Ósmy dzień XXII Mistrzostw Świata w piłce nożnej, rozgrywanych w dalekim Katarze a gdzie poniosło nas i nasze plecaki z muszelkami?
MSTÓW – „Nazwa miejscowości pochodzi prawdopodobnie od imienia Msta, być może przełożonego, dowódcy słowiańskiego plemienia, zamieszkującego okoliczne tereny przed powstaniem państwa polskiego.”
„Bardzo istotnym wydarzeniem w dziejach Mstowa było zwołanie w nim przez Henryka Kietlicza w 1212 r. zjazdu biskupów. Uczestniczył w nim min. Pierwszy dziejopisarz polski, Wincenty Kadłubek. Podczas uroczystości konsekrowano biskupa poznańskiego Pawła. Zwołanie zjazdu biskupów świadczy o tym, że już w owym czasie Mstów posiadał niemałe znaczenie. Musiały tu również istnieć odpowiednie warunki do przyjęcia uczestników uroczystości, a więc posiadał je już prawdopodobnie wówczas mstowski kompleks kościelny.”
Jeśli zainteresowały Was te opisy, to po więcej ciekawej historii o tej miejscowości zapraszamy Was na stronę https://www.mstow.pl/art/1,historia
Zapytacie się, co tu dziś robimy? Otóż nasi Przyjaciele jakubowi z Bytomia, Basia i Jarek zapragnęli „wydłużyć” sobie Drogę Jasnogórską, którą przebyli w tym kończącym się, Roku Compostelańskim i wybrali sobie właśnie ten szlak. Jak wiecie już z lipcowego wpisu, pielgrzymi podążający do Santiago de Compostela z Warszawy, idą do Częstochowy WARSZAWSKĄ DROGĄ ŚWIETEGO JAKUBA by dojść do klasztoru Pani Jasnogórskiej i u podnóży częstochowskiej świątyni zdecydować : podążać dalej DROGĄ CZĘSTOCHOWSKĄ czy JASNOGÓRSKĄ do Królewskiej Drogi VIA REGIA ?
Pierwszą nitką pielgrzymkową dochodzi się na Górę Świętej Anny (na znany Wam Annaberg) a drugą, przez Sączów, dochodzi się do Piekar Śląskich.
We wspomnianym już lipcu tego roku, przez gminę Mstów przeszliśmy powiedzmy „na wprost”. Był taki moment, że zastanawialiśmy się nad odbiciem w bok do kościoła, ale perspektywa trzydziestu kilometrów do miejscowości Święta Anna sprawiła, że nie podjęliśmy się opcji dołożenia kilometra czy dwóch. Ale święty Jakub czuwa nad nami i postawił na naszej drodze dwoje pielgrzymów, którzy „wyciągnęli” nas do Mstowa, byśmy nadrobili to, co ominęliśmy podczas naszego lipcowego wędrowania. Dodajmy, że nie musieli nas długo namawiać do swojego pomysłu.
Tak więc, dotarliśmy do miejscowości w której znajduje się klasztor Matki Boskiej Mstowskiej Miłosierdzia.
„Klasztor zakonu kanoników regularnych został prawdopodobnie utworzony przez biskupa krakowskiego Iwo Odrowąża w 1218 roku, gdy sprowadził on do Mstowa dwunastu zakonników. Według innej wersji w Mstowie klasztor powstał przed rokiem 1145 z inicjatywy Piotra Włostowica, a biskup Odrowąż jedynie potwierdził wcześniejsze nadania i oddał pod zarząd klasztoru parafię (1220). Początkowo uważano, że pierwszy kościół był drewniany, jednak prace archeologiczne prowadzone od 2010 roku pozwoliły odkryć resztki fundamentów niepasujące do zachowanych fragmentów świątyni gotyckiej, co pozwala założyć, że pierwsza świątynia była kościołem murowanym w stylu romańskim”
„Wyposażenie wnętrza kościoła pochodzi głównie z XVIII wieku i jest późnobarokowe. Znajduje się w nim łącznie jedenaście ołtarzy. Szczególnie wyróżniają się spośród nich późnobarokowy ołtarz główny, wzorowany na jasnogórskim, i dwa boczne, rokokowe. W stylu rokokowym wykonany jest także chór muzyczny. Szczególnym kultem otaczany jest słynący łaskami obraz Matki Boskiej Miłosierdzia, będący siedemnastowieczną kopią obrazu Matki Boskiej Jasnogórskiej, zwany Matką Boską Mstowską” [pl.wikipedia.org]
Dodać w tym miejscu należy, że w tym miejscu również widoczny jest kult św. Walentego. O Sanktuarium można przeczytać również na parafialnej stronie https://www.parafia-mstow.pl/sanktuarium/matka-boza-mstowska-milosierdzia.html
Godzinkę wędrowania od mstowskiego Sanktuarium znajduje się wzgórze Przeprośna Górka. Jest to tradycyjne miejsce odpoczynku pielgrzymów zmierzających na Jasną Górę. Z tego miejsca widać wieżę jasnogórskiego sanktuarium, co skłania pielgrzymów do duchowego pojednania z Bogiem i ludźmi. Od tego zwyczaju wzięła się nazwa wzgórza. Podczas naszego lipcowego wędrowania nie mieliśmy zbyt dużo czasu, tyle ile mieliśmy wykorzystaliśmy na zwiedzenie kościoła i Sanktuarium Ojca Pio, znajdującego się pod kościołem.
Dzisiaj dla odmiany, mogliśmy sobie pozwolić na przejście Drogi Krzyżowej znajdującej się na terenach, przyległych do świątyni. Jest ona – jeśli można tak nazwać – fascynująca. Nie dość, że zamiast tradycyjnych czternastu stacji jest ich tam dziewiętnaście, to każda wykonana jest jak otwarta biblia i w każdą, wkomponowana jest postać świętego wraz z Jego tekstem czy myślą.
Od początku naszej dzisiejszej pielgrzymki, wędrowaliśmy także oznakowanym i wyznaczonym SZLAKIEM PAULINÓW. Szlak ten (jeden w wielu) funkcjonuje na terenie województwa małopolskiego i śląskiego, Początek bierze w Krakowie Skałce – z klasztoru paulinów – z bazyliki świętego Michała Archanioła i św. Stanisława, dalej wędruje przez Sanktuarium Maryi Panny Skarżyckiej nieopodal Zawiercia i przez Mstów, podążą do jasnogórskich Paulinów.
Zmierzając przez dzielnicę Mirów i my dotarliśmy do Częstochowy. Nie odmówiliśmy sobie również zaglądnąć do kościoła św. Jana z Dukli a po przejściu kolejnych –nastu minut wstąpiliśmy do świątyni pw. św. Zygmunta.
„W 1474 r., na podstawie dokumentu wystawionego przez Kazimierza Jagiellończyka, pleban Piotr z Charszewic przekazał ów kościół parafialny, określony jako „dawno zbudowany”, paulinom jasnogórskim, którzy niebawem pobudowali obok klasztor. Zabudowania kościelne wielokrotnie niszczone były pożarami. Takie kataklizmy miały miejsce m.in. w latach 1505 i 1519.”
Jego ciekawą historię, można przeczytać na stronie http://www.swietyzygmunt.pl/strony/id/42/Historia-Parafii
Warszawska Droga świętego Jakuba ma swoje zakończenie w kościele św. Jakuba. Poszliśmy tam aby podziękować za opiekę, ale wszystkie drzwi były zamknięte. Gdy podeszliśmy z zewnątrz pod schody prowadzące do zakrystii, nadszedł kapłan, który od środka otworzył kościół i pozwolił nam wejść do świątynnego wnętrza. Czuliśmy wszyscy, że Jego przyjście było „załatwione u góry”.
Dzień po zwycięstwie polskiej Reprezentacji na katarskim Mundialu (2:0 z Arabią Saudyjską) nadal słychać i widać dookoła radość polskich kibiców ale w nas, ten nastrój spotęgowało dodatkowo dzisiejsze, czterosobowe pielgrzymowanie.
Zapraszamy Was na kolejny wpis, bo zapowiada się nam ciekawy, jakubowo-świąteczny grudzień.
BUEN CAMINO !
💙💛
Bueno Camino ❤🙂
Radość pielgrzymowania 💛💙
Dziękujemy Wam. BUEN CAMINO!