[PRZEJŚCIE GOSPODARCZE]
Miesiąc temu odwiedziliśmy piękny, cysterski las, naszą jakubową kapliczkę przy leśniczówce WILDEK i zakończyliśmy etap w miejscowości Nędza, zauważywszy, że w paru miejscach zniknęły muszelki, którymi oznakowaliśmy nasz caminowy szlak. Jak to u nas najczęściej bywa, wrzuciliśmy ten wątek „do pamięci” i czekaliśmy na dogodny moment, by wrócić i naprawić to co … zniszczono, odpadło lub po prostu „zniknęło”.
Na początku, kiedy dostąpiliśmy zaszczytu bycia opiekunami szlaku jakubowego, powtarzaliśmy sobie, że nie będzie nam łatwo się z tym zmierzyć ale będziemy próbować. Teraz, gdy mamy już parę lat „gospodarzenia” za sobą, przyznajemy, że faktycznie jest daleko ale nie tak, żebyśmy sobie z tym nie poradzili. Kiedy nie mamy nic zapisane w kalendarzu i myślimy, gdzie by powędrować, rejon rudzko-raciborski szybko wpada nam do głowy.
Tak też było kilka dni temu.
A skoro w maju zakończyliśmy wędrówkę na stacji kolejowej w Nędzy to dzisiaj, postanowiliśmy właśnie z tego miejsca pójść dalej w kierunku południowym, czyli do Raciborza.
Mamy plan co do dzisiejszego wędrowania, więc jeśli chcecie, możecie się z nami przejść. Krótki acz piękny i ciekawy odcinek.
I od razu zagramy historyczną nutką, bo w okolicach rezerwatu Łężczok, gdy przyjdzie Wam ochota na spacer, natraficie na turystyczny, niebieski szlak.
Do tej pory wspominaliśmy o szlaku czerwonym – czyli „Szlaku Husarii Polskiej”, której początek znajduje się nieopodal będzińskiej stacji kolejowej Będzin Miasto a kończy się na naszym jakubowym szlaku, parę kilometrów przez polsko-czeską granicą w miejscowości Krzanowice.
Dla nas ten szlak stanowi ciekawostkę z jeszcze jednego powodu – przechodzi przez nasz, bytomski Rynek.
Ale dzisiaj opowiemy dla odmiany o szlaku koloru niebieskiego. To szlak długości 21 kilometrów o nazwie : „Szlak Młodości Eichendorffa”. Do dzisiaj nie mieliśmy o tym ani niebieskiego, ani nawet „zielonego” pojęcia.
„Szlak Młodości Josepha von Eichendorffa to niebiesko oznakowany szlak pieszy, wiodący z Łubowic – miejsca urodzenia przyszłego, najwybitniejszego poety niemieckiego późnego romantyzmu – do Brzezia, dzielnicy Raciborza. Wędrówka szlakiem przybliża rodzinne strony Eichendorffa, prowadzi nad Odrę i w leśne uroczyska, do pałacu jego ukochanej i ustroni – świadków poetyckich uniesień. Joseph von Eichendorff uznawany jest za jednego z najwybitniejszych poetów niemieckich doby romantyzmu.”
Z Josephem von Eichendorffem, „spotkaliśmy się” po raz pierwszy podczas naszego pielgrzymowania Raciborską Drogą św. Jakuba, właśnie w miejscowości Łubowice, gdzie są ruiny pałacu oraz Muzeum.
„Urodził się 10 marca 1788 roku w Łubowicach (dziś w powiecie raciborskim). W tamtejszym pałacu spędził młodość, hulając w zaprzyjaźnionych dworach, polując w lasach i nad stawami, pijąc wino w wiejskich gospodach i przeżywając pierwsze miłości. Po tym szczęśliwym okresie wywędrował w świat i pracował jako urzędnik, ale w swojej twórczości często powracał w rodzinne strony. Krótki, liczący jedynie około 21 km, Niebieski Szlak Młodości Josepha von Eichendorffa stwarza możliwość poznania miejsc, które na zawsze zapadły w pamięć poety.”
[Joseph von Eichendorf zmarł 26 listopada 1857 roku w Nysie, gdzie również został pochowany – pl.wikipedia.org]
Zapraszamy Wam serdecznie na poniższą stronę, gdzie znaleźliśmy trochę więcej informacji o tym szlaku, wraz z zaznaczonymi na mapce punktami z którymi poeta miał kontakt za życia.
https://www.radio90.pl/pomysl-na-weekend-w-krainie-gornej-odry-szlakiem-mlodosci-eichendorffa.html
Ale wróćmy na Drogę, piękną Drogę …
Rezerwat Łężczok jest zawsze piękny i o każdej porze roku wart spacerowania, dlatego nie pierwszy i z pewnością nie ostatni raz, zachęcamy Wam gorąco do wybrania się w te strony i do spędzenia tu dłuższego czasu.
