Witajcie jeszcze w 2023 roku.
Między wczorajszym podsumowaniem a jutrzejszym – noworocznym – przejściem, widnieje jeszcze jedna kartka (w wyrywanym kalendarzu, jeśli Ktoś jeszcze taki posiada).
Napisane na niej jest :
31 GRUDNIA w kolorze czerwonym, bo dzisiaj jest niedziela.
Ta data właśnie nam przypomniała, że nie można kończyć roku kalendarzowego, nie „wyrywając” i tej, ostatniej kartki. Wystarczy sobie przypomnieć ubiegły rok…
Wędrowanie z przyjaciółmi, Warszawską Drogą św. Jakuba w ostatnim dniu 2022 roku zapadło w naszą pamięć głęboko. Było nietypowo a zarazem wyjątkowo i dlatego powinniśmy pamięć, że ostatni dzień w kalendarzu to również okazja do pielgrzymowania. I o tym przypomnieli nam parę dni temu Przyjaciele, czyli nasze bytomskie Łaziki, proponując wspólne spędzenie czasu na muszelkowym szlaku.
Gdyby się nas zapytali, gdzie chcielibyśmy iść w tą ostatnią niedzielę, pewnie zaproponowali byśmy jakiś etap w bliskiej okolicy. Ale gdybyśmy mieli zgadywać, gdzie chcą nas zaprosić, na bank udzielilibyśmy nieprawidłowej odpowiedzi. Po prostu nie mieliśmy szans domyślić się terenu i etapu tej wędrówki.
Lubimy być zaskakiwani pomysłami naszych współ-pielgrzymów.
I tu najpierw trzeba wrócić do października i wędrówki z podcastem TUiTERAZ z pięknej Porąbki Uszewskiej do…
No właśnie.
Planowo powinniśmy zakończyć tamtą wędrówkę w Bochni ale jak sobie przypomnimy, dla wielu dystans ponad dwudziestu kilometrów był wystarczający i dla dobra całej grupy, należało zakończyć przedwcześnie etap i ogłosić ten fakt przy kościele św. Stanisława Biskupa i Męczennika w BRZEŹNICY.
Napisaliśmy wtedy :
„Co się odwlecze to nie uciecze – mówi polskie przysłowie.
Bochnia i Droga św. Jakuba nie uciekną, więc jeśli tylko będzie taka możliwość, przejdziemy ten dzisiejszy fragment za miesiąc, w drodze do małopolskich Niepołomic.”
Miesiąc później wyszliśmy na caminowanie z bocheńskiego Rynku i jakby nie patrzeć, na szlaku Drogi Królewskiej VIA REGIA, zrobiła się przerwa. Mała dziurka, dziureczka… ale na tyle pokaźna była to „wyrwa” w sercach pielgrzymów, że właśnie ten fragmencik DROGI wybrali na dzisiaj, nasi Przyjaciele. Powiedzieć, że są Oni charakterni, konsekwentni, wytrwali i bardzo uparci (w pozytywnym znaczeniu), to jakby nic o Nich nie powiedzieć.
Może dzisiaj jest okazja, by Ich bardziej poznać.
Na niedawnej wędrówce do Wojnicza, opiekun podcastu TUiTERAZ zapytał bytomskich pielgrzymów – czym jest dla nich CAMINO?
Basia i Jarek odpowiedzieli :
„Dlaczego chodzimy na CAMINO?
Bo coś nas pcha i ciągnie zarazem, trudno to wytłumaczyć. Może najlepiej powiedzieć, że święty Jakub wzywa (…) Po każdym odcinku czujemy się wewnętrznie ubogaceni…”
W środku tekstu została wspomniana Ich pasja chodzenia po górach :
„Chodzimy sporo po górach, często bywa że po kilku godzinach marszu, wspinaczki, okazuje się że szczyt jest zarośnięty, zalesiony, zero widoków i nawet tabliczki nie ma. I co wtedy z tego mamy? Ano to, co po drodze : kwiatuszki, ptaszki, widoczki, wspólne rozmowy, pozdrowienia i uśmiechy spotykanych ludzi, ale także czas na modlitwę, czas na zadumę i wsłuchiwanie się w ciszę. Na CAMINO jest tak samo – oprócz tego nawiedzamy niezwykłe miejsca do których nigdy nie trafilibyśmy a podczas wspólnych wędrówek doświadczamy niezwykłych chwil, które zapadają w serce (jajka z majonezem – również).”
I jak tu Ich nie lubić.
Wędrowanie z Nimi to czysta przyjemność, dlatego bez żadnego zastanowienia postanowiliśmy towarzyszyć Im także w dzisiejszym odcinku.
W Brzeźnicy, jak już wspomnieliśmy stoi drewniany kościół – „świątynia wybudowana w roku 1632 na miejscu poprzedniej, która spłonęła. Konsekracja miała miejsce prawie 400 lat temu (w roku 1635).”
