To co moglibyśmy napisać na zakończenie tego wpisu pielgrzymkowego, zrobimy zaraz na początku, żeby nam to nie wyleciało z głów, załadowanych i pełnych emocjami, dzisiejszego przejścia Raciborską Drogą św. Jakuba.
„W Drodze ze świętym Jakubem” to kolejne miejsce w internetowej przestrzeni, które, jako BLOG, funkcjonuje pod adresem [https://www.facebook.com/profile.php?id=100028835238660], do którego polubienia, śledzenia i poczytania bardzo serdecznie zapraszamy i polecamy z całego serca. Właśnie prześledziliśmy zamieszczone tam wpisy i cofnęliśmy się do pierwszego, który poniżej prezentujemy :
Gdy przemierzaliśmy pierwsze kroki Raciborską Drogą jakubową, mieliście okazję poznać jej Opiekunki, Joasię i Basię. Pierwszy raz poznaliśmy się na Parlamencie Jakubowym w pięknym Brzesku, mieście św. Jakuba (wrzesień 2020r.)
Nie widzieliśmy się do naszego letniego przejścia w roku 2021 a mimo to, dzięki rozmowom i kontaktom mailowym, otrzymaliśmy wszystkie potrzebne informacje, wskazówki a nawet pieczątki, które mogliśmy sobie sami wkleić do naszych, pielgrzymich paszportów.
„Kiedyś się spotkamy i osobiście Im podziękujemy.”
[05.09.2021r.]
Powyższy tekst napisaliśmy pod koniec wrześniowego wpisu, który był zapisem ostatniej naszej wizyty na Raciborskiej Drodze. Musiało trochę wody przepłynąć w Kanale Gliwickim, abyśmy mogli spełnić tą obietnicę. Choć od razu musimy przyznać, że tylko częściowo.
Ale do tego wrócimy później.
Spotkaliśmy się dzisiaj w Ujeździe – w osadzie wzmiankowanej już w 1155 roku, a w mieście, które funkcjonuje od 25 maja 1223 roku. Za niecałe dwa tygodnie będzie tam wielkie świętowanie, okrągłej, 800-tnej rocznicy otrzymania praw miejskich.
Gratulujemy !
Spotkanie to wypadło także, w dniu, w którym w kościele powszechnym przypada święto liturgiczne m.in. Jakuba Mniejszego (Młodszego) Apostoła – jednego z Dwunastu Apostołów, zwany Mniejszym dla odróżnienia od Jakuba Większego (Starszego) Apostoła, naszego pielgrzymowego Patrona.
Żeby dotrzeć do wspomnianego Ujazdu, skoro świt, pojechaliśmy transportem komunikacji metropolitalnej (przez Gliwice) do Rudzińca Gliwickiego, który zawsze był dla nas, bezpośrednio lub pośrednio związany z dojściem na szlak śląsko-morawskiej Drogi św. Jakuba.
Dzisiaj z tej miejscowości poszliśmy z zupełnie przeciwną stronę. Wyszliśmy z województwa śląskiego, przez około kilometr szliśmy ulicą Wiejską, która wyznacza granicę między województwami śląskim i opolskim, by ostatecznie, wejść w głąb Opolszczyzny, przejść przez wieś Niezdrowice i wspomniany już wcześniej Kanał Gliwicki (stalowym mostem drogowym). Od tego mostu już czuliśmy się jako pielgrzymi, bo wędrowaliśmy do Ujazdu szlakiem – pod prąd.
Tak jak lubimy.
Dzisiejszą Drogę, czworo świętych i zarazem czworo apostołów – dwóch Jakubów (Młodszy i nasz Patron, Starszy), świętujący również Filip i patron ujazdowskiej świątyni – Andrzej, poukładali nam w ten sposób, że do przerwy szliśmy na sucho pod błękitnym niebem, a drugą część pod ciemnymi, ciężkim chmurami z raz lekko a innym razem rzęsiście, padającym deszczem.
Czy Kogoś to zniechęciło do wędrowania?
Absolutnie nie – każdy był przygotowany na obie opcje pogodowe.
CAMINOWANIE tego uczy, bo jak mawiają mądrzejsi ludzie, to nie pogoda jest zła tylko ludzie nie są często do niej przygotowani.
Przerwy w wędrowaniu były dwie, dłuższa i krótsza. Dłuższa była spowodowana faktem, iż na zakręcie w pobliże lasu podjechał samochód, z którego pachniało gorącą kawą i pysznymi ciastkami. Nie wypadało wręcz się nie zatrzymać i dać się poczęstować tymi łakociami. Ty było przepyszne zaskoczenie, za które pięknie w imieniu swoim i innych pielgrzymów DZIĘKUJEMY.
