2023.05.06__UJAZD_STARA KUŹNIA__16km

To co moglibyśmy napisać na zakończenie tego wpisu pielgrzymkowego, zrobimy zaraz na początku, żeby nam to nie wyleciało z głów, załadowanych i pełnych emocjami, dzisiejszego przejścia Raciborską Drogą św. Jakuba.

„W Drodze ze świętym Jakubem” to kolejne miejsce w internetowej przestrzeni, które, jako BLOG, funkcjonuje pod adresem [https://www.facebook.com/profile.php?id=100028835238660], do którego polubienia, śledzenia i poczytania bardzo serdecznie zapraszamy i polecamy z całego serca. Właśnie prześledziliśmy zamieszczone tam wpisy i cofnęliśmy się do pierwszego, który poniżej prezentujemy :

Gdy przemierzaliśmy pierwsze kroki Raciborską Drogą jakubową, mieliście okazję poznać jej Opiekunki, Joasię i Basię. Pierwszy raz poznaliśmy się na Parlamencie Jakubowym w pięknym Brzesku, mieście św. Jakuba (wrzesień 2020r.)
Nie widzieliśmy się do naszego letniego przejścia w roku 2021 a mimo to, dzięki rozmowom i kontaktom mailowym, otrzymaliśmy wszystkie potrzebne informacje, wskazówki a nawet pieczątki, które mogliśmy sobie sami wkleić do naszych, pielgrzymich paszportów.

„Kiedyś się spotkamy i osobiście Im podziękujemy.”
[05.09.2021r.]

Powyższy tekst napisaliśmy pod koniec wrześniowego wpisu, który był zapisem ostatniej naszej wizyty na Raciborskiej Drodze. Musiało trochę wody przepłynąć w Kanale Gliwickim, abyśmy mogli spełnić tą obietnicę. Choć od razu musimy przyznać, że tylko częściowo.
Ale do tego wrócimy później.

Spotkaliśmy się dzisiaj w Ujeździe – w osadzie wzmiankowanej już w 1155 roku, a w mieście, które funkcjonuje od 25 maja 1223 roku. Za niecałe dwa tygodnie będzie tam wielkie świętowanie, okrągłej, 800-tnej rocznicy otrzymania praw miejskich.
Gratulujemy !

Spotkanie to wypadło także, w dniu, w którym w kościele powszechnym przypada święto liturgiczne m.in. Jakuba Mniejszego (Młodszego) Apostoła – jednego z Dwunastu Apostołów, zwany Mniejszym dla odróżnienia od Jakuba Większego (Starszego) Apostoła, naszego pielgrzymowego Patrona.

[Figura św. Jakuba Mniejszego Apostoła w kościele parafialnym w Wolfsbergu w Karyntii (Austria)]

Żeby dotrzeć do wspomnianego Ujazdu, skoro świt, pojechaliśmy transportem komunikacji metropolitalnej (przez Gliwice) do Rudzińca Gliwickiego, który zawsze był dla nas, bezpośrednio lub pośrednio związany z dojściem na szlak śląsko-morawskiej Drogi św. Jakuba.

Dzisiaj z tej miejscowości poszliśmy z zupełnie przeciwną stronę. Wyszliśmy z województwa śląskiego, przez około kilometr szliśmy ulicą Wiejską, która wyznacza granicę między województwami śląskim i opolskim, by ostatecznie, wejść w głąb Opolszczyzny, przejść przez wieś Niezdrowice i wspomniany już wcześniej Kanał Gliwicki (stalowym mostem drogowym). Od tego mostu już czuliśmy się jako pielgrzymi, bo wędrowaliśmy do Ujazdu szlakiem – pod prąd.
Tak jak lubimy.

Dzisiejszą Drogę, czworo świętych i zarazem czworo apostołów – dwóch Jakubów (Młodszy i nasz Patron, Starszy), świętujący również Filip i patron ujazdowskiej świątyni – Andrzej, poukładali nam w ten sposób, że do przerwy szliśmy na sucho pod błękitnym niebem, a drugą część pod ciemnymi, ciężkim chmurami z raz lekko a innym razem rzęsiście, padającym deszczem.

Czy Kogoś to zniechęciło do wędrowania?
Absolutnie nie – każdy był przygotowany na obie opcje pogodowe.
CAMINOWANIE tego uczy, bo jak mawiają mądrzejsi ludzie, to nie pogoda jest zła tylko ludzie nie są często do niej przygotowani.

