
Trzecia sobota miesiąca to dzień w którym widzimy się z pielgrzymami i sympatykami podcastu „TU I TERAZ” z którymi jak zwykle spotkaliśmy się na parkingu w Olkuszu, by razem przejechać do Bochni.
Sobotnia, jesienna aura w dodatku bardzo deszczowa, sprawiła, że kilkukilometrowy odcinek między Brzeźnicą a Bochnią, którego nie przeszliśmy miesiąc temu, postanowiliśmy odpuścić. To dla pielgrzymów akurat była dobra wiadomość, bo zdrowie i kondycja wędrowców jest najważniejsza. Święty Jakub z pewnością zrozumie naszą decyzję.
Tak więc bocheński rynek był miejscem rozpoczęcia dzisiejszego caminowania.
Parę minut na nabranie tempa i od razu wita nas kościół św. Mikołaja wraz z przepiękną, drewnianą dzwonnicą.
„Dzwonnica, włączona jest do szlaku architektury drewnianej Małopolski. Ma kamienną podstawę, na której stoi konstrukcja z drewna dębowego z ostrosłupowym gontowym hełmem. Obecna dzwonnica jest rekonstrukcją oryginalnego obiektu z XVII wieku, który uległ spaleniu w 1987 r. Zrekonstruowana została w pod koniec lat 90 ubiegłego wieku.” – czytamy w internecie.
Chcieliśmy nawiedzić również i wnętrze świątyni ale trwało nabożeństwo i musieliśmy zadowolić się obejrzeniem jej zewnętrznych murów i przeciekawych, spiżowych wrót, prowadzących do wnętrza kościoła.

Opuszczając Bochnię, idąc przez Krakowskie Przedmieście na wzniesieniu stoi kościół św. Pawła. Wiedzieliśmy, że będzie on dzisiaj na naszej trasie, dlatego zanim wyszliśmy wpisaliśmy go do naszego kalendarza pod hasłem „do pamięci”. Wędrując ulicą Nowy Świat od razu przyszły myśli, czy przypadkiem nie zabłądziliśmy i nie znaleźliśmy się np. w Warszawie. Gdy doszliśmy do Traktu Królewskiego VIA REGIA ANTIQUA, mieliśmy pewność, że jesteśmy tu, gdzie być chcieliśmy, czyli na Dobrej, starej Królewskiej Drodze.
„Znaleziska archeologiczne wskazują wyraźnie, że wspomniany wyżej odcinek drogi istniał już w starożytności, w okresie cesarstwa rzymskiego. Świadczą o tym znajdowane przy niej monety rzymskie, zgubione zapewne przez kupców wędrujących na północ po bursztyn – najcenniejszy skarb ziem polskich w starożytności. Największe znaczenie jednak owa droga miała w średniowieczu, gdy przechodziły tędy ważne trakty handlowe z Rusi i Węgier, łączące się w Bochni i idące na Łapczycę, Chełm, Kraków i dalej na północ do Torunia i Gdańska. Drogą tą przez kilka wieków ciągnęły niezliczone wozy z węgierską miedzią, żelazem i ulubionym przez polską szlachtę winem „węgrzynem”, a w odwrotnym kierunku wozy z woskiem, futrami, flandryjskim suknem czy olkuskim ołowiem. Największy ruch handlowy na tej drodze miał miejsce w XIV – XVI wieku.”
Dajcie się zaprosić w wolnej chwili na stronę internetową https://bochenskiedzieje.pl/miejsca/wedrowki/13-via-regia-antiqua-z-bochni-do-chelma gdzie znajdziecie wiele ciekawostek na temat tegoż traktu. Oczywiście, najlepiej gdybyście się nim przeszli. Widoki są obłędne.

We wsi Łapczyce stoi kościół gotycki pw. Narodzenia NMP, gdzie zrobiliśmy sobie pierwszą dziś, przerwę posiłkową. Znaleźliśmy odpowiednią stronę kościoła, by wiejący, zimny wiatr nie towarzyszył nam nadto i żebyśmy nie stracili ciepła, które w sobie przez godzinę wędrówki nazbieraliśmy.
Kościół cmentarny, uważany jest za jeden z najcenniejszych przykładów gotyckiego budownictwa w Małopolsce.
„Parafia w Łapczycy po raz pierwszy wzmiankowana jest w latach 1325-1327, w wykazach świętopietrza płaconego przez proboszcza Stanisława. Kościół pw. Narodzenia NMP wzniesiony został w 1340 r., z fundacji królewskiej Kazimierza Wielkiego.”
„Kościół usytuowany jest na kulminacji wzniesienia, w północnej części wsi o nazwie „Górny Gościniec”. Nazwa ta pochodzi zapewne od historycznego traktu prowadzącego do grodziska położonego na wzniesieniu nad brzegiem Raby. Grodzisko to datowane jest na X w. i istniało w tym miejscu do XIII w. Po zachodniej stronie świątyni usytuowana jest drewniana dzwonnica z XVIII w. Po stronie północnej do placu kościelnego przylega cmentarz parafialny. W bezpośrednim sąsiedztwie kościoła, po południowej stronie nawy, zachowały się dwa kamienne nagrobki pochodzące z początku XIX w.” [zabytek.pl]

