2023.07.30__BYTOM_SĄCZÓW__20km

CZWARTY etap naszego projektu : „1224-2024 WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO SĄCZOWA” przypadł (oczywiście planowo) na ostatnią niedzielę lipca i nie mógł mieć innego przebiegu, niż rozpoczęcie w Bytomiu, na Sójczym Wzgórzu a zakończenie, na uroczystościach odpustowych w zagłębiowskim Sączowie.

Dopiero co wróciliśmy z pięknego Brzeska, gdzie po drodze nawiedziliśmy Szczepanów, z miejscem urodzenia i ochrzczenia a dzisiaj z rana, w sześcioosobowym, stałym – chciało by się stwierdzić –  śląsko-zagłębiowskim składzie, stanęliśmy przed bytomskim kościołem wezwania świętego Stanisława Biskupa i Męczennika, skąd wyruszyliśmy na dzisiejszą wędrówkę.
Poranna pora, to dobry czas, aby wyruszyć na lipcowe CAMINO.

Śmierć Męczennika, biskupa Stanisława ze Szczepanowa, opisana jest w poniższej treści :
„Biskup wezwany przed sąd królewski nie stawił się, gdyż nie pozwalało mu na to prawo kanoniczne, i został przez króla bezprawnie skazany na śmierć. Autorytet Stanisława musiał być w Polsce ogromny, skoro według podania nawet najbliżsi stronnicy króla Bolesława nie śmieli targnąć się na jego życie.

Śmierć Męczennika, biskupa Stanisława ze Szczepanowa, opisana jest w poniższej treści :

„Biskup wezwany przed sąd królewski nie stawił się, gdyż nie pozwalało mu na to prawo kanoniczne, i został przez króla bezprawnie skazany na śmierć. Autorytet Stanisława musiał być w Polsce ogromny, skoro według podania nawet najbliżsi stronnicy króla Bolesława nie śmieli targnąć się na jego życie.
Jak podaje w „Kronice polskiej” Wincenty Kadłubek, 11 kwietnia 1079 r. król i trzech dworzan wtargnęli do kościoła na Skałce, gdy biskup odprawiał Mszę św. Bolesław Śmiały zabił biskupa uderzeniem miecza w tył głowy, a jego ciało poćwiartował na dziedzińcu klasztornym.” [parafiastanislaw.pl]

Nie odkryjemy nic nowego, jak napiszemy, że najpierw minęliśmy kościół św. Wojciecha w Radzionkowie, potem przeszliśmy obok Ogrodu Botanicznego, niezmiennie przywitaliśmy się uśmiechami z piekarskim Kopcem Wyzwolenia i dotarliśmy do bardzo często odwiedzanej przez nas Bazyliki Piekarskiej, czyli do świątyni NMP i św. Bartłomieja.

W Piekarach Śląskich, minęliśmy nowopowstałą budowlę nieopodal bazyliki, czyli na Dom Pielgrzyma, który „lada moment” ma zostać otwarty i udostępniony pątnikom jako centrum rekolekcyjne ale i jako miejsce noclegowe.
Z piekarskich informacji dowiadujemy się, że „Dom Nazaret” będzie wotum wdzięczności za świętego Jana Pawła II – „Wielkiego Pielgrzyma Piekarskiego”.

Jeśli będzie nam dane być w Piekarach Śląskich w terminie jego oficjalnego otwarcia – z pewnością Wam o tym opowiemy.

Dzisiaj jednak szliśmy dalej…
Kilkadziesiąt minut wędrówki przez piekarskie osiedla i po dojściu do Wymysłowa weszliśmy do lasu, który sam, swoją piękną, wydeptaną ścieżką, chłodkiem i szumem drzew, prowadził nas do Sączowa, do miejsca, gdzie na Wszystkich pielgrzymów, codziennie, czeka Patron, czyli święty Jakub.

Po drodze przekonaliśmy się, że droga Piekary Śląskie – Sączów nie jest zbytnio uczęszczana. W jednym miejscu było kilkusekundowe zawahanie czy skręcić czy iść prosto, bo z dwumetrowej, szerokiej leśnej drogi, zrobiła się ścieżynka, po której mogliśmy iść tylko pojedynczo, czyli gęsiego. Nie uwierzylibyśmy, że las mógł tak zarosnąć.
Drugie miejsce, to ostatnia prosta po wyjściu z lasu, prowadząca w linii prostej i pod górę do sączowskiej świątyni. Pierwsze kilkaset metrów tej drogi to krzewy i trawa, która wyrosła pięknie na wysokość kilkudziesięciu centymetrów. 

