W maju ubiegłego roku, kiedy napisaliśmy dla Was podsumowanie NYSKIEJ DROGI ŚW. JAKUBA, wspomnieliśmy, że mamy wielki apetyt na certyfikat i pamiątkowy znaczek. Apetyt i był, ale realia mają swoje prawa i nie można apetytu zaspokoić „od zaraz”. W drugiej połowie 2022 roku, nie było wiadomo kto w Nysie ma się zająć wydawaniem certyfikatów…
Wydaje się nieprawdopodobne.
Punkt Informacji Turystycznej (w skrócie PIT) odwiedziliśmy w trakcie naszego pielgrzymowania przez Nysę i tam otrzymaliśmy zapewnienie, że Oni się zajmują wszystkim, co jest związane z pielgrzymowaniem, więc i wydawaniem dokumentów oraz sprzedażą znaczków pamiątkowych.
Wnioski (bardzo obszernie opisane) o wydanie certyfikatu przejścia tą Drogą wysłaliśmy najpierw do PIT a potem kolejno do PTTK w Nysie i do nyskiej parafii św. Jakuba i św. Agnieszki. Sprawiliśmy, że temat ogólnie został podjęty (niestety, bez udziału parafii) ale nikt nie umiał odpowiedzieć na pytanie : kto ma się ostatecznie zająć tą pracowitą czynnością?.
Stowarzyszenie „Pielgrzymi Opolscy” opiekujący się tą jakubową Drogą, również nie potrafili wskazać, do kogo nasz wniosek powinien ostatecznie trafić. O interwencję w tej sprawie poprosiliśmy także Stowarzyszenie „Przyjaciele Dróg św. Jakuba w Polsce”, które to, uznaliśmy za ostatnią deską ratunku w tym temacie.
W styczniu tego roku, zarówno w temacie certyfikatów jak i w kwestii poprawy przebiegu szlaku (kilka uwag również zgłosiliśmy), Stowarzyszenie otrzymało zwrotną korespondencję. Urzędową – chciałoby się napisać. Podpisali się pracownicy Urzędu Miejskiego w Nysie, Wydziału Kultury, Sportu, Turystyki i Ochrony Zabytków udostępniając swoje adresy mailowe, do dalszej, wzajemnej korespondencji.
Nie ominęliśmy tej okazji.
Warto było !
Niedaleko, jak w maju, otrzymaliśmy wiadomość mailową, która brzmiała przepięknie :
„Zapraszamy do Punktu Informacji Turystycznej po odbiór certyfikatu
przejścia Nyską Drogą św. Jakuba i (ewentualnego) zakupu odznaki.”
Możecie się domyśleć, jaką radość nam ta wiadomość sprawiła.
W odpowiedzi podziękowaliśmy pięknie i obiecaliśmy znaleźć termin, by odebrać osobiście to, na co czekaliśmy cały rok.
Nasz plan zakładał wędrowanie Nyską Drogą św. Jakuba z jednoczesnym nawiedzeniem Sanktuarium św. Rity w miejscowości GŁĘBINÓW.
Zostańcie z nami, to opowiemy Wam w kilku słowach, jak nam to – już lipcowe, wędrowanie przebiegło.
Pierwsze co rzuciło nam się od razu w oczy to wyremontowany budynek dworca kolejowego i wybudowane – jak chyba w każdym mieście w Polsce – Centrum Przesiadkowe, przed nim. Pierwsze kroki poprowadziły nas pod Most im. Józefa Bema na Nysie Kłodzkiej. To stąd będziemy wędrowali dzisiaj Drogą jakubową.
Kilka minut rozprostowania zasiedzianych w pociągu kości i weszliśmy do znanej już nam z poprzednich wizyt w tym mieście, Bazyliki św.Jakuba i św. Agnieszki. To jedna z niewielu świątyń, gdzie Patron wita wchodzących do środka. Nie mogliśmy nie wejść się przywitać.
I tu od razu niespodzianka.
W nawie głównej, zaraz po wejściu do świątyni, nie spotkaliśmy już figury świętego Jakuba. Byliśmy tak zaskoczeni, że zasięgnęliśmy języka u starszej Pani opiekującej się kapliczką w kościele, która zaprowadziła nas do bocznego przedsionka kościoła i wskazała nam naszego Patrona. Jak powiedziała : „Rok Święty Jakubowy już się skończył więc i św. Jakub powrócił na swoje miejsce.” Więc gdyby Ktoś poszukiwał figury świętego, informujemy, że należy szukać bocznego wejścia, po lewej stronie.
Jezioro Nyskie, to miejsce, gdzie zeszliśmy ze szlaku św. Jakuba, udając się wzdłuż zachodniej granicy miasta, przez Skorochów, do miejscowości Głębinów.
