2023.04.15__WIELICZKA_KRAKÓW__22km

„Małżeństwo to mozaika, którą tworzysz razem ze swoim współmałżonkiem. Miliony maleńkich chwil, które składają się na twoją historię miłosną.” [Barbara de Angelis]

Świętowaliśmy dwa dni temu, świętujemy i dzisiaj. Każdy dzień jest dla nas okazją do świętowania. Gdy 13 dnia kwietnia 1991 roku w kościele (obecnie Sanktuarium) pw. św. Jakuba Apostoła w najpiękniejszym dla nas mieście – w Toruniu, zawieraliśmy związek małżeński, nie przychodziła nam do głowy taka myśl jak PIELGRZYMOWANIE.
Przecież, pierwsze Drogi jakubowe otwierały się w Polsce ponad czternaście lat później.

Ale najpierw dwa słowa historii :
„Początki kultu religijnego w Santiago sięgają IX wieku. Przybycie pierwszego udokumentowanego pielgrzyma, francuskiego biskupa Le Puy Godescalco, datuje się na rok 950. Ślady pielgrzymek z IX wieku znajdujemy na monetach Karola Wielkiego, jednak największe nasilenie ruchów pielgrzymkowych przypada na wieli XI-XIV.
W wieku XII akt papieski uznał Compostelę za trzecie, po Jerozolimie i Rzymie, święte miejsce chrześcijaństwa.” [pl.wikipedia.org]

[internet – Burial-place of Saint James the Greater.JPG]

„Do Composteli wyruszali również rycerze z Polski. W 1404 rok odbył pielgrzymkę rycerz Andrzej Ciołek z Kabat. Znanymi z odbycia pielgrzymki byli też Jerzy i Stanisław Radziwiłłowie, którzy dotarli do Grobu Apostoła w 1579 roku a w 1611 roku Jakub Sobieski, ojciec króla Jana III Sobieskiego.” 
„Najwcześniej wytyczona w Polsce – Dolnośląska Droga św. Jakuba z Głogowa do Görlitz, datowana jest lipiec 2005.”

Nie bez powodu wspomnieliśmy o historii pielgrzymowania do Santiago de Compostela, bo i my do tego miejsca – także dzisiaj – pielgrzymujemy i też, po drodze znajdzie się okazja do świętowania i do przywołania w naszych sercach, tej jakubowej świątyni.

Ponad miesiąc temu, ze słuchaczami i sympatykami podcastu „TU I TERAZ” oraz opiekunem, księdzem Pawłem, doszliśmy – w deszczowo-śniegowej aurze – na Rynek w małopolskiej Wieliczce, gdzie zakończyliśmy pierwszy, wspólny, tegoroczny etap CAMINOWANIA. Dzisiaj nadszedł dzień abyśmy ponownie się spotkali i przeszli drugi etap tego, podcastowego przedsięwzięcia.

Tak więc nasi Drodzy Czytelnicy, dajcie się zaprosić i chodźcie z Nami w Drogę.
W piękną jakubową Drogę z zasolonej Wieliczki do Królewskiego Miasta Krakowa.

W Wieliczce nie było za dużo czasu na zwiedzanie. Kilka słów wstępu od opiekuna i wymarsz w kierunku wskazywanym przez żółte muszle i strzałki… no i przy wsparciu szarej czapli, która na środku stawu bacznie nas obserwowała i pilnowała, abyśmy w parku wybrali właściwą ścieżkę. Tak też uczyniliśmy i po około godzinie wędrowania rozsiedliśmy się na schodach przy świątyni Marii Magdaleny w Krakowie Kosocicach.

To też parafia z bardzo długą historią :
„Najstarszą pewną źródłową wzmiankę o Kososocicach znajdujemy w „Monumenta Poloniae Vaticana” (tom I, lata 1207 – 1344), która potwierdza istnienie tutejszej parafii, a jest ten zapis zgodny z I tomem księgi „Monumenta historiae Poloniae” Theinera, który wskazuje rok 1236 jako pewny, w którym istniała już kosocicka fara. Nie jest wykluczone, że datowanie można cofnąć do roku 1200, albowiem według „Słownika Geograficznego Królestwa Polskiego” (Warszawa, 1883r.), najstarsza data odnosząca się do parafii to rok 1200. Czytamy tam, iż parafia Kosocice, założona w 1200 r., obejmowała Barycz, Luboniowice, Strzałkowice, Rajsko, Piaski Małe, Siarczaną Górę i Zbydniowice, a liczyła 2992 rzymsko−katolików i 80 izraelitów.” [parafia-kosocice.pl]

Każdy ochoczo przystąpił do konsumpcji tego, co ze sobą zabrał, choć zdawał sobie sprawę, jaki jeszcze czeka go dystans do przejścia. Humory dopisywały każdemu – jak zawsze podczas jakubowych wędrówek. I o to właśnie chodzi – na jakubowej Drodze, każdy pielgrzym, bez wyjątku, ma się czuć szczęśliwy.
W takich nastrojach doszliśmy do podkrakowskich Łagiewnik, do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego, gdzie dzisiaj i jutro odbywać się będą religijne uroczystości. W tym roku pod hasłem przewodnim „W miłosierdziu Boga świat znajdzie spokój”

Po TRZYNASTU kilometrach zatrzymaliśmy się, by powrócić do temat Santiago de Compostela. Otóż, każdy pielgrzym, który był w miejscowości KORCZOWA [przy granicy polsko-ukraińskiej] musiał widzieć słupek kilometrowy z liczbą : 4072 km. Nam jeszcze nie było dane, dlatego więc słupek został „zapożyczony” z Internetu.

