Sobotni – wczorajszy – wieczór, spędziliśmy na odpoczynku i relaksie, bo słońce woźnickie i lublinieckie dało nam się skutecznie we znaki. Kilkanaście godzin i (sumarycznie) prawie trzydzieści kilometrów w upale musiało się na nas jakoś odznaczyć. Ale nic to, przecież pielgrzym jakubowy wędrujący do Santiago de Compostela, często musi sobie radzić nie jeden, a kilkanaście lub kilkadziesiąt takich dni z rzędu.
Więc bez narzekań wstaliśmy dziś o ulubionej przez nas porze, czyli przed słońcem, gdy za oknem jeszcze było widać czerń gorącej, lipcowej nocy i pięknie święcącą księżycową lampkę.
Śniadanie plus gorąca kawa, to rewelacyjne połączenie o świcie a potem wyjazd autobusem do Piekar Śląskich. Przed godziną szóstą byliśmy na Osiedlu Wieczorka. Razem z „Józefką”, tworzą piekarską dzielnicę CENTRUM, powstałą w wyniku reformy administracyjnej w roku 1975.
Stamtąd, wędrując wśród osiedlowych bloków, po dwóch kilometrach, docieramy pod piekarską Kalwarię, jeszcze zamkniętą dla pątników. Nie byliśmy tym faktem zaskoczeni, bo na bieżąco śledzimy stronę parafii NMP i św. Bartłomieja, czyli Sanktuarium Matki Boskiej Piekarskiej w Piekarach Śląskich.
Opowiadamy Wam o tym wyjątkowym miejscu, pewnie „do znudzenia” – ale nas ono nie nudzi, tak jak nie nudzi nas kolejne wędrowanie, górnośląskim odcinkiem Królewskiej Drogi św. Jakuba VIA REGIA.
Będąc na niedzielnej – pierwszej – porannej mszy świętej, jest się świadkiem odsłonięcia obrazu Matki Boskiej Piekarskiej przy głośnych dźwiękach fanfar. Efekt dźwiękowy i wizualny nie jest do przekazania w żadnej formie – tu trzeba być osobiście i na własne oczy i uszy tego doświadczyć.
Zapraszamy Was – od lat – do tej piekarskiej świątyni.
Przeszukując zasoby internetowe o cudownym obrazie znajdującym się w piekarskim Sanktuarium, znaleźliśmy takie oto cudeńko : „PAMIĄTKA KORONACJI CUDOWNEGO OBRAZU MATKI BOSKIEJ PIEKARSKIEJ” datowana na dzień 15 sierpnia 1925r. [https://www.sbc.org.pl/dlibra/publication/963/edition/970/content?format_id=2]. Doczytaliśmy, że oryginał tego wydania znajduje się w Bibliotece Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. 124 strony tej „Księgi Pamiątkowej” jest godne polecenia – może jako lektura na tegoroczne, letnie wieczory?
A my, po zakończeniu nabożeństwa, wyruszyliśmy na dobrze nam znaną, jakubową trasę, przez Kopiec Wyzwolenia do RADZIONKOWA.
Tam, od kilkunastu lat, na placu Letochów stoi z lekka zasłonięta przed oczami pielgrzymów, kotwica. Kotwica Halla – taką ma nazwę – z wyposażenia drobnicowca <<MS RADZIONKÓW>>, przeznaczonego do transportu kontenerów, ładunków chłodzonych i masowych. Do roku 1998 pływał on głównie po wodach basenu Morza Śródziemnego. Co ciekawe, „przez cały okres eksploatacji nawiązana była ścisła współpraca pomiędzy pracownikami Kopalni „Radzionków” a marynarzami”. [pl.wikipedia.org]
„Po latach służby u obcych armatorów, w czerwcu 2006 roku, ostatecznie zdjęto z niego banderę i zezłomowano” – czytamy na umieszczonej obok, tablicy informacyjnej.
Dalsza droga, to wędrówka w poszukiwaniu cienia i chłodu, bo słońce o godzinie dziesiątej grzało już z temperaturą dwudziestu siedmiu Celsjuszy. Ten przyjemny, cienisty by nie powiedzieć przyciemniony klimat, znaleźliśmy w naszym bytomskim, ulubionym Rezerwacie „SEGIET”.
Tysiąc czterysta metrów ulgi cieplarnianej dla głowy i ciała.
Jeśli chcecie przejść się Drogą świętego Jakuba a nie macie pomysłu lub towarzystwa – piszcie, dzwońcie lub łapcie nas gdzieś po drodze. Zawsze jesteśmy otwarci na propozycje, lubimy poznawać nowych ludzi i pokazywać Im piękno POLSKIEGO CAMINO. Oczywiście, jeśli tylko znajdzie się miejsce w naszym – wyjściowym – kalendarzu.
Czekamy na każdego z Was i nie ważne, czy macie ochotę przejść się godzinę czy dwie, pięć czy dziesięć kilometrów. CAMINO jest dla każdego !
BUEN CAMINO !
BUEN CAMINO 💙💛
Buenos Camino
Z podziękowaniem i … pozdrowieniami 💛💙
Wyrazy uznania dla Was 🙂