Poprzedni kościół – pw. świętego Piotra – jak czytamy w internecie :
„Wybudowany był na podwyższeniu terenu. Wokół świątyni znajdował się cmentarz. Prawdopodobnie stał on w miejscu obecnego kościoła pw. Św. Stanisława. Kolejno, właścicielami kościoła byli : Jan z Brzeźnicy (1078-1100), Zakon Bożogrobców z klasztoru w Staniątkach (1238-1534), Piotr Kmita (1534-1539), Lubomirscy (1539-1630).” [pl.wikipedia.org]
I od razu spieszymy z podziękowaniami do Brzeska i do jakubowego Przyjaciela, Antoniego, który zaoferował nam swój niedzielny czas i przywiózł nas pod kościół w Brzeźnicy z Bochni, gdzie o godzinie dziewiątej rano, przyjechaliśmy.
WIELKIE DZIĘKI !
Brzeźnicę przeszliśmy cała wzdłuż, widząc po drodze kaplicę cmentarną i piękne, drewniane rzeźby u jednego z twórców, który obok swojego domu miał Muzeum Rzeźb Drewnianych, z pewnością Jego własnego wykonania.
Idąc właściwą nitką szlaku VIA REGIA, nie idzie się przez wieś, tylko schodzi się na tereny przyległe do rzeki Gróbka i razem z nią, dochodzi się pod małopolską Bochnię. Mając wiedzę, że wczoraj były opady deszczu, postanowiliśmy jednak mieć przyjemny spacer sylwestrowy i wybraliśmy drogę równoległą, asfaltową, można by rzec – alternatywną. Święty Jakub raczej nie będzie miał nic przeciw temu, bo jeszcze pewnie nieraz będzie dam dane w tej okolicy być i nad wspomnianą rzeką, przejść.
W Bochni – po przejściu prawie 6 kilometrów, dłuższa przerwa. Zwiedzenie bazyliki św. Mikołaja było zaplanowane prawie-że od początku koncepcji a potem doszła msza święta. Tak więc przed mszą i po niej, do momentu zgaszenia świateł w świątyni, oglądaliśmy ją bardzo dokładnie, patrząc zarówno na nawy boczne jak i na kościelny sufit. Szukaliśmy i znaleźliśmy.
Święta Barbara i nasz Patron byli na tym sklepieniu obok siebie.
Po zjedzeniu kanapek (dziękujemy za pyszne kanapki ze smalcem i ogórkiem kiszonym) i napiciu się gorącej kawy, nasi Przyjaciele zaprosili nas na kontynuację Drogi Królewskiej w sercu Małopolski, czyli w Krakowie-Łagiewnikach. Zwiedzenie dwóch Sanktuariów i przejście piesze w obie strony sprawiły, że na naszym liczniku doszły jeszcze 3 kilometry.
Do krakowskich Łagiewnik trzeba po prostu samemu przyjść, przyjechać, obojętnie jak – przybyć i zobaczyć samemu to, co w obu przepięknych świątyniach jest.
Dla nas, pielgrzymów Dróg świętego Jakuba „najważniejsza” była kaplica poświęcona naszemu Patronowi, znajdująca się w dolnej części papieskiego Sanktuarium. Ogromna, cudowna muszla jakubowa a nad nią postać świętego – to tylko część zawartości owej kaplicy. Nie zdradzimy Wam Wszystkiego wierząc, że zachęcimy Was tym minimalnym opisem i poniższym zdjęciem.
Spacer między dwiema łagiewnickimi, olbrzymimi świątyniami to jedna z lepszych okazji, by przyjrzeć się jednej (tej która ma się właśnie z przodu) i tej, którą ma się za plecami (gdy przypadkiem się odwrócimy i spojrzymy za siebie). W promieniach zachodzącego słońca, oba widoki były przepiękne i gdyby nie fakt, że to ostatni dzień w kalendarzu, można było mieć wrażenie, że jesteśmy na wczesno-wiosennym spacerze.
W Sanktuarium Miłosierdzia Bożego, również postanowiliśmy zwiedzić dolną część świątyni, gdyż skierowały nas tam plakaty, informujące o ruchomej szopce, tam zamontowanej. Bajka ! Figurki lalek, kaczuszki i … dinozaury, sprawiały, że można było się na chwilę zamienić w dzieci, którzy z zapartym tchem i nieraz z otwartą buzią, oglądały poruszające się figury i słuchanie bicia dzwoneczka, poruszanego przez figurę świętej Faustyny.
I tak oglądając różne scenki przy żłóbku, spostrzegliśmy małą kaskadę z płynącą wodą, gdzie na dolnej muszelce ujrzeliśmy napis „Santiago”. Muszelka jakubowa była i w łagiewnickiej szopce.
Cudownie !
Tak wyglądał nasz ostatni – tym razem na pewno – dzień kalendarzowy na CAMINO w 2023 roku.
DZIĘKUJEMY naszym Przyjaciołom za to, że będziemy mieli o czym pamiętać i co wspominać przez kolejny rok, może nawet do 31 grudnia 2024 roku, jeśli wędrowanie w ostatni dzień roku stanie się naszą tradycją.
BUEN CAMINO !
***
Poniżej, możemy już zapodać nasz wykaz wydarzeń z minionego roku – pełny, bo zawiera i dzisiejsze, małopolskie wędrowanie.
❤️❤️😃
Bueno Camino ❤️🙂🙂
BUEN CAMINO 💛💙
Dziękujemy Wam za otwarte serca i wspólne pielgrzymowanie. Otwieramy nowy kalendarz 🙂 … BUEN CAMINO !