I właśnie w trakcie rozkoszowania się tymi pysznościami z nieba nadszedł prysznic, który dał znać, że trzeba wrzucić peleryny na plecy, kaptury na głowę i ruszyć w dalszą część jakubowej Drogi. Tak też uczyniliśmy. Ponad dwadzieścia osób stworzyło bardzo barwny peleton, przemierzający najpierw las a później, troszkę mniej bezpieczną (na szczęście niezbyt dziś ruchliwą) drogę asfaltową prowadzącą do Starej Kuźni.
Jako, że w samo południe znaleźliśmy się obok przydrożnego krzyża, zatrzymaliśmy się na tą drugą, krótszą chwilę, by odmówić modlitwę Anioł Pański.
STARĄ KUŹNIĘ znamy i pamiętamy z poprzednich naszych wędrówek. Dobrze ją wspominamy i jeszcze lepiej będziemy o tym miejscu opowiadać po dzisiejszym wędrowaniu.
Mokre peleryny i plecaki zostawiliśmy w salce obok plebanii, gdzie ksiądz proboszcz pozwolił się rozgościć, skorzystać z toalety i odpocząć. Następnie przeszliśmy do kościoła pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, gdzie ksiądz Norbert kapelan opolskich pielgrzymów jakubowych, odprawił mszę świętą, w której podziękowaliśmy za piękną i bogatą w przeżycia, Drogę.
Gdy wróciliśmy do salki na plebanii, ku naszemu zaskoczeniu, zostaliśmy poczęstowani gorącą zupą gulaszową – każdy zjadł porcję z dokładką, z wielką przyjemnością i apetytem.
Krótki etap, ale na pewno wystarczający, by znowu poczuć naładowane akumulatory na powrót po-urlopowy, do trybu szarego, dnia codziennego. Tego nam czasami trzeba i tego życzymy każdemu, by w razie potrzeby mógł wyjść na Drogę i podładować się duchowo, według swoich potrzeb.
Po posiłku najczęściej jest pora na podziękowania.
Zaczniemy od wspomnianej, częściowo spełnionej obietnicy danej dwa lata temu.
Z duetu Opiekunek Raciborskiej Drogi św. Jakuba fizycznie obecna była Basia, którą wyściskaliśmy i której złożyliśmy podziękowania za pomoc w naszym pielgrzymowaniu. Joasia była z nami myślami i sercem i tą samą drogą odwzajemniliśmy ciepłe myśli – na przytulenie musi więc jeszcze trochę wody w Kanale Gliwickim, przepłynąć.
Basiu – na Twoje ręce – WIELKIE PODZIĘKOWANIA za dziś. Oczywiście, mówimy do zobaczenia, bo wierzymy, że znowu nasze terminy w kalendarzach się zgrają i będzie nam dane wspólnie pielgrzymować lub po prostu się spotkać.
DZIĘKUJEMY Wszystkim Pielgrzymom, którzy pokolorowali to raciborskie przejście caminowe, nie tylko pelerynami przeciwdeszczowymi. Uśmiechy, pozytywne nastawienie do paskudnej pogody i dobre słowa, znaczą bardzo wiele. To były te potrzebne promienie słoneczne przenikające między deszczowymi kroplami.
DZIĘKUJEMY pielgrzymom zabrzańskim – Pawłowi i Grażynie, którzy nie dość że wyszli później i szli samotnie cały etap, dotarli na mszę i posiłek, a ponadto, postanowili, że odwiozą nas do Bytomia. Dobrze, że z Ujazdu był kawałek drogi do przejechania, bo mogliśmy sobie poopowiadać co się wydarzyło przez okres ponad trzech lat, przez które w ogóle nie mieliśmy okazji się spotkać.
Naszemu Patronowi także dzisiaj w tym miejscu DZIĘKUJEMY za opiekę.
To była wyjątkowa MAJÓWKA.
Osiem kwietniowo-majowych, wolnych dni i dzisiaj byliśmy na caminowym szlaku, PIĄTY dzień. Czuliśmy Jego opiekę na każdym kroku i w każdym miejscu, w którym dane było nam przez te kilka dni, być.
BUEN CAMINO !
❤️❤️😃
BUENO CAMINO 🙂🌻🍀
💙💛😃
BUEN CAMINO!