VIA REGIA … PIEKARY ŚLASKIE – ZBROSŁAWICE – 22 km [z KONFRATERNIĄ ŚWIĘTEGO APOSTOŁA JAKUBA STARSZEGO PRZY KATEDRZE POLOWEJ WOJSKA POLSKIEGO W WARSZAWIE]

Sobotę, czyli dzień wcześniej, spędziliśmy na jakubowym odcinku, by pielgrzymi, którzy przybyli ze stolicy mogli bez problemu wędrować przed siebie. W planie mieli przejście najpierw do Piekar Śląskich i Zbrosławic, a następnie na metę Ich wędrowania, czyli na Górę św. Anny, zwaną wcześniej Górą św. Jerzego, a także Górą św. Jakuba.

Konfraternia ze stolicy wędrowała również w sobotę, wychodząc z Lubszy, by przez Sączów dojść do Bazyliki w Piekarach Śląskich. Tak też uczynili, jednak większa część grupy, ze względu na zmęczenie i późną porę, zakończyła swój etap w podpiekarskim Wymysłowie.

Piękna niedziela zwiastowała jeszcze piękniejsze doznania na szlaku. Po mszy świętej i po celebracji zasłonięcia Cudownego Obrazu w Bazylice, wszyscy natchnieni Duchem Świętym spotkaliśmy i poznaliśmy się na przykościelnym parkingu. Goście z Warszawy miło nas przyjęli, a i my odwzajemniliśmy się Im ciekawą propozycją. Otóż, poprosiliśmy, aby najstarszą część pątników powierzyć jakubowej i naszej opiece i pozwolić nam, poprowadzić Ich w wolniejszym tempie niż zwykle w kierunku Radzionkowa (kilka osób najmniej zmęczonych pojechała w miejsce wczorajszej mety, czyli do Wymysłowa i stamtąd kontynuowali niedzielne pielgrzymowanie).

Okazało się, że bez sprzeciwu nasz plan został zaakceptowany i okazało się, że pod opiekę dostaliśmy większość Konfratrów. Nam to nie przeszkadzało. Pierwszym testem było podejście pod Kopiec Wyzwolenia. Wszyscy, jakby mieli po kilkanaście lat mniej, pokonali to podejście uskrzydleni z pewnością niedawnym, niecodziennym nabożeństwem w piekarskiej Bazylice. Do Radzionkowa dotarliśmy bezproblemowo. Dłuższa przerwa śniadaniowa była wskazana. Nikt nie protestował, a nawet widzieliśmy ten błysk w oku wskazujący, że przyjęli tę przerwę z radością. Tylko jedna osoba postanowiła zostać i poczekać na busa, który miał tędy przejechać i sprawdzić, czy żaden z wędrowców nie został i nie czeka na podwózkę do Rept, kolejnego busowego przystanku.

Ponad godzinny spacer do bytomskiego Segietu spowodował, że jak tylko weszliśmy w zielone, zalesione tereny wszyscy odczuli chęć skorzystania z cienia. Tak! To było wszystkim potrzebne. Ale nadal każdy miał uśmiech w sercu i na twarzach. To się czuło i nie ukrywamy, że to było dla nas bardzo pocieszające i również budujące. Tempo dostosowane do Tych najwolniejszych sprawiło, że praktycznie wędrowaliśmy w jednej, zwartej grupie.

Siedemnaście kilometrów na liczniku to moment, kiedy znaleźliśmy się przy kościele św. Mikołaja w tarnogórskich Reptach. Jak można się było spodziewać również czekał na nich bus. Wiele osób skorzystało z możliwości przebrania się, chwili relaksu na fotelu i uzupełnieniu napoi w plecakach. Patrzymy i uczymy się jaki inni wędrują, patrzymy i zazdrościmy. Górnośląski Klub raczej nie korzysta z usługi busa, który przemierza szlak z lub przed pielgrzymami, dając Im komfort wędrowania „na lekko”. 

Oczywiście, przerabialiśmy to już przy wędrowaniu z Bractwem z małopolskich Więcławic Starych. I nadal zazdrościmy.

Do Sanktuarium Macierzyństwa NMP w Zbrosławicach doszliśmy w dobrych nastrojach, tym bardziej, że jak się okazało, seniorska część pątników zameldowała się jako pierwsza na mecie. Pątnicy, którzy wystartowali rano z Wymysłowa, nie dali rady Ich dogonić, sprawiając, że tym razem to oni byli dzisiaj czołem pielgrzymki. Obiecaliśmy sobie nawzajemnie, że widzimy się za miesiąc by dalej kontynuować Ich pielgrzymowanie.

Jeden komentarz

Dodaj komentarz