Gdy tylko ukazała się informacja klubowa o przejściu CAMINO w kierunku Góry Świętej Anny, ucieszyliśmy się i bez zbędnej zwłoki podjęliśmy dwie czynności : wpisaliśmy się na listę uczestnikom i – za zgodą opiekuna Klubu – podjęliśmy wstępne rozmowy z przewoźnikiem, by zapewnić pielgrzymom bezpieczny powrót – bo jak już pewnie wiele razy nam się wspomniało, z Góry św. Anny niełatwo się wydostać, zwłaszcza w weekend.
Otworzyliśmy sobie także folder ze zdjęciami z grudniowej wyprawy (na tej samej trasie pielgrzymkowej), gdy z Przyjaciółmi – bytomskimi Łazikami, przemierzaliśmy jakubową nitkę Drogi Królewskiej VIA REGIA w półmetrowych zaspach śniegu, przy pogodzie zdecydowanie nie nadającej się do wędrowania.
Ślady naszych butów zostały nam na pamiątkę :
Pół roku minęło i mamy wiosnę, piękną wiosnę…żeby nie powiedzieć, majowe lato. Zawsze powtarzamy, że bierzemy każdą pogodę jaką podaruje nam święty Jakub. Zechcijcie więc i poświęćcie kilka chwil, aby blogowo przejść z nami i z Górnośląskim Klubem Przyjaciół Camino ten piękny, śląsko-opolski, odcinek jakubowy.
Zbiórka większości wędrowców miała miejsce przy kościele św. Michała Archanioła w miejscowości KOTULIN. Większość rzeczywiście przyjechała do najwcześniejszego punktu wyjścia ale dzisiaj była możliwość dołączyć także po drodze w dwóch miejscowościach : Sieroniowicach i Zimnej Wódce.
I od razu pierwsza szlakowa niespodzianka (a było ich dziś kilka) – nowa, wytyczona i wyznakowana nitka szlakowa czekała na nas między miejscowościami : Balcarzowice i Sieroniowice. Z jeszcze większą chęcią i radością wyszliśmy więc w kierunku wspomnianej wsi Balcarzowice, gdzie czekał patron tej miejscowości św. Krzysztof, w otwartym i dostępnym dla nas kościele (podobno lepiej brzmi określenie kościółek). Wiele osób po raz pierwszy miała okazję nawiedzić tą świątynię.
„15 sierpnia 2008r. nad Polską wystąpiło najbardziej niszczycielskie tornado w historii kraju. Najgwałtowniejsze okazały się być potężne superkomórki burzowe, które wygenerowały serię katastrofalnych w skutkach tornad. Do największych pogodowych kataklizmów doszło w województwach: opolskim, śląskim i łódzkim.”
„Trąba powietrzna przeszła przez Sieroniowice, Balcarzowice i Błotnicę Strzelecką.
Tornado niszczyło wszystko, co stanęło jej na drodze: latarnie uliczna, znaki drogowe, garaże, a nawet całe domy. W tych 3 wioskach straty były największe.
Tornado sunęło pasem o rozpiętości aż pół kilometra! Prędkość wiatru oszacowano na ponad 350 km/h!”
Zdjęcia po przejściu tego kataklizmu można zobaczyć na stronie internetowej : https://olesno.naszemiasto.pl/15-lat-temu-przez-opolszczyzne-przeszlo-tornado-traba/ar/c1-9423237 a na miejscu, między dwoma dębami leży korzeń trzeciego, w którym mieszkańcy wybudowali Grotę Matki Boskiej Fatimskiej. Z tego miejsca mamy dla Was fatimskie dzieci.
Wielkie BRAWA dla Opiekunów tego odcinka Drogi św. Jakuba, Przyjaciołom z Toszka – Jolancie i Bernardowi, którzy poświęcili mnóstwo swojego czasu i sił na to, by zadbać o wytyczenie tej nowej nitki i jej – podkreślamy to niezmiennie – wzorcowe oznakowanie.
I co najważniejsze, w końcu pielgrzym wędrujący do Santiago będzie mógł przejść koło kościółka i miejsca pamiątkowego po tej strasznej, tajfunowej tragedii.
A kawałek dalej jest miejscowość Sieroniowice, ze świątynią, której patronuje właśnie Matka Boska Fatimska.
Zanim jednak doszliśmy do sieroniowickiej świątyni, zostaliśmy poproszeni o zaglądnięcie do sklepu, w którym od majówki „zagościła” caminowa – szlakowa pieczątka. Kto miał paszport pielgrzyma z radością skorzystał z tego zaproszenia i oprócz przybicia pieczątki do swojego credentiala, wyszedł z zakupionym napojem lub czymś słodkim.
My wyszliśmy z kawałkiem przepysznego sernika.
Kolejny odcinek to była droga do Zimnej Wódki, która w samym centrum wsi, ponownie dziś pokazała nam swoje odnowione oblicze. Tu zmiana trasy jest minimalna ale będzie od teraz – tak jak we wcześniejszym fragmencie Drogi – prowadziła prosto na miejscową świątynię.
Ale dzisiaj organizatorzy najpierw zaprosili nas do Domu Wiejskiego, na kawę, herbatę i słodki poczęstunek. I pomyśleć, że godzinę wcześniej kosztowaliśmy pysznego sernika. Z radością skorzystaliśmy z przygotowanego miejsca na Wiejski Rodzinny Piknik, który popołudniu rozgrzewał z pewnością mieszkańców Zimnej Wódki – DZIĘKUJEMY.
