
Dziesiąty, czyli ostatni etap wędrowania w naszym tegorocznym projekcie „1224-2024 – WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO SĄCZOWA” przypadł na poświąteczną, listopadową niedzielę. Spotkanie zaplanowaliśmy przed godziną ósmą w kościele św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Będzinie-Grodźcu.
„Parafia grodziecka istniała już od XIII w. (w 1326 r. wymieniana w wykazie świętopietrza w dekanacie sławkowskim), ale najstarsze partie kościoła (dzisiejsze prezbiterium) pochodzą z XVIII w. Pierwotny kościół był drewniany; spłonął w 1620 r. i 1638 r. (wtedy spaliła się także plebania z archiwum parafialnym).
Przez sto lat nabożeństwa odbywały się w kościele św. Doroty. Kościół murowany wybudowano w latach 1726-29” [pl.wikipedia.org]

„W roku 1726 proboszcz grodziecki Wojciech Ciołkiewicz rozpoczął budowę kościoła murowanego, który przetrwał do naszych czasów. Został on w roku 1744 konsekrowany przez biskupa sufragana krakowskiego Michała Kuźnieckiego. W roku 1931 ksiądz proboszcz Stanisław Bilski przystąpił do rozbudowy kościoła tak, że dotychczasowa nawa została zamieniona na prezbiterium, a została dobudowana nawa i dwie kaplice. Pod stopniami wielkiego ołtarza pochowany jest ksiądz Wojciech Ciołkiewicz, proboszcz grodziecki i będziński, dziekan bytomski, zmarły 17 listopada 1734 roku”. [naszkosciol.info]
Taka jest dawna, grodziecka historia a dzisiaj, do niej, dopiszemy nasz pielgrzymowy, swój skromny fragmencik.
Dzisiejsza liczba pielgrzymów to DZIEWIĄTKA. Jesteśmy zaszczyceni i fakt, że idziemy dzisiaj w tak liczny składzie, dodaje nam jak zawsze, jeszcze większych skrzydeł, bo przecież wiadomo, że …
CAMINO USKRZYDLA !
Pierwsze kilometry dzisiejszego wędrowania to zdecydowania strefa zieleni i brązu, czyli trawiasto-żwirowe etapy z jesiennymi liśćmi, zalegającymi pod nogami, które jeszcze nie zdążyły wyschnąć po nocnych opadach. Trzeba było uważać na każdy krok który się stawiało. Poślizgu i błota mieliśmy w nadmiarze. Przed dojściem do Strzyżowic w tym zestawie dostaliśmy wysoko rosnące trawy oraz dodatkowych kilkadziesiąt metrów po nich brodzenia, bo mieszkańcy tych okolic na tyle skutecznie się pobudowali i poodgradzali płotami, że pielgrzym musi obejść wszystkie ogrodzenia aby dojść do asfaltowej drogi. Szkoda, że nikt nie zwrócił na to uwagi i nie zostawił choć kawałka przesmyku do pieszego przejścia. Może to dobra okazja, aby opiekunowie z Zagłębia zastanowili się nad zmianą nitki szlakowej?
Mamy taką nadzieję…
Po godzinie dziesiątej doszliśmy do miejscowości ROGOŹNIK i do kościoła św. Jadwigi, który na nasze szczęście był dostępny i mogliśmy w nim odpocząć i zwiedzić jego każdy zakątek – do woli.