„Dużą atrakcją rezerwatu są również występujące na jego terenie stawy: Salm Duży, Salm Mały, Babiczak, Tatusiak, Grabowiec, Ligotnik, Brzeziniak i Markowiak. Stawy te zostały założone do hodowli ryb przez rudzkich cystersów na przełomie XIV i XV wieku. Ich ogólna powierzchnia wynosi około 218 ha. Rosnąca tu roślinność wodna i nawodna należy do unikalnych w skali kraju. Wśród najciekawszych roślin wyróżniają się: kotewka orzech wodny, storczyk, strzałka wodna, salwinia pływająca, grzybień biały, grążel żółty.” [nędza.pl]
Spacer między stawami stawia przed wędrowcami spore wyzwanie, bo jest bardzo zarośnięty przy brzegach i ma pełno konarów skierowanych w stronę wody a idąc, dobrze jest wytężyć wzrok, by spotkać leżące, odpoczywające krzyżówki, pluskające się lyski, kokoszki czy gęgawy – w tym okresie zdecydowanie w towarzystwie młodziutkiego pokolenia. Nie mogliśmy się napatrzeć. Były momenty, gdzie staraliśmy się stawiać kroki najciszej jak się dało, żeby żadnego z ptaków – nie wspominając o młodzieży – nie wystraszyć.
Zawsze powtarzamy i powtarzać będziemy – to my, w rezerwacie, jesteśmy gośćmi.
A jeśli jesteście fanami łabędzi niemych – to tu naprawdę można się na nie napatrzeć do woli, a jeśli Komuś dopisze większe szczęście niż zwykle, może tego białego ptaka spotkać na swojej ścieżce, gdyż bardzo lubią tam spacerować. Nam dane było dzisiaj zobaczyć bardziej drapanie się po piórkach niż spacerowanie – ale i te widoki były bardzo dla nas ciekawe.
Jeśli chodzi o piękno tutejszej flory, to podziwialiśmy dzisiaj piękne, fioletowo-żółte rośliny o nazwie PSZENIEC GAJOWY (Melampyrum nemorosum).
„Roślina jednoroczna. Kwitnie od lipca (a jest dopiero początek czerwca – MwP) do września, kwiaty zapylane są przez owady o długim aparacie gębowym. Nasiona roznoszone są przez mrówki (myrmekochoria). Siedlisko: liściaste lasy i zarośla.”
Wędrując wzdłuż kolejnych, pomniejszych stawów, można było zobaczyć więcej wodnej roślinności i nasłuchiwać przepięknego koncertu rechoczących żab. Gdyby tylko można było tą „symfonię” dobrze nagrać, z pewnością byśmy Wam ją tu zamieścili. Ale może to jest dobry powód, żeby jednak się tam samemu wybrać?
Choć – od razu uprzedzimy – żabiego koncertu nie możemy Wam zagwarantować.
Długo można się delektować pięknem natury w rezerwacie „Łężczok” – ale Droga, którą dzisiaj podążaliśmy kierowała nas w stronę Raciborza i tam się udaliśmy a dokładniej do Zamku Piastowskiego, gdzie ku naszemu ogromnemu zdziwieniu, było tłumnie i gwarno – trafiliśmy na tegoroczne Dni Raciborza i – tak nam się wydaje – na zawody/konkursy taneczne dzieci i młodzieży.
Jedno miejsce które sobie na dzisiaj założyliśmy, jednak dane nam było odwiedzić, mimo hałasu na zamkowym dziedzińcu. Zaraz po minięciu bramy, po prawej stronie znajduje się zamkowa kaplica pw. Tomasza Becketa z Canterbury, która nazywana jest śląską Sainte-Chapelle oraz „perłą śląskiego gotyku”.
„Pierwsze określenie, odnoszące raciborski zabytek do słynnej dwukondygnacyjnej kaplicy zamkowej Sainte-Chapelle, położonej na wyspie Cité w Paryżu, ufundowanej przez króla Ludwika IX (1214-1270) jako miejsce złożenia relikwii Chrystusa z koroną cierniową na czele i świętych patronów Francji, weszło do obiegu z końcem lat 50. XX wieku za sprawą wybitnego historyka sztuki i muzeologa, prof. dr. hab. Gwido Chmarzyńskiego (1906-1973). Za najpiękniejszą zachowaną średniowieczną kaplicę zamkową na Śląsku, a także na ziemiach polskich uznał ją warszawski badacz, prof. Andrzej Grzybkowski, autor monografii śląskich kaplic zamkowych. Wielu innych znawców tematu, m.in. prof. Marian Kutzner czy prof. Tadeusz Chrzanowski, nie mają wątpliwości, że Racibórz dysponuje wysokiej klasy zabytkiem. Stąd też uprawnione jest wspomniane określenie perła śląskiego gotyku.” [https://krainagornejodry.travel/culturalheritage/1018213/kaplica-zamkowa-sw-tomasza-becketa-z-canterbury]
Czerwcowe, raciborskie pielgrzymowanie zakończyliśmy – nie mogło być inaczej – w kościółku św. Jakuba i na Rynku, delektując się pysznymi lodami, tak bardzo upragnionymi w taki upalny dzień, jak dzisiaj.
Jadąc pociągiem Kolei Śląskich z Raciborza do Katowic, usłyszeć :
„następna stacja Warszawa Wschodnia” – bezcenne.
BUEN CAMINO !
🥰🐻🤓
😀😃