„W księdze łacińskiej Liber fundationis episcopatus Vratislaviensis (pol. Księga uposażeń biskupstwa wrocławskiego) spisanej za czasów biskupa Henryka z Wierzbna w latach 1295–1305 miejscowość wymieniona jest w zlatynizowanej formie Glupenglow”[pl.wikipedia.org]
W tej wsi w roku 1842 został najpierw wybudowany jako kaplica św. Urbana. Ponad czterdzieści lat później, w latach 1884-1886 wybudowano kościół, który stoi po dziś dzień. Z informacji które podaje opolska diecezja (jesteśmy ponownie w województwie opolskim), dokładnie 2 lipca 1884 miała miejsce uroczysta konsekracja tej świątyni. Wygląda na to, że trafiliśmy tutaj w przeddzień 139-rocznicy tego wydarzenia. Przypadek?
Od dwóch lat, w tym miejscu jest Sanktuarium świętej Rity.
„Św. Rita ukazana została jako stająca w śniegu, z którego wyrastają krzewy róż. Część z nich, mimo zimowej pory, przechodzi w zielone, żywe pędy i kwitnie, zamykając się w charakterystycznym wieńcu nad postacią świętej. Na kwiecie znajdującym się na samej górze różanej korony spoczywają trzy pszczoły. W ten sposób malarz nawiązał do kluczowych momentów w biografii świętej, której życie można nazwać historią „od pszczół do róż”.”
Tak zaczyna się opis cudownego obrazu, znajdującego się w tej świątyni. Wszystko czego chcielibyście się dowiedzieć o tym pięknym miejscu znajdziecie na stronie internetowej [https://www.swietaritaglebinow.pl/]. Ale zapraszamy Was do Głębinowa oczywiście, osobiście. Żadna, nawet najlepiej skrojona wirtualna strona, nie odda klimatu tego pięknego kościoła.
Wracając do Nysy betonowymi wałami nad jeziorem, słońce przypomniało sobie o potrzebie włączenia ogrzewania i tym samym sprawiło, że szło się trochę ciężej. Jako, że tu nad wodą mogliśmy liczyć na chłodny wiaterek, postanowiliśmy zatoczyć większy łuk niż ten, który przeszliśmy z rana. Warto było. Widok latających i pływających ptaków, ryb wyciąganych przez wędkarzy i zielonych traw, sprawiał, że chcieliśmy tu zostać na dłużej. Ale dzisiaj zamierzenia były inne, więc wróciliśmy do centrum Nysy, po upragniony dokument.
Zgodnie z obietnicą – czekał na nas.
Zgodnie z planem, nabyliśmy również pamiątkową odznakę, żeby wisząc na ścianie wraz z certyfikatem, codziennie świeciła i przypominała nam te radosne wędrowanie.
Uradowani po odebraniu certyfikatu i kilku chwilach rozmowy w PIT, udaliśmy się do sąsiadującej restauracji, by do dzisiejszego wędrowania dodać jeszcze atrakcje smakowe. Rosół i gulasz węgierski które spożyliśmy, są naprawdę godne polecenia.
Pewnie po konsumpcji należałby się dłuższy odpoczynek, ale nas to nakręciło na dodatkowe kilkadziesiąt minut pielgrzymowania. Udaliśmy się, do znajdującego się po drugiej stronie rzeki kościoła pw. świętej Elżbiety.
Kościół Franciszkanów, oprócz dawki sakralnej dał nam coś jeszcze.
Chłód. Cieszy nas fakt, że kościoły w Nysie są dostępne, bo w upalnych, hiszpańskich (choć jednak polskich) klimatach, są one również miejscem wytchnienia, dla każdego wędrowca.
Twierdza NYSA, bo tak nazywane jest to miasto, rzeczywiście posiada wiele dawnych umocnień i fortyfikacji. Tylko dzisiaj, w czasie jednej wędrówki mogliśmy być przy „Forcie na Wodzie”, Forcie-Bastionie św. Jadwigi, w centrum miasta, gdzie znajduje się PIT oraz restauracja, a także przy „Forcie Suchym” rozciągającym się na parę kilometrów, w którym według przydrożnych tablic informacyjnych, „zadomowiły” się różnego rodzaju nietoperze.
Wracając – jakby nie było, pięćdziesięsioletnim „zabytkowym” – pociągiem TLK „Sudety”, trafiliśmy na wagon, który mieliśmy tylko dla siebie, z rewelacyjnie działającą klimatyzacją, sterowaną ręcznie (otworzyliśmy tyle okien, ile było nam potrzeba) i z przepięknymi widokami na Góry Opawskie, którymi zachwycaliśmy się przez kilkadziesiąt minut.
Mamy nadzieję, że zachęciliśmy Was do wybrania się w ten rejon Polski, na tą Drogę św. Jakuba. Tak jak odpowiedzieliśmy jednej Pani spotkanej na nyskim Rynku, która bardzo pragnie wybrać się na hiszpańskie camino :
POLSKA jest przepiękna i każdemu będziemy polecać jej zwiedzanie, z pomocą Patrona pielgrzymów, świętego Jakuba Apostoła.
BUEN CAMINO !
BUEN CAMINO 💙💛
BUENO CAMINO. ❤️🙂🌻