Przerwy w wędrowaniu były dwie, dłuższa i krótsza. Dłuższa była spowodowana faktem, iż na zakręcie w pobliże lasu podjechał samochód, z którego pachniało gorącą kawą i pysznymi ciastkami. Nie wypadało wręcz się nie zatrzymać i dać się poczęstować tymi łakociami. Ty było przepyszne zaskoczenie, za które pięknie w imieniu swoim i innych pielgrzymów DZIĘKUJEMY.

I właśnie w trakcie rozkoszowania się tymi pysznościami z nieba nadszedł prysznic, który dał znać, że trzeba wrzucić peleryny na plecy, kaptury na głowę i ruszyć w dalszą część jakubowej Drogi. Tak też uczyniliśmy. Ponad dwadzieścia osób stworzyło bardzo barwny peleton, przemierzający najpierw las a później, troszkę mniej bezpieczną (na szczęście niezbyt dziś ruchliwą) drogę asfaltową prowadzącą do Starej Kuźni.

Jako, że w samo południe znaleźliśmy się obok przydrożnego krzyża, zatrzymaliśmy się na tą drugą, krótszą chwilę, by odmówić modlitwę Anioł Pański.

STARĄ KUŹNIĘ znamy i pamiętamy z poprzednich naszych wędrówek. Dobrze ją wspominamy i jeszcze lepiej będziemy o tym miejscu opowiadać po dzisiejszym wędrowaniu.

Mokre peleryny i plecaki zostawiliśmy w salce obok plebanii, gdzie ksiądz proboszcz pozwolił się rozgościć, skorzystać z toalety i odpocząć. Następnie przeszliśmy do kościoła pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, gdzie ksiądz Norbert kapelan opolskich pielgrzymów jakubowych, odprawił mszę świętą, w której podziękowaliśmy za piękną i bogatą w przeżycia, Drogę.

Gdy wróciliśmy do salki na plebanii, ku naszemu zaskoczeniu, zostaliśmy poczęstowani gorącą zupą gulaszową – każdy zjadł porcję z dokładką, z wielką przyjemnością i apetytem.

Krótki etap, ale na pewno wystarczający, by znowu poczuć naładowane akumulatory na powrót po-urlopowy, do trybu szarego, dnia codziennego. Tego nam czasami trzeba i tego życzymy każdemu, by w razie potrzeby mógł wyjść na Drogę i podładować się duchowo, według swoich potrzeb.

Po posiłku najczęściej jest pora na podziękowania.
Zaczniemy od wspomnianej, częściowo spełnionej obietnicy danej dwa lata temu.
Z duetu Opiekunek Raciborskiej Drogi św. Jakuba fizycznie obecna była Basia, którą wyściskaliśmy i której złożyliśmy podziękowania za pomoc w naszym pielgrzymowaniu. Joasia była z nami myślami i sercem i tą samą drogą odwzajemniliśmy ciepłe myśli – na przytulenie musi więc jeszcze trochę wody w Kanale Gliwickim, przepłynąć.

Basiu – na Twoje ręce – WIELKIE PODZIĘKOWANIA za dziś. Oczywiście, mówimy do zobaczenia, bo wierzymy, że znowu nasze terminy w kalendarzach się zgrają i będzie nam dane wspólnie pielgrzymować lub po prostu się spotkać.

DZIĘKUJEMY Wszystkim Pielgrzymom, którzy pokolorowali to raciborskie przejście caminowe, nie tylko pelerynami przeciwdeszczowymi. Uśmiechy, pozytywne nastawienie do paskudnej pogody i dobre słowa, znaczą bardzo wiele. To były te potrzebne promienie słoneczne przenikające między deszczowymi kroplami.

DZIĘKUJEMY pielgrzymom zabrzańskim – Pawłowi i Grażynie, którzy nie dość że wyszli później i szli samotnie cały etap, dotarli na mszę i posiłek, a ponadto, postanowili, że odwiozą nas do Bytomia. Dobrze, że z Ujazdu był kawałek drogi do przejechania, bo mogliśmy sobie poopowiadać co się wydarzyło przez okres ponad trzech lat, przez które w ogóle nie mieliśmy okazji się spotkać.

Naszemu Patronowi także dzisiaj w tym miejscu DZIĘKUJEMY za opiekę.
To była wyjątkowa MAJÓWKA.
Osiem kwietniowo-majowych, wolnych dni i dzisiaj byliśmy na caminowym szlaku, PIĄTY dzień. Czuliśmy Jego opiekę na każdym kroku i w każdym miejscu, w którym dane było nam przez te kilka dni, być.

BUEN CAMINO !

4 komentarze

Dodaj komentarz