ŚLĄSKO-MORAWSKA DROGA ŚW.JAKUBA … PŁAWNIOWICE – SOŚNICOWICE [z GKPC] – 18 km

Ponad rok wcześniej, w kwietniu 2017 roku Górnośląski Klub Przyjaciół Camino wyznakował i otworzył Śląsko-morawską Drogę św. Jakuba rozpoczynającą się w miejscowości Toszek. W naszych sercach ten moment pozostanie na zawsze, bo to były pierwsze nasze kroki stawiane na jakubowym szlaku.

Od razu gdy tylko pojawiła się informacja, że grupowo wybieramy się w drugi etap tej Drogi, zapisaliśmy sobie termin i na niego czekaliśmy. Żeby się dostać do Pławniowic udaliśmy się pociągiem z Gliwic do miejscowości Rudziniec. Stamtąd podjęliśmy się siedmiokilometrowego, porannego spaceru. Słońce jeszcze nie grzało, więc szło się bardzo przyjemnie i zarazem przyjemnie chłodno.

W Pławniowicach w kaplicy Niepokalanego Poczęcia NMP (konsekracja datowana jest na rok 1885) wysłuchaliśmy kilku ciekawostek od księdza który opiekuje się tym miejscem, odmówiliśmy krótką modlitwę i udaliśmy się w kierunku Taciszowa, gdzie zaplanowana była dłuższa przerwa. Oprócz faktu, że trzeba było się posilić, to była jeszcze jedna okoliczność. Dwoje opiekunów tego odcinka zamówiło i ufundowało drewnianą kapliczkę z wizerunkiem świętego Patrona tej Drogi. W lipcu w zabrzańskiej parafii na Helence uczestniczyliśmy w jej poświęceniu. Dzisiaj nastąpił ten dzień od którego będzie ona wisiała na drzewie i sprawiała, że będzie widoczna i dostępna dla każdego, przemierzającego taciszowskie lasy. Sam Pan Leśniczy nadzorował i dokonał zawieszenia kapliczki na jednym z drzew. Radość ofiarodawców i nas, pielgrzymów była przeogromna.

Następnie, przez Kleszczów, po przejściu ok. 18 kilometrów dotarliśmy do kościoła św. Jakuba w Sośnicowicach (KOŚCIÓŁ NR 8).

Pierwszy, drewniany kościół katolicki powstał w Sośnicowicach w XIII wieku ale w kolejnym wieku został spalony w czasie wojen husyckich. Obecny, murowany, jednonawowy kościół wzniesiono w latach 1786-1794 a ponad dwa wieki później, bo w roku 2011 wokół świątyni wzniesiono mur.

Panie, Parafianki tegoż kościoła ugościły nas gorącym posiłkiem a ksiądz Proboszcz uraczył nas opowieściami – historią tego miejsca i opowieściami z teraźniejszego życia parafii św. Jakuba. Jako, że było nam mało wędrowania tego dnia, w czasie kiedy większość się rozeszła lub rozjechała, postanowiliśmy na piechotkę dojść jeszcze do Gliwic. W połowie drogi okazało się, że ból głowy Grażyny jest mocniejszy niż chęć wędrowania, więc w dzielnicy Ostropa zakończyliśmy nasz pielgrzymkowy dzień. Stamtąd dojechaliśmy miejskim autobusem do centrum Gliwic by przesiąść się w kolejny i wrócić do Bytomia. Po godzinie siedemnastej, kiedy byliśmy w mieszkaniu poczuliśmy tak naprawdę zmęczenie po dzisiejszym dniu.

Jeden komentarz

Dodaj komentarz