Zatrzymaliśmy się na chwilę, nie bez powodu – otóż, po prawie sześciu latach caminowania (dokładnie za tydzień będziemy świętować 6-lecie) nasze nogi przeszły po POLSKICH Drogach św. Jakuba dokładnie taką ilość, jak pokazana na powyższym zdjęciu z Korczowej.
Dlatego dzisiaj świętujemy wirtualne dojście do Santiago de Compostela i jesteśmy bardzo szczęśliwi, że mamy doborowe towarzystwo pielgrzymów to tego świętowania. ULTREIA !

I idziemy dalej, bo skoro doszliśmy [mimo, że tylko wirtualnie] do miejsca spoczynku św. Jakuba, to wypadałoby stamtąd powrócić. Licznik drogi powrotnej, już dzisiaj w pięknym Krakowie, tyka.
Życzcie nam dużo zdrowia aby nam na tą drogę powrotną go nie zabrakło.

A skoro wspomnieliśmy już o Krakowie, to wypada nam wspomnieć, że szliśmy zupełnie inną nitką szlakową niż chodziliśmy do tej pory. Ślad GPS w telefonie pokazywał jedno a muszelki (świeżo przyklejone) wskazywały drugie. Zawierzyliśmy w oznakowanie na Drodze i się nie zawiedliśmy. Na odcinku od Łagiewnik do Rynku Podgórskiego, gdzie znajduje się kościół św. Józefa wypatrywaliśmy oznakowań bardziej niż do tej pory, ale było warto, bo jest to chyba jedno z najlepiej oznakowanego fragmentu szlaku, przed centrum Krakowa.

A skoro już wkroczyliśmy do centrum starego miasta Krakowa, to najpierw, wzdłuż koryta rzeki Wisły dotarliśmy na wawelskie wzgórze, gdzie znajduje się „gotycka katedra i sanktuarium narodowe” (opis z google.maps) czyli Katedra Wawelska.

Dzięki naszemu opiekunowi, udało się wejść do Katedry w „celach modlitewnych” i zostaliśmy skierowani bezpośrednio do kaplicy z wystawionym Najświętszym Sakramentem. Nigdzie więcej nam nie wolno było wejść, bo nie kupiliśmy biletów wstępu do Katedry. Powtarzamy się, bo już to kiedyś napisaliśmy – płatne kościoły, katedry to coś nierealnego dla chrześcijanina. Ale za granicą też się z tym spotkaliśmy – chociażby zaraz za mostem w Görlitz, gdzie nie mogliśmy zwiedzić chociażby gotyckiego kościoła „słynącego ze strzelistych wież, miedzianego dachu i <organów słonecznych> z XVIII wieku”, czyli do kościoła świętych Piotra i Pawła.

Zbliżając się do krakowskiego Rynku, z ulicy Grodzkiej skręciliśmy w ulicę Franciszkańską i tym samym „zasmakowaliśmy” pielgrzymowania Małopolską Drogą św. Jakuba i tą właśnie nitką podeszliśmy pod słynne, papieskie okno, znajdujące pod znanym wszystkim adresem : „Franciszkańska 3”

Końcowy akcent naszego dzisiejszego pielgrzymowania miał miejsce na krakowskim Rynku a dokładnie w Bazylice Mariackiej. Mimo, że ołtarz dłuta Wita Stwosza jest udostępniany zwiedzającym kilka godzin dziennie, to oczywiście bez nabycia „cegiełek-wejściówek” nie ma szans, aby go zobaczyć. Znowu weszliśmy tylko do przedsionka świątyni, która była odgrodzona od reszty i pilnowana.

W tym momencie już zrodził nam się plan, aby wrócić kiedyś do Krakowa i zaplanować sobie wzięcie udziału w nabożeństwach, zarówno w Katedrze na Wawelu jak i w świątyni z której w każde południe odgrywany jest, znany na całym świecie, hejnał mariacki.

A dzisiejszą przepiękną słoneczną sobotę zakończyliśmy na wspólnym posiłku, gdzie dzisiaj czekała ugotowana przez siostry zakonne z Olkusza, przepyszna grochówka. Jak zawsze, dziękujemy siostrom z naszych pielgrzymich serc.

Podsumowanie będzie krótkie i treściwe : CAMINOWANIE USKRZYDLA

Filmik z przejścia, poleca się do obejrzenia :
https://www.youtube.com/watch?v=RhOLBjpSJp8

BUEN CAMINO !

6 komentarzy

  1. Jesteście Wielcy – no to teraz sił, zdrowia i wytrwałości na powrót do domu 🙂 BUEN CAMINO!

  2. Dziękujemy i do zobaczenia na kolejnym, małopolskim odcinku Drogi Królewskiej 💛💙

  3. Bardzo mi miło i przyjemnie, że w tak ważnym dniu mogłam być tam razem z Wami. Pozdrawiam serdecznie.

Dodaj komentarz