Rok – to spory okres upływającego czasu, który minął od poprzedniego wydarzenia, do którego chcemy powrócić – w pierwszą, czerwcową niedzielę. A cofnąć się musimy aż po ostatni weekend maja – właśnie, poprzedniego roku.
Wtedy to, wędrowaliśmy z Górnośląskim Klubem Przyjaciół Camino do czeskiej Opavy, w ramach pielgrzymowania ŚLĄSKO-MORAWSKĄ DROGĄ ŚW. JAKUBA.
Od tamtej wyprawy, wiele w naszym codziennym i caminowym życiu się wydarzyło. Możemy z całą pewnością stwierdzić, że wiele wody upłynęło w rzekach : Opawie i Moravicy.
Zanim zabierzemy Was na tą czerwcową, Svatojakubską cestę, pozwolimy sobie przedstawić Wam odcinki tej pięknej caminowej Drogi, które przeszliśmy w towarzystwie górnośląskiego Klubu z Zabrza, licząc od samego początku, czyli naszego debiutanckiego odcinka :
Etap I … 2017r. TOSZEK – PŁAWNIOWICE
Etap II … 2018r. PŁAWNIOWICE – SOŚNICOWICE
Etap III … 2019r. SOŚNICOWICE – MAGDALENKA (Goszyce)
Etap IV … 2020r. RUDY – RACIBÓRZ
Etap V … 2022r. RACIBÓRZ – STRAHOVICE
Etap VI … 2023r. STRAHOVICE – OPAVA
Wygląda więc na to (powyższe zestawienie to podpowiada) że, dzisiejsze pielgrzymowanie jest SIÓDMYM etapem śląsko-morawskiej Drogi św. Jakuba, który przemierzamy w większym, znanym i lubianym, górnośląskim – i nie tylko – towarzystwie.
Dacie się zaprosić i pójdziecie z nami ?
Uwierzcie, że warto – bo był to kolejny, fantastyczny dzień na naszej caminowej, życiowej Drodze.
Zaparzcie sobie gorącą herbatkę …i wychodzimy.
Ale zanim „wyjdziemy” to musimy wpierw „wyjechać”, więc pierwszym czeskim środkiem transportu był pociąg kolei České dráhy, którym ze stacji „Nadrazi Hradec nad Moravici” w kilkanaście minut przejechaliśmy na stację kolejową Opava východ.
Stację, którą mieliśmy już okazję poznać, wyjeżdżając po ubiegłorocznej, zakończonej w Opavie – pielgrzymce.
I od tego miejsca zaczynamy dzisiejsze wędrowanie a swoje pierwsze kroki skierowaliśmy w stronę konkatedry Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w centrum Opawy. Kilka notek o tej świątyni znajdziecie w ubiegłorocznym wpisie, a dzisiaj powiemy Wam o niej, że :
„25 sierpnia 1758 roku kościół spłonął w wielkim pożarze Opawy. Z 21 ołtarzy tamtych czasów jedynie ołtarz św. Trójca. Zniszczono także ołtarz główny, zbudowany zaledwie rok temu, duże organy, uważane za najcenniejsze na Śląsku i trzy nowe, duże dzwony. Uszkodzenia kościoła wyniosły 100 000 guldenów .
Pierwotnie dziekan Opawy Schwab proponował pomalowanie ołtarzy bocznych malarzowi Ignazowi Raabowi , lecz ze względu na podeszły wiek i zły stan zdrowia odmówił. Po odmowie Raaba o kontrakt w 1781 roku wystąpił opawski malarz Josef Lux . Jednakże namiestnik Zakonu Krzyżackiego w Bruntálu Maxmilián Xaver z Riedheim wyraził przekonanie, że Lux nie jest malarzem, który byłby w stanie w zadowalający sposób podołać tak ważnemu zleceniu. Ołtarze wykonał wówczas wiedeński malarz z Bílovki Feliks Ivo Leicher . Zbiór tych obrazów reprezentuje jego zdolności artystyczne w ich najbardziej dojrzałej formie. Ołtarz Lehnera, zniszczony w pożarze w 1758 r., został zastąpiony nowym, pionierskim koncepcyjnie ołtarzem z baldachimem, zaprojektowanym przez architekta Maurizio Pedettiego. Budowę ołtarza zrealizował w latach 1782-1784 Jan Schubert.” (przetłumaczono ze strony https://cs.wikipedia.org/wiki/Konkatedrála_Nanebevzetí_Panny_Marie)
W tej świątyni uczestniczyliśmy w bardzo uroczystej mszy świętej, bo dziesięcioro młodych parafian przystępowało dziś do Pierwszej Komunii Świętej. Było to dla Wszystkich sporym zaskoczeniem, ale tym bardziej chętnie chcieliśmy być częścią tego święta.
Caminowanie po czeskich ścieżkach jakubowych nie należy do najłatwiejszych, o czym na trasie kilkukrotnie mogliśmy się przekonać. O ile na początku, wszyscy szliśmy w miarę zbitą grupą (około trzydziestoosobową) to szliśmy za czeskim przyjacielem Ivoszem, który był naszym przewodnikiem. Ale z czasem grupa się rozciągnęła i w paru miejscach trwały debaty, czy iść w lewo czy prosto.
Największy kłopot mieliśmy w miejscowości Branka u Opavy, gdzie najpierw oznakowanie „mówiło” o przejściu rzeki Moravicy i pójście jej drugim brzegiem, by za kilka metrów – na kolejnym zestawie oznakowani dojrzeć, że należy jednak iść prosto. Bez Ivosza nie odeszliśmy zbyt daleko, choć część osób zdołała już przejść przez most.
