
Czy można w niecałe cztery godziny a dokładniej pytając, w ciągu 199 minut :
zwiedzić bazylikę, przejść szlakiem świętego Jakuba a na dodatek nawiedzić dwa sanktuaria znajdujące się w jednym mieście? Takie rzeczy to tylko w PIOTRKOWIE TRYBUNALSKIM. gdzie dzisiaj zawitały <MUSZLE W PLECAKU>.
Na wstępie należy się oczywiście wyjaśnienie tego przedsięwzięcia, które było tylko przystankiem w drodze do sobotniego celu i całego weekendu, w czasie którego odbędzie się stowarzyszeniowe, statutowe wydarzenie.
Od paru lat należymy do Stowarzyszenia „Przyjaciele Dróg świętego Jakuba w Polsce” i ani razu nie wybraliśmy się na wydarzenie pod nazwą Walne Zebranie Członków Stowarzyszenia. Jak to zwykle bywa, z wielu powodów.
Ale skoro mowa o Stowarzyszeniu, to parę zapisów ze statutu :
ROZDZIAŁ IV §29 – Władzami Stowarzyszenia są :
1. Walne Zgromadzenie Członków.
2. Zarząd
3. Komisja Rewizyjna
4. Sąd Koleżeński
a §36, mówi :
Walne Zgromadzenie Członków zwyczajne jest zwoływane raz w roku przez Zarząd Stowarzyszenia. Termin i miejsce obrad Zarząd podaje do wiadomości wszystkich członków Stowarzyszenia, co najmniej na 14 dni przed terminem zebrania.
Najważniejszym punktem „kompetencji Walnego Zgromadzenia Członków” (z podpunktów a-i) należy :
a) Określanie głównych kierunków działania i rozwoju Stowarzyszenia
I tyle wystarczy.
Nie mamy zamiaru Was zanudzać zapisami, zawartymi w Statucie Stowarzyszenia.
Gdy 15 lutego 2023r. przeczytaliśmy informację/ogłoszenie o Walnym Zebraniu Członków Stowarzyszenia, zaplanowanego w Łodzi na dzień 25 marca, napisaliśmy wiadomość do Prezesa Stowarzyszenia z pisemną rezygnacją, wyjaśnieniami powodów naszej absencji i o przekazaniu naszych dwóch głosów „członkowskich”, na Jego ręce.
Po paru dniach otrzymaliśmy zwrotne pismo od Prezesa z przekazem typu „nie zgadzam się na to, by Was nie było”. Oczywiście, całą treść tej wiadomości pozostawimy dla siebie ale powiemy Wam, że po jej przeczytaniu, wymieniliśmy kilka spojrzeń i odpisaliśmy wiadomością :
„DZIĘKUJEMY… DO ZOBACZENIA W ŁODZI ! ”
Od tej chwili zaczęliśmy sobie układać plan wyjazdowy w głowie i na papierze. Uznaliśmy wszak, że skoro mamy czas do godzin popołudniowych (I termin zaplanowany był na godzinę 15:00) to warto by było coś wymyśleć i dobrze wykorzystać opcję wyjazdową do Polski centralnej. Tu właśnie zaświtał nam pomysł z przejazdem przez Piotrków Trybunalski z najważniejszym celem, czyli nawiedzeniem bazyliki naszego Patrona.
Wstaliśmy dokładnie 2,5 godziny po północy. Zjedliśmy nocny posiłek – zwany mimo wszystko, śniadaniem – spakowaliśmy półtora plecaka (jeden duży, drugi mniejszy, na drobiazgi i futszastego pielgrzyma) i udaliśmy się na Dworzec Autobusowy, by autobusem M3 komunikacji metropolitalnej dotrzeć na Dworzec Kolejowy w Katowicach.
Tam, o godzinie 5:30 czekał już na nas pociąg InterCity „4520 Hutnik” relacji Bielsko-Biała Główna – Gdynia Główna. Tym środkiem lokomocji w ciągu dwóch godzin dotarliśmy do stacji kolejowej w Piotrkowie Trybunalskim.
PIOTRKÓW TRYBUNALSKI „był miastem królewskim w starostwie piotrkowskim w powiecie piotrkowskim województwa sieradzkiego w końcu XVI wieku. Dopełnienie nazwy o przymiotnik <Trybunalski*> nastąpiło po II wojnie światowej.”
[*w mieście tym urzędował trybunał koronny, czyli najwyższy sąd apelacyjny Korony Królestwa Polskiego i Rzeczpospolitej dla spraw prawa ziemskiego, normującego stosunki między szlachtą] [pl.wikipedia.org]