Szesnaścioro pielgrzymów z radością po posiłku udała się w dalszą drogę Królewskim Traktem. Nie szliśmy długo by zobaczyć kolejny kościół w miejscowości Chełm. Historyczny kościół zakonu Bożogrobców pw. Narodzenia Jana Chrzciciela był tak jak wcześniejszy, zamknięty, więc spędziliśmy przy nim dosłownie kilka minut.
Na wysokości Chełma, trzeba przejść rzekę Rabę i iść wzdłuż rzeki z jednej strony a polem kukurydzy ze strony drugiej. Oznaki dwudniowych opadów było widać prawie w każdym miejscu a obejść błota i głębokich rozlewisk wodnych szukaliśmy zarówno między kolbami kukurydzy jak i na trawiastych poboczach. To czego uniknęliśmy przed Bochnią i tak na nas zaczekało w drodze do miejscowości Targowisko. Dopiero twarde, asfaltowe podłoże pozwoliło nam na bezpieczniejsze i pewniejsze przemierzania dalszego odcinka Drogi jakubowej.
W miejscowości tej, postanowiliśmy zawierzyć muszelkom i strzałkom, mimo, że ślad GPS prowadził nas zupełnie innymi ulicami. Ale właśnie o to chodzi na CAMINO – pielgrzym ma być prowadzony właściwym i prawidłowym oznakowaniem danej ścieżki. To był pięknie oznakowany fragment i na pewno dołożymy wszelkich starań, aby się dowiedzieć czegoś o opiekunie tego odcinka oraz o możliwości (powinności) aktualizacji nowo wyznaczonego i oznakowanego fragmentu Drogi Królewskiej na stronach internetowych.
Poprowadzeni jak należy, przeszliśmy pod autostradą A4 i doszliśmy do znanej nam miejscowości SZARÓW, z którą mamy swoje, dobre wspomnienia z poprzedniego naszego pobytu w tym miejscu.

Kościół św. Stanisława był bardzo gościnnym miejscem. Nie dość, że można było wejść do środka, usiąść, odpocząć, pomodlić się i zwiedzić świątynię, to z tyłu w okolicach cmentarza można było skorzystać z toalety a w kancelarii parafialnej, ksiądz proboszcz z szerokim uśmiechem przybił pieczątkę do paszportu pielgrzyma naszej bytomskiej przyjaciółce Basi, która bardzo dba o dokumentowanie swoich jakubowych wędrówek.
Przechodząc przez stację kolejową w Szarowie, wspominaliśmy sobie nas sprzed kilku lat, gdzie na etapie z Brzeska, połowę drogi mieliśmy nad sobą oberwanie chmury i potężną ulewę a od Bochni, jak by ktoś zamknął kurek i „zapalił światło” w postaci palącego niemiłosiernie słońca. Czekając wtedy na pociąg byliśmy bardzo szczęśliwi, że udało nam się ten etap ukończyć.
Nie inaczej było dzisiaj, równie szczęśliwi wraz z pozostałymi pielgrzymami dotarliśmy do kościoła pw. Dziesięciu Tysięcy Męczenników w Niepołomicach, czyli w miejscu, gdzie w marcu tego roku rozpoczęła się wspólna wędrówka podcastowo-muszelkowa.
Po powrocie do Olkusza, odbyła się tradycyjna agapa, na której dzisiaj rozpieszczeni byliśmy przez Siostry z Caritasu, wyborną, przepyszną zupą fasolową, bo oprócz ziemniaków rządziła w niej zdecydowanie czerwona fasola.
DZIĘKUJEMY najpiękniej jak umiemy za tą gorącą – bardzo potrzebną po jesiennej wędrówce – ucztę.
Podczas posiłku umówiliśmy się już na następny, ostatni tegoroczny etap małopolskiego wędrowania. Skąd – dokąd się wybierzemy opowiemy Wam w połowie grudnia i mamy nadzieję, że doczekacie z nami, by się tego dowiedzieć.
ps. gdybyście mieli ochotę na sekwencję filmowo-muzyczną z dzisiejszego przejścia, to wraz z podcastem „TUiTERAZ” serdecznie zapraszamy : https://youtu.be/65ncYhWaAgI?si=eS2p_p_NbeWL4atS
BUEN CAMINO !

💛💙
BUEN CAMINO 🙂 !