Dodać w tym miejscu możemy, że zaliczyliśmy już po drodze kilka ulew i mniejszych opadów deszczu, ale każdy pielgrzym był dobrze na tą pogodę przygotowany.
Do miejscowości Hradec na Moravici i miejscowego cmentarza doszliśmy przy słonecznych promieniach z ciemnymi chmurami nad głowami, co pozwoliło nam na chwilę odpoczynku i skorzystanie z drewnianej skrzyneczki, umieszczonej pod ławeczką – w której, jak łatwo się domyślacie czekała na pielgrzyma miejscowa pieczątka. Super pomysł i wielkie brawa dla pomysłodawców.
Po paru chwilach oczekiwania na miejscowego proboszcza, najpierw nastała gwałtowna ulewa a następnie przyszła Pani, która została oddelegowana do otwarcia nam cmentarnego kościółka.
Kościół św. Jakuba w Hradcu nad Moravici [KOŚCIÓŁ NR 55] datowany jest na lata 1587-1597 kiedy to został poświęcony przez ołomunieckiego biskupa Stanisława Pawłowskiego. Wielokrotnie był naprawiany a wiosną 1945 roku uległ prawie całkowitemu zniszczeniu. Ale po wojnie został odtworzony i naprawiony. „14 lipca 1957 roku w wieżę kościoła uderzył piorun. Dzięki strażakom i miejscowym parafianom kolejny pożar ograniczył się jedynie do kopuły wieży, którą we wrześniu 1957 roku naprawiono”.
Minęło prawie 70 lat, do kościółka jakubowego przybyli pielgrzymi i … przynieśli ze sobą oberwanie chmury z mocnymi i głośnymi akcentami w postaci burz i piorunów, które według opowieści osób, które później weszły do cmentarnej świątyni, uderzyły w bardzo bliskiej odległości tego starego kościoła.
„Ołtarz główny z wizerunkiem św. Jakuba autorstwa opawskiego malarza Ignáca Günthera z 1782 roku . Po bokach ołtarza znajdują się posągi św. Izydora i św. Nothburgi. W nawie kościoła znajdują się dwa ołtarze boczne niewiadomego pochodzenia. Pierwsza z wizerunkiem św. Antoniego z połowy XVIII wieku i posągi św. Hieronima i św. Augustyn . Druga z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej z trzeciej ćwierci XVIII wieku z figurami św. Ambrożego i św. Grzegorz.” [przetłumaczono ze strony cs.wikipedia.org]
Kolejnym punktem naszego dzisiejszego wędrowania był zespół pałacowo-zamkowy z gotyckim zamkiem, który od roku 1733 był we władaniu książąt Lichnovskich. Pogoda zdecydowała się nadal nas nawadniać raz lekkim raz większym deszczem, więc ograniczyliśmy się w tym miejscu do zrobienia zdjęcia grupowego (parasole na hasło fotografa znalazły się przy nogach lub za plecami) i większość z pielgrzymów skorzystała z możliwości przybicia sobie pamiątkowych pieczątek znajdujących się w punkcie informacyjnym na wejściu do tego – z pewnością – pięknego obiektu.
Jeśli chcielibyście zaczerpnąć kilku informacji, to my znaleźliśmy taką stronkę, być może Komuś się przyda i pojedzie do Hradca nad Moravici, by sobie ten obiekt dokładniej zwiedzić : https://videoturysta.eu/pl/hradec-nad-moravici-castle.html
A jeśli będziecie w lub przy hradcowym Zamku, to zajrzyjcie do restauracji przy hotelu „Sonata”, gdzie oprócz dobrego posiłku można się podelektować pucharkiem pysznych lodów z malinami i bita śmietaną. Na zachętę mamy jedno takie zdjątko, na którym brakuje tylko reklamowego kawałeczka białej czekolady. Pychota, że palce lizać i dajemy Wam słowo, na jednym pucharku ciężko skończyć.
Ostatnim zdaniem wyjaśnijmy jeszcze jedną kwestię – nazwę miejscowości w której dziś byliśmy.
Na wielu mapach zamiast Hradec nad Moravici spotkacie się z nazwą Grodziec Golęszycki.
„Od początków istnienia w Hradcu zlokalizowany był jeden z głównych grodów Golęszyców – słowiańskiego plemienia żyjącego na dzisiejszym pograniczu polsko-czeskim, między źródłem Odry i Wisły (w 1155 r. wymieniany jako Gradice Golenzicezke). Według legendy w Hradcu spotkał się korowód weselny księżniczki czeskiej Dobrawy z korowodem Mieszka I. W latach 990–1032 gród należał do państwa Bolesława Chrobrego i Mieszka II, w późniejszym czasie wraz z okolicami stanowił przedmiot zatargów polsko-czeskich. Jego przynależność do państwa czeskiego utrwaliła się w XII wieku po zawarciu pokoju kłodzkiego. W drugiej połowie XIII wieku czeski król – Przemysł II Ottokar – w miejscu dotychczasowego grodu postawił gotycki zamek. Odtąd dzieje miasta nierozerwalnie łączą się z historią zamku.” [pl.wikipedia.org]
Piękne, śląsko-morawskie caminowanie na długo zostanie w naszej pamięci, bo jak to często bywa, pozostał niedosyt krótkiego wędrowania i spotkania z jakubowymi Przyjaciółmi.
Děkuji Ivosz !
Dziękujemy Wszystkim za tą wyjątkową i piękną, pierwszą czerwcową niedzielę!
BUEN CAMINO !
🤓🐻🥰
BUEN CAMINO !
💙💛
Bueno Camino 💚