Pierwsze nasze kroki skierowaliśmy do bazyliki mniejszej, znajdującej się na Krakowskim Przedmieściu. KOŚCIÓŁ ŚW. JAKUBA [KOŚCIÓŁ NR 49] „zapisał się w historii jako jedna z najważniejszych świątyń Rzeczypospolitej XV-XVII wieku, będąc miejscem zjazdów duchowieństwa i możnowładców z całego kraju. Przybywali tutaj królowie i biskupi, by podejmować decyzje ważne dla państwa i polskiego kościoła.” [fara.piotrkow.pl]
W świątyni czekał na nas Pan Kościelny, który bardzo uroczo i z uśmiechem opowiadał nam o kościele, o znajdujących się obrazach i świętych oraz o renowacjach, które występowały w tym w jakubowym kościele w ostatnich latach. Ale my, z muszelkami na widoku, zawsze szukamy wizerunku naszego Patrona.
Słupek kilometrowy na Warszawskiej Drodze św. Jakuba znajdujący się przed wrotami bazyliki znaleźliśmy i owszem, ale było to dla nas tylko oznaką, że jesteśmy na dobrej i właściwej Drodze. Wsparciem dla Pana Kościelnego był album ze zdjęciami, z którego dowiedzieliśmy się, że aby odnaleźć naszego Patrona należy zasłonić, widoczny nad ołtarzem głównym obraz z ok. 1510 roku wieku „Zaśnięcie NMP”, który był darem od Królowej Bony. Tak też nas przewodnik uczynił i ukazał nam się obraz w niczym nie przypominający świętego Jakuba.
Oczywiście, dla nas laików to nadal była zagadka, ale tekst we wspomnianym już albumie nam wszystko wyjaśnił.

Podpis brzmiał, że „w kościele znajduje się obraz <Męczeństwo św. Jakuba> namalowany w 1875 roku przez Rafała Hadziewicza”
Sama parafia jakubowa w Piotrkowie Trybunalskim została założona w roku 1217, czyli siedem lat wcześniej niż bliska nam, zwłaszcza w tym roku, parafia sączowska.
Po obejrzeniu wnętrza świątyni i pięknych, mszalnych ornatów w starej zakrystii z (chyba) jeszcze starszym, drewnianym kredensem z szufladami, podziękowaliśmy pięknie i udaliśmy się na pielgrzymowanie Warszawską Drogą. Tak jak zaplanowaliśmy, poszliśmy przed siebie około trzech kilometrów, znaleźliśmy drogi i ulice, które pozwoliły by nam przejść przez rzeczkę Strawę i od drugiej strony, przeszliśmy ponad dwa kilometry by dojść szlakiem (z nielicznym oznakowaniem muszelkowym) pod jakubową farę. Szczęśliwi podeszliśmy jeszcze do punktu Informacji Turystycznej oraz do kościelnej kancelarii, by uzupełnić nasze pielgrzymie paszporty o właściwe pieczątki. Tę z bazyliki otrzymaliśmy od samego księdza proboszcza, który był bardzo zadowolony z pielgrzymich odwiedzin.
Czas pędził nieubłaganie a my realizowaliśmy kolejne plany tego poranka. Nieopodal, między kamienicami stoi Sanktuarium Matki Bożej Trybunalskiej, czyli kościół księży Jezuitów, pw. świętego Franciszka Ksawerego.
Święty Franciszek Ksawery żył w latach 1506-1552, urodził się w Hiszpanii a zmarł na wyspie Sanchian, w pobliży Chin.
„W 1619 roku papież Paweł V dokonał beatyfikacji Franciszka Ksawerego.
W trzy lata później papież Grzegorz XV ogłosił go świętym.
W roku 1910 papież św. Pius X ogłosił św. Franciszka patronem Dzieła Rozkrzewiania Wiary, a w roku 1927 papież Pius XI ogłosił Ksawerego wraz ze św. Teresą od Dzieciątka Jezus głównym patronem misji katolickich.”

Kawałek dalej, kierując się w stronę dworca kolejowego znajduje się kolejne Sanktuarium, tym razem Matki Bożej Piotrkowskiej, w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego, którym opiekują się ojcowie Bernardyni.
„Obraz Matki Najświętszej, czczony w naszym piotrkowskim kościele, powstał w 1625 r. w oddalonym o około 80 km od Piotrkowa w stronę Częstochowy miasteczku Przyrów. W tamtejszym klasztorze św. Anny – dawniej należącym do bernardynów, a obecnie zamieszkiwanym przez siostry dominikanki klauzurowe – bernardyński diakon namalował obraz, który od tamtego czasu znajduje się w bocznym ołtarzu świątyni.
Obraz czczono jako cudowny od początków jego istnienia. Dowodem wielkiej czci Matki Bożej, zwanej Piotrkowską, jest złożone w 1732 roku przez władze i mieszkańców wotum wdzięczności w formie ogromnej procesji ulicami ówczesnego Piotrkowa za ocalenie miasta przed klęską pożaru.” [https://bernardyni.pl/sanktuarium-piotrkow]
Niedługo, bo w 2025 roku będzie w Piotrkowie Trybunalskim świętowane 400-lecie obecności Cudownego Obrazu Matki Bożej Piotrkowskiej a w ubiegłym roku, w czerwcu 2022, obchodzono uroczyście jubileusz 100 rocznicy powrotu Bernardynów do Piotrkowa.

