
Czy to przypadek?
Czy wierzycie w przypadki?
Na Drodze jakubowej jesteśmy przekonanie, że nic nie dzieje się przypadkiem…
30 września wspominany jest w kościele katolickim, święty Hieronim ze Strydonu.
Czy ma coś wspólnego z nami, pielgrzymami?
Poniżej okaże się, że dzisiaj ma…
Trzecią nitką naszego projektu „1224-2024 WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO SĄCZOWA” będzie kolejny fragment Królewskiej Drogi VIA REGIA, i tym razem będziemy wędrowali we właściwym kierunku – w kierunku Santiago de Compostela.
Nieopodal rynku w niewielkim, śląskim mieście SŁAWKÓW, za murem i płotem, stoi budynek, taka przydrożna – można by rzec – większych wymiarów, kapliczka. Jak już wspominaliśmy niejednokrotnie, jest to kaplica-kościółek świętego Jakuba.

„Badania archeologiczne na terenie okalającym kaplicę św. Jakuba w Sławkowie zbliżają się powoli do finału. Przyniosły wiele sensacyjnych odkryć, choć nadal kilka pytań nadal pozostaje bez odpowiedzi. Wiadomo natomiast zdecydowanie więcej o murach dawnej świątyni, która znajdowała się w tym miejscu w średniowieczu. Mnożą się natomiast zagadki związane z nietypowymi pochówkami.”
To fragment z artykułu, który opisuje badania archeologiczne dokonane wokół kościółka jakubowego. Jak czytamy dalej :
„ (…) Ale nasze badania wskazują jednoznacznie, że jest tu cmentarzysko starsze od kościoła, a budowla została wzniesiona dosłownie na grobach. Zadziwiający jest też sposób dokonywania pochówków, bo czyniono je ewidentnie bez zachowania szacunku dla zmarłych”
Te dwa linki pozwolą Wam doczytać troszkę więcej o tych badaniach i obejrzeć zawarte w nich, zdjęcia z badań :
https://bedzin.naszemiasto.pl/odkrycia-archeologiczne-w-slawkowie-prace-przy-kaplicy-sw/ar/c1-9340531
https://bedzin.naszemiasto.pl/sensacyjne-odkrycia-archeologiczne-w-slawkowie-niecodzienne/ar/c1-9403085
Zanim wyjdziemy na jakubowe CAMINOWANIE, napiszmy o wspomnianym wyżej świętym. Oprócz studentów, uczniów, biblistów i bibliotekarzy, święty Hieronim jest właśnie – patronem archeologów.