Kościół św. Marii Magdaleny, drewniana, barokowa świątynia wzniesiona została w 1524 roku – posiada przepiękną, datowaną zdecydowanie wcześniej, kropielnicę.
To dopiero półmetek sobotniego caminowania a emocji i uśmiechów było już mnóstwo. Po krótkim nabożeństwie majowym, prawie-że ze śpiewem na ustach poszliśmy w dalszą Drogę.
„Była cicha i piękna jak wiosna
Żyła prosto zwyczajnie jak my
Ona Boga na świat nam przyniosła
I na ziemi wśród łez nowe dni zajaśniały…
Matka która wszystko rozumie
Sercem ogarnia każdego z nas
Matka zobaczyć dobro w nas umie
Ona jest z nami w każdy czas…”
Droga którą podążaliśmy, głównie przecinała rolnicze pola i wiła się lasami, takimi jak rezerwat z jedną z największych ostoi naturalnych lasów liściastych w masywie Góry Chełm zwaną również Górą Świętej Anny lub Rezerwatem „Boże Oko”. Nazwa rezerwatu pochodzi od znajdującej się w jego wnętrzu kapliczki.
„Celem utworzenia rezerwatu była ochrona lasu świeżego z licznie występującym drzewostanem bukowym, którego wiek szacuje się na 135–155 lat, buki osiągają wysokość 30–32 m, a ich pierśnice 50–60 cm.
Liczne są okazy o wymiarach pomnikowych.
Poza bukami w warstwie drzew rosną: modrzew, świerk, grab, brzoza i sosna.
W warstwie podszytu: podrost głównie buka, bez czarny i bez koralowy.Rzeźba terenu urozmaicona: wzniesienie sięgające 295 m n.p.m., suche dolinki, głębokie parowy, leje krasowe.” [pl.wikipedia.org]
Kolejne miejscowości na naszej caminowej Drodze to Czarnocin i Dolna, którą znają pielgrzymi wędrujący Częstochowską Drogą św. Jakuba oraz Poręba. U progu podejścia pod Górę św. Anny stoi kościół Wniebowzięcia NMP.
„Kościół Wniebowzięcia NMP (Grób Matki Boskiej). Orientowany, prostokątny, salowy z węższą półkolistą apsydą od wschodu i gankiem od zachodu. Wnętrze nakryte sklepieniem kolebkowym na gurtach z lunetami, w apsydzie hemisferyczne, pokryte geometryczną dekoracją stiukową o motywach kwiatowych i główek puttów. Ściany rozczłonkowane wnękami zamkniętymi półkoliście i segmentowo. W części wschodniej kościoła, podwyższonej o kilka stopni, wydzielony właściwy Grób Matki Boskiej: kaplica sklepiona kolebkowo z lunetami, z obejściem sklepionym kolebkowo-krzyżowo, otwarta do kościoła trzema półkoliście zamkniętymi arkadami filarowymi z pilastrami dźwigającymi belkowanie, w kluczach arkad główki aniołków. Platforma nad kaplicą połączona z chórem muzycznym” [fotopolska.eu]
Możecie nie wierzyć ale po siedmiu latach wędrowania Drogami św. Jakuba i parokrotnym pobycie na Anabergu, do tej świątyni weszliśmy po raz pierwszy. To kolejna dziś niespodzianka – nie przypuszczaliśmy, że może ona sprawić nam tyle radości. Spędzilibyśmy tam więcej czasu, gdybyśmy go mieli w nadmiarze – przepiękne wnętrze i to co nas najbardziej zaskoczyło to ołtarzem z obrazem ukrytym za kratami (trudno widoczny bez oświetlenia) oraz – pod jedną ze ścian, widok Matki Boskiej leżącej w trumnie i niesionej przez … apostołów.
Z pewnością jest Ich dwunastu – po sześciu z każdej stronie, ale że stoi przy ścianie, widać tylko połowę apostołów.
Przepiękny kościół do którego na pewno jeszcze kiedyś będziemy chcieli zajrzeć, tak jak do bazyliki, Sanktuarium św. Anny, którą dzisiaj podziwialiśmy bardziej z zewnątrz, ze względu na odbywające się tam nabożeństwo.
W zamian za to, że zostaliśmy na Rajskim Placu, Święty Jakub doprowadził do nas księdza Łukasza, misjonarza, którzy ujrzawszy nasze muszelki jakubowe, przystanął, uśmiechnął się i zechciał dowiedzieć się skąd jesteśmy i dokąd zmierzamy. Opowiedzieliśmy o naszym caminowaniu, o naszych górnośląskich ścieżkach i o tym, że CAMINO to przepiękna Droga którą najlepiej przejść na własnych nogach – jakikolwiek kawałek, fragment, ale osobiście, mogąc po Drodze poczuć to, co my, kiedy zechcieliśmy się z tą Drogą i ze świętym Jakubem na dłużej zaprzyjaźnić.
Jak już dotarliście z nami na to przepiękne, święte wzgórze, to dopowiemy tylko z kronikarskiego przywileju, że w Domu Pielgrzyma tradycyjnie posililiśmy się obiadem w skład którego wchodził kotlet mielony i kluski (z surówkami) a w nagrodę, na samo zakończenie wędrowania poszliśmy na pyszne lody.
Radość widoczna była u każdego.
DZIĘKUJEMY Wszystkim z którymi spędziliśmy tą sobotę a zwłaszcza „kierowniczce” naszego transportu do i z Kotulina, dzięki której nie musieliśmy korzystać dzisiaj z komunikacji autobusowo-kolejowej.
Gabrysiu kłaniamy się nisko.
BUEN CAMINO !
BUEN CAMINO 💙💛
Buen Camino!