Powiedzieć i pochwalić się, że „nawiedziliśmy” oba piotrkowskie Sanktuaria, to było by z naszej strony wielkie nadużycie. Opiszmy to więc szczerze – do obu świątyń tylko zajrzeliśmy – wszędobylskie kraty skutecznie odgradzały nas od tych pięknych, kościelnych wnętrz.
No cóż, liczyliśmy się z tym, że sobota nie zamieni się magicznie w niedzielę.
Wizytę w Piotrkowie Trybunalskim zakończyliśmy na Dworcu Kolejowym, skąd kolejnych pociągiem pojechaliśmy do miasta Łodzi a dokładniej na Dworzec Łódź Kaliska. Miasto to, przywitało nas ogromną pompą deszczu, by po dwóch-trzech minutach zamienić się w piękną, sobotnio-słoneczną przestrzeń, pozwalającym wędrować z plecakami bez użycia parasoli. Wszem powtarzaliśmy, że to słońce przywędrowało wraz z nami z dopiero co odwiedzonego Piotrkowa Trybunalskiego.
Najpierw w Hostelu „Relax” – przy najbardziej znanej ulicy w Łodzi i pewnie w całej Polsce, czyli przy ulicy Piotrkowskiej dokonaliśmy zameldowania i lekkiego liftingu by przejść kilka ulic dalej, do Technikum Gastronomicznego na sobotni obiad i docelowo na – wspomniane w pierwszych zdaniach tego wpisu – Walne Zgromadzenie Członków Stowarzyszenia „PRZYJACIELE DRÓG ŚWIĘTEGO JAKUBA W POLSCE”.

Zmęczyła nas trochę ta sobota ale szczęśliwi i radośni położyliśmy się spać, wiedząc, że będzie to noc o jedną godzinę krótsza niż zwykle… z powodu zmiany czasu z zimowego na letni. I taki czas powinien już zostać na stałe.
***
W para słowach opowiemy Wam co działo się dnia następnego, czyli w niedzielę.
Przed śniadaniem lekki, niewyspany rozruch ulicą Piotrkowską, z nawiedzeniem bazyliki, archikatedry łódzkiej im. Stanisława Kostki.
Najstarsza historia głosi, że „życie religijne Łodzi, osady wzmiankowanej już w 1332r. która uzyskała prawa miejskie w 1423r. od króla Władysława Jagiełły, skupiało się wokół drewnianego kościółka i parafii Wniebowzięcia NMP. Kościółek ten stał na obecnym placu kościelnym i przez wiele lat był jedyną świątynią katolicką w mieście. W roku 1821 władze Królestwa Polskiego podejmują decyzję o podniesienie Łodzi do rangi <miast fabrycznych> i utworzenia tutaj osady przemysłowej do produkcji wyrobów włokienniczych”. Dajcie się zaprosić na stronę http://www.katedra.lodz.pl/historia/ by dowiedzieć się więcej o tej pięknej budowli stojącej przy ulicy Piotrkowskiej w Łodzi.

Po wspólnie zjedzonym śniadaniu, szliśmy w kierunku Pałacu Poznańskiego a po drodze oglądaliśmy zabytkowe kamienice i pałace będące chlubą tej łódzkiej okolicy. Po godzinie spaceru pożegnaliśmy się z przyjaciółmi jakubowymi i powędrowaliśmy w kierunku stacji kolejowej, na której wczoraj wysiedliśmy, czyli na Dworzec Łódź Kaliska.
Kilkanaście minut po południu ruszyliśmy żelazną drogą, by dotrzeć do Katowic a następnie komunikacją miejską z dodatkiem w postaci własno-nożnego spaceru, dotarliśmy do miejsca zamieszkania, gdzie przytuleni odetchnęliśmy, bo przecież nie od dzisiaj wiadomo, że … „wszędzie dobrze ale w domu najlepiej.”
BUEN CAMINO !

💙💛 … Pięknie dziękujemy !
Miło czyta się Państwa blog.
Pozdrawiam z Piotrkowa Trybunalskiego 🥰
BUENO CAMINO ❤️🌻🙂