Bardzo miło zostaliśmy zaskoczeni przez księdza proboszcza który na wstępie mszy świętej nas przywitał, w homilii znalazł porównanie do pielgrzymowania a na zakończenie eucharystii nas wszystkich zaskoczył.
Msza na której byliśmy była w dużej mierze zawładnięta przez dzieci tej rogoźnickiej parafii – pieśń śpiewana po komunii była powtarzana kilkakrotnie, od oceny dostatecznej do celującej. Uśmiech był na twarzach dzieci, naszych i księdza proboszcza.
Wtedy, kapłan zapytał młode latorośle :
„Czy wyrażą zgodę aby gości – pielgrzymów, zaprosić do zakrystii i pozwolić Im zajrzeć do czwartej szuflady”?
Po otrzymaniu chórem wykrzyczanej zgody, dostaliśmy zaproszenie do zakrystii. Przez chwilę patrzyliśmy się na siebie nawzajem, ale przecież nie można dać się prosić bez końca. Poszliśmy z wielką ciekawością. W zakrystii, ze stojącej naprzeciw wejścia komody, ksiądz proboszcz wysunął rzeczoną, czwartą szufladę i … naszym oczom ukazała się wielka ilość cukierków.
Poczuliśmy się jak te dzieci, które ustawiły się w kolejce za nami i również przywędrowały do zakrystii, do znanej Im, słodkiej szuflady. Piękne to było.
DZIĘKUJEMY za gościnność kapłanowi z rogoźnickiego kościoła, dzieciakom za piękne śpiewanie i parafianom, którzy podchodzili do nas po mszy i życzyli dobrej DROGI.
A droga rzeczywiście była dobra i najważniejsze, PIĘKNA.

Wędrowanie po mszy świętej było radośniejsze i weselsze, bo każdy miał w sobie dawkę pozytywnych emocji otrzymanych w Rogoźniku – co niektórzy zjedli słodycze, które otrzymali. Część z nas postanowiła donieść je do celu naszej dzisiejszej pielgrzymki. Źródełko świętego Jakuba było pozycją obowiązkową, ale doszliśmy do niego starym szlakiem, która była wysypana kamieniem i częściowo asfaltowa, rezygnując po porannej dawce z mokrego, zalesionego i zaliściowanego fragmentu. Tym razem woleliśmy nie narażać się na uślizgi lub – co mogło być gorsze – kontuzje.
Uśmiechnięci i prawie nie zmęczeni dotarliśmy do kościoła świętego Jakuba Apostoła w Sączowie, w którym czekał na nas ks.Marek, miejscowy proboszcz. Sami poprosiliśmy parę dni wcześniej o możliwość nawiedzenia kościoła, poprowadzenia modlitwy do naszego Patrona przy relikwiach, które w tej świątyni są od ponad dwustu lat.

WIELKIE PODZIĘKOWANIA dla księdza proboszcza za to wszystko. W bonusie otrzymaliśmy sporą garść informacji o kościele, o figurach jakubowych i obrazach znajdujących się w tym miejscu. W celu odpoczynku otrzymaliśmy także zaproszenie do DOMU ŚWIĘTEGO JAKUBA, czyli do albergi, gdzie czekały już na nas termosy z gorącymi napojami. Na stole pojawiły się słodkości, upieczone przez nas i współpielgrzymów.
Śmiało możemy powiedzieć, że była to radosna, słodka pielgrzymowa biesiada w czasie której również znalazł się na czas na sączowskie opowieści i nasze podziękowania za projekt, który dzisiaj zakończyliśmy w wyjątkowym, bo wieloosobowym towarzystwie.

DZIĘKUJEMY Wszystkim którzy sprawili, że to dzień, który będziemy na długo pamiętać.
Hasła, które nam również dzisiaj przyświecały w czasie pielgrzymowania to MIŁOŚĆ i ZDROWIE. Są to bardzo mądre i bardzo ważne słowa w naszym codziennym życiu. Każdemu z uczestników dzisiejszego przejścia i czytelnikom naszego bloga, życzymy, aby mieli sporą dawkę jednego i drugiego. Na każdy, nawet najbardziej – wydawałoby się – szary, dzień życia.
BUEN CAMINO !

❤️❤️😊
Bueno Camino 🩵🙂❤️
Dziękujemy 😃😘😘
BUEN CAMINO 💙💛
Dziękujemy za wspólne, miłe wędrowania 💖 BUEN CAMINO!