DROGA zaskakuje…każdego.

A w Sączowie, przed kościołem św. Jakuba Apostoła seria niespodziewanych spotkań. Dosłownie kilka minut przed nami, na kościelny plac przyszli pielgrzymi z Górnośląskiego Klubu Przyjaciół Camino, którzy na odpust przemierzyli leśny fragment szlaku, czyli drogę od Wymysłowa. Nie mieliśmy w ogóle zamiaru Ich gonić, ale wiedzieliśmy, że pielgrzymują przed nami.
Pewnie kilka linijek poniższego wpisu poświęcić powinniśmy Tym, z którymi było nam dane dzisiaj świętować odpust w Sączowie – nasz Patron sprawił, że spotkaliśmy dwie pary pielgrzymów o których chcielibyśmy w tym wpisie opowiedzieć.
Wierzymy, że nikt nie będzie się na nas gniewał, że o Nich nie wspomnieliśmy.

Jeśli przypomnicie sobie nasz czerwcowy wpis [https://muszlewplecaku.pl/2023-06-03__taciszow_kopienica__32km/] to na końcu wspomnieliśmy o parze polsko-włoskiej z którą przez około dziesięć minut zamieniliśmy kilka zdań w pociągu, zanim wysiedliśmy na stacji w Taciszowie. Że się kiedyś spotkamy – nie mieliśmy co do tego żadnych złudzeń ale nie pomyśleli byśmy, że św. Jakub zaaranżuje to spotkanie właśnie u siebie. Tylko weszliśmy na plac przykościelny i zdążyliśmy się dobrze rozejrzeć po zebranych osobach, gdy Ich ujrzeliśmy. Emocje wróciły, uśmiechy na twarzach były szerokie jak „marcińskie rogale” że mogliśmy się ponownie spotkać. Pierwszą rzeczą którą zrobiliśmy, była to wzajemna wymiana numerów telefonów.
Agnieszko, dziękujemy ! Vincenzo, grazie !
Miło by Was spotkać, móc z Wami dłużej porozmawiać i spędzić z Wami więcej czasu, niż podczas pierwszego spotkania na trasie kolejowej, Gliwice-Taciszów.
I ponownie, nie było słów „do widzenia”, tylko „do zobaczenia”.
Pielgrzymowi z Italii powiedzielibyśmy : Arrivederci !

Plany powrotu z Sączowa, po uroczystościach odpustowych mieliśmy doprecyzowane i wyregulowane jak w szwajcarskim zegarku. Wiedzieliśmy ile czasu możemy spędzić na pielgrzymowym spotkaniu przy grillu by wyjść na drogę i powędrować do pobliskiej miejscowości Siemonia, by wsiąść do autobusu komunikacji metropolitalnej i wrócić do Bytomia. Plan ten, gdyby był spisany na kartce papieru, szybko trzeba by było podrzeć i spalić, może i na grillu z kiełbaskami.

W Sączowie spotkaliśmy Pielgrzymów Opolskich, Danutę i Andrzeja, którzy w tym roku przeprowadzili się do bliskich nam Gliwic i zaraz po nabożeństwie zaproponowali, że przecież będą przejeżdżać przez Bytom, więc oferują się by nas odwieźć. Jak mogliśmy Im odmówić – po drodze była kolejna, trzydziestominutowa możliwość rozmowy na sprawy zarówno życiowe, codzienne jak i jakubowe, czyli te, które w naszym i Ich życiu są bardzo ważne.

DZIĘKUJEMY Wam za to nieoczekiwane i piękne, świąteczne spotkania. Czekamy na dzień, kiedy skorzystacie z zaproszenia i zajedziecie do nas na pielgrzymie rozmowy, przy kawie i ciastkach.

Wielkie PODZIĘKOWANIA przekazujemy naszym współ-towarzyszom, pielgrzymom, którzy oddali swoją niedzielę na wędrówkę do świątyni jakubowej w Sączowie,

Na koniec musimy się przyznać do jednego występku.
Otóż, siedząc w towarzystwie pielgrzymów przy sączowskiej alberdze, odwiedziliśmy również ogródek owocowo-warzywny i zakosztowaliśmy rosnących tam, troszkę kwaskowatych ale zarazem przepysznych, sączowskich jeżyn.
Oczywiście, trochę zostawiliśmy Innym, co poniżej uwieczniliśmy – już po naszej, drobnej degustacji.
DZIĘKUJEMY !

BUEN CAMINO !

3 komentarze

Dodaj komentarz