl]

Wisienka do piernika?

Gdy byliśmy rano na porannej mszy i trzymaliśmy się za ręce przy błogosławieństwie, dotarło do nas, że ostatni raz, razem, w kościele św.Jakuba w Toruniu, trzymaliśmy się za ręce, dokładnie 11.497 dni temu, czyli prawie 31,5 roku od momentu gdy składaliśmy sobie wzajemnie, PRZYSIĘGĘ MAŁŻEŃSKĄ.

BUEN CAMINO !

2 komentarze

Dodaj komentarz