„Św. Hieronim urodził się w 347 r. w Strydonie. Była to miejscowość położona w Imperium Rzymskim, w rejonie dzisiejszej granicy Słowenii i Włoch. W roku 360 młody Hieronim przybywa do stolicy ówczesnego świata antycznego, do Rzymu, aby podjąć naukę gramatyki, retoryki i literatury świeckiej. Pięć lat później przyjmuje chrzest. W 367 r. udaje się do Trewiru, gdzie powoli budzi się jego fascynacja teologią i życiem kontemplacyjnym. W 373 r. rusza na wschód i osiada na dwa lata w jednym z najważniejszych miast świata starożytnego, w Antiochii Syryjskiej. Właśnie w tym miejscu Hieronim ostatecznie podejmuje decyzję, aby skupić się na studiowaniu Pisma Świętego. Jego pragnienie życia mniszego powoduje, że ok. 375 r. udaje się na pobliską pustynię, by wieść samotne życie mnicha. Po powrocie do Antiochii, w roku 378, otrzymuje święcenia kapłańskie. Kolejnym jego krokiem jest Konstantynopol, najważniejsza metropolia wschodniej części Imperium Rzymskiego, niezwykle ważny ośrodek życia politycznego i religijnego.
Papież Damazy zafascynowany jego znajomością Pisma Świętego i języków biblijnych zatrzymuje go w Rzymie oraz mianuje swoim sekretarzem. Właśnie wtedy papież zachęca Hieronima do przygotowania nowego wydania Biblii w języku łacińskim, którym porozumiewano się w Imperium Romanum. Publikacja tego nowego przekładu Pisma Świętego stała się głównym celem działalności naukowej bohatera niniejszego artykułu.
Po śmierci papieża Damazego w 384 r. Hieronim przenosi się do Ziemi świętej i osiada w Betlejem. Do dziś pielgrzymi nawiedzający Bazylikę Narodzenia mogą zejść do groty, w której według tradycji pracował nasz bohater. Św. Hieronim organizuje w mieście, w którym narodził się Chrystus, życie mnisze i jednocześnie cały czas trudzi się nad nowym wydaniem Pisma Świętego. Nowy Testament zostaje ukończony jeszcze w Rzymie, zaś przekład Starego Testamentu trwa ok. 14 lat. Hieronim tłumaczy tekst biblijny, korzystając z oryginałów zapisanych w językach hebrajskim, aramejskim i greckim oraz z ważnych tłumaczeń greckich i łacińskich. Owocem jego pracy jest Biblia łacińska zwana Wulgatą. Umiera w roku 420 w Betlejem.” [niedziela.pl]
I dokładnie, dzięki pracy fachowców – archeologów wyjaśnia się na naszych oczach historia sprzed setek lat. Co działo się w Sławkowie i jaką przeszłość ma ten piękny kościółek, przy którym znaleźliśmy się w siedmio-osobowym składzie, w sobotni poranek.
Dziękujemy księdzu proboszczowi parafii św. Mikołaja i mieszkańcowi Sławkowa, dzięki którym otrzymaliśmy klucze do tej małej świątyni jakubowej i mogliśmy po raz pierwszy, obejrzeć jej wnętrza (klucza do kraty znajdującej się w środku nam nie dano). Ale i tak byliśmy szczęśliwi, mogąc zajrzeć do środka.
Skład sześcio-osobowy jest znany, to dwójka pielgrzymów z Sosnowca (która kilkanaście dni temu wróciła z galicyjskich szlaków) i nasza – niezmienna – bytomska czwórka. Ogromną niespodzianką było pojawienie się pielgrzymki z Rybnika, która postanowiła skorzystać z łosiowego zaproszenia i przybyła na nasze dzisiejsze wydarzenie.
CAMINO TWORZY PRZYJAŹNIE – bo Edyta z Łosiami poznała się … w Drodze do Santiago.
Do naszego towarzystwa zdecydowanie dołączyła również Matka Natura, która raz mniejszymi raz większymi opadami zaznaczała swoją obecność. Pogoda to stan ducha i odpowiedniego przygotowania, więc najpierw pod parasolami, potem z kurtkami przeciwdeszczowymi i pelerynami pokonywaliśmy sławkowskie kilometry.
Pierwszy postój zrobiliśmy pod wiatą, przy Szkolnym Schronisku Młodzieżowym w Sławkowie-Niwce. Historia tego obiektu sięga 1916 roku i aż ro roku 1976, w tym niewielkim budynku działała szkoła podstawowa. Schronisko działa tu od 1988 roku i w czasie wędrówki jest dobrym miejsce na odpoczynek i posilenie się.

Przez Burki, cały czas wędrując leśnymi ścieżkami, kamienistymi a czasami pełnymi kałuż i błota (to też ma swój urok) doszliśmy do Sosnowca, do dzielnicy Maczki, gdzie Droga Królewska rozchodzi się. Wybierając lewą odnogę, wchodzi się na alternatywny szlak (znakowany białą muszlą) kierujący nas na Trójkąt Trzech Cesarzy a idąc w prawo, wędruje się nadal, żółtymi muszelkami Drogi Królewskiej VIA REGIA.
Kolejne lasy i ich wycinki sprawiają, że z każdym kilometrem – przy padającym rzęsiście deszczu – szło nam się coraz ciężej. Podłoże robiło się coraz bardziej miękkie, przez co chodzenie odbywało się miejscami nie po piasku a po gąbce. Uśmiechu z twarzy i ta niegodność nikomu nie odebrała.
Wędrówka obok jeziora Balaton (zdjęcie), dzielnice Zawodzie i Feliks, doprowadziły nas do sosnowieckiej, wschodniej dzielnicy – KAZIMIERZ GÓRNICZY, dzielnicy, gdzie znajduje się kościół Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, przy którym się kilka chwil zatrzymaliśmy i schowaliśmy przed deszczem.

Znajdujący się nieopodal przystanek autobusowy, był końcem wędrówki naszej Gościni z Rybnika. Przedstawiliśmy jej konkretny rozkład połączeń autobusowych, by mogła bezpiecznie dotrzeć na Rynek w Sławkowie, gdzie zostawiła rano swój samochód. Uścisków i miłych słów nie było końca.
W tym miejscu mówimy wielkie DZIĘKUJEMY !
Choć pogoda nie rozpieszczała, wierzymy, że rybniczanka wróci do domu tylko z dobrymi emocjami.
„Po cichu” przyznamy, że dokładnie w tym momencie Ktoś u góry zamknął kurek z wodą, więc mogliśmy odłożyć parasole a powoli nasze peleryny mogły zacząć na nas przesychać.
Nasze nogi powędrowały dalej, by po przejściu Parku i mini-zoo, dotrzeć do jeziora Smug, znajdującego się już na terenie… Dąbrowy Górniczej. W miejscu gdzie dochodzi się do torów kolejowych i drogi ekspresowej S1 trzeba bardzo uważać – ilość wymalowanych tam strzałek zdaje się o tym zaświadczać.
Ale może to się z czasem zmieni.
Odcinek który w tym miejscu należy przejść jest bardzo zielony, zarośnięty a w dodatku bardzo błotnisty. Nic dziwnego, że po jakichkolwiek opadach deszczu nie ma tam prawie możliwości na bezpieczne przejście.
Zagłębiowscy opiekunowie szlaku już wstępnie wyznaczyli zastępczą ścieżkę, by obejść ten trudny teren ale jeszcze jej nie oznakowali. Byliśmy jednymi z pierwszych wędrowców penetrujących tą nową ścieżkę, ale mamy nadzieję, że nie ostatnimi (!) gdyż fragmentarycznie przechodziliśmy przez teren oznaczony tablicami „teren prywatny”. Mamy nadzieję, że jednak to obejście wpisze się na stałe w szlak caminowy i wędrujący nią pielgrzymi będą mogli bezpieczniej przejść do centrum Dąbrowy Górniczej.
Ostatni, miejski fragment to dojście do dzielnicy Gołonóg i znajdującego się na górce Sanktuarium świętego Antoniego z Padwy, którym opiekują się bracia Franciszkanie. To miejsce na wzgórzu wapiennym [335 m.n.p.m.] przyciąga nie tylko wiernych i pielgrzymów ale także rodziny z dziećmi, które z radością mogą uzbierać spore ilości kasztanów z rosnących wokół kościoła drzew.
Kilka opisów z rysu historycznego :
„Parafia pw. św. Antoniego z Padwy została ustanowiona 8 lipca 1675 r. przez biskupa krakowskiego Andrzeja Trzebickiego. Pierwotny kościół, wybudowany w latach 1675-1678, był murowany, jednonawowy. Posiadał dwa ołtarze. Konsekrował go 17 września 1678 r. w/w biskup krakowski. Świątynia była wielokrotnie przebudowywana, m.in. w 1753 r., kiedy z inicjatywy ks. Jakuba Kapuścińskiego i biskupa krakowskiego Andrzeja Załuskiego dobudowano okazałą wieżę oraz w latach 1889-1890, gdy staraniem ks. Tadeusza Konarskiego dobudowano nawy boczne i rozbudowano prezbiterium. Rekonsekracji kościoła dokonał biskup kielecki Tomasz Kuliński 26 maja 1892 r. (…) Szczególnie czczony jest tu św. Antoni z Padwy. Jego kult trwa nieprzerwanie od roku 1721, kiedy wybudowany został trzeci ołtarz ku jego czci. Z tej racji 13 czerwca 1997 r. biskup sosnowiecki Adam Śmigielski SDB erygował sanktuarium św. Antoniego z Padwy. We wnętrzu na uwagę zasługuje m.in. neorenesansowe wyposażenie wykonane w większości przez Stanisława Langmana oraz dekoracja malarska ścian i sklepień wykonana w latach 1889-1892 przez Piotra Nizińskiego.” [diecezja.sosnowiec.pl]
Nasze wędrowanie zakończyliśmy po opuszczeniu Wzgórza św. Antoniego. Caminowe Łosie, którym pięknie DZIĘKUJEMY za wędrowanie skierowali się w kierunku komunikacji miejskiej (do sąsiadującego Sosnowca) a my udaliśmy się kawałek dalej, na stację kolejową by komunikacją Kolei Śląskich, udać się w kierunku Katowic.

Bytomskim Łazikom również z całego serca DZIĘKUJEMY za spędzoną z nami całą sobotę. Spotkaliśmy się w autobusie komunikacji metropolitalnej przed godziną siódmą rano a pożegnaliśmy się – również w autobusie jadącym przez bytomski dworzec – przed godziną osiemnastą.
To był piękny, caminowy dzień.
BUEN CAMINO !

💙💛🖐️🖐️
Bueno Camino 🙂💙
💙💛😃
